HomeBiałoruśZ gazeciarza stał się milionerem. Fenomen naszego rodaka Tadeusza Dołęgi-Mostowicza

Z gazeciarza stał się milionerem. Fenomen naszego rodaka Tadeusza Dołęgi-Mostowicza

Jego życiorys mógłby posłużyć za kanwę dobrego filmu fabularnego. Zaczynał jako zecer w drukarni. Przypadek zrządził, że zaczął pisać. Z gazeciarza stał się milionerem. Fenomen Tadeusza Dołęgi-Mostowicza zaskakuje do tej pory. Największych rozgłos przyniosły mu powieści: „Znachor”, „Doktor Murek” i „Kariera Nikodema Dyzmy”. Nawet Witold Gombrowicz czuł przed nim respekt.

125 lat temu, 10 sierpnia 1898 roku, w folwarku Okuniewo koło Głębokiego urodził się Tadeusz Dołęga-Mostowicz, pisarz, scenarzysta i dziennikarz, jeden z najpopularniejszych autorów książek w dwudziestoleciu międzywojennym. Był prawdziwą gwiazdą przedwojennej kultury masowej w Polsce. Znaczna część jego powieści została zekranizowana jeszcze w latach 30. XX wieku.

Wszystkie marzenia spełnione

Przyszedł na świat w rodzinie ziemiańskiej na Kresach. Dzieciństwo wspominał jako niezwykle szczęśliwy okres. „Fatalną właściwością moich marzeń i pragnień było to, że wszystkie bardzo szybko się urzeczywistniały” – czytamy w jego zapiskach. „Jakże długo można się cieszyć, że człowiek zostanie stangretem, gdy już w ósmym roku życia potrafi nieźle powozić parą koni, cóż zostanie z marzeń o szoferce, gdy już w jedenastym roku, z trudem sięgając nogami do pedałów, kieruje autem”.

Dołęga-Mostowicz rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Kijowie. W 1917 roku przerwał jednak naukę i wyjechał do Warszawy, gdzie zaciągnął się ochotniczo do wojska. Był kawalerzystą, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. „Zachwycony trylogią Sienkiewicza, widziałem siebie z szablą w dłoni w brawurowej szarży kawaleryjskiej. Byłem jeszcze gołowąsem, gdy i to marzenie się ziściło” – napisał po latach.

Kariera Dołęgi-Mostowicza

Po wojnie początkowo pracował jako zecer w drukarni dziennika „Rzeczpospolita”, z czasem zaczął pisywać krótkie wiadomości, aż pewnego dnia los zdarzył, że jeden z jego redakcyjnych kolegów nie oddał na czas felietonu. Dołęga napisał artykuł w jego zastępstwie. Podpisał się „c.hr.zan”, czyli „chrzan”. Felieton się spodobał i autor zaczął pisywać regularnie do dziennika.

Opisywał często wydarzenia z własnego życia. Był przeciwnikiem Józefa Piłsudskiego. W 1927 został straszliwie pobity przez bojówki marszałka. Wrzucony do glinianki w Jankach utonąłby tam, gdyby nie uratował go przejeżdżający drogą chłop. Tę historię opisał później w „Znachorze”.

W 1988 roku w audycji „Rzemieślnik doskonały” o życiu i twórczości Tadeusza Dołęgi-Mostowicza opowiadał biograf pisarza prof. Józef Rurawski. – W 1931 zaczął drukować w gazecie „ABC” najgłośniejszą swoją powieść, „Karierę Nikodema Dyzmy” – mówił gość audycji. – Sposób, w jaki Mostowicz przedstawił ówczesną elitę, był swego rodzaju zemstą na grupie sanacyjnej za wcześniejsze pobicie – dodał.

Fragmenty powieści zostały skonfiskowane. Interwencja cenzury spowodowała jednak, że o Mostowiczu i jego powieści zaczęło być głośno. I tak, z dnia na dzień, zrodziła  się legenda pisarza. – To „self-made man”, człowiek, który sam siebie stworzył – uważał prof. Józef Rurawski.

Ukłon dla gwiazdora

Tadeusz Dołęga-Mostowicz miał niezwykłą łatwość pisania. Od 1931 do 1939 wydrukował 17 powieści. Był przewidujący – zdawał sobie sprawę z roli, jaką zacznie odgrywać sztuka filmowa, dlatego „Znachora” napisał właśnie jako scenariusz filmu.

– W połowie lat 30. zaczęto filmować jego powieści, drukowano je w odcinkach. Mostowicz zaczął zarabiać bajońskie sumy, około 15 tysięcy miesięcznie, a dolar kosztował wtedy 5 złotych – mówił prof. Józef Rurawski. – Ale mało kto wie, że prowadził działalność charytatywną, pomagał bardzo wielu ludziom, fundował stypendia. Zaczynał w obskurnym mieszkanku na Pradze, a skończył jako milioner – komentował biograf pisarza.

Co o swej popularności sądził sam zainteresowany? „Ze względu na poczytność moich utworów, krytyka łaskawie połączyła ich popularność z prostotą języka, znajdując dla mnie wytłumaczenie, jako dla karmiciela szerokich mas” – pisał.

Prozatorskie rzemiosło Mostowicza podziwiał sam Witold Gombrowicz, który, sam będąc autorem tekstów trudnych i eksperymentujących z formą, nie krył także szacunku dla wielkiej sławy kolegi po piórze. Artur Sandauer opowiedział kiedyś Mironowi Białoszewskiemu anegdotę, którą autor „Pamiętnika z powstania warszawskiego” zacytował w zbiorze prozy „Szumy, zlepy, ciągi”:

„Kiedyś przed wojną siedzieliśmy obydwa w kawiarni, wszedł w pewnym momencie Mostowicz, to niech pan sobie wyobrazi, Gombrowicz wstaje i kłania się. Spytałem go, dlaczego aż tak, a Gombrowicz do mnie »no przecież on jest czytany«”.

Kula dla pisarza

Po rozpoczęciu II wojny światowej został zmobilizowany. Około 16 września znalazł się w Kutach przy granicy rumuńskiej. Zaczął organizować zaopatrzenie dla resztek żołnierzy, którzy tu pozostali oraz dla uciekinierów, chcących przedostać się przez granicę. Powtarzanych jest kilka wersji śmierci pisarza. Jedna z nich mówi, że właśnie wtedy, gdy wiózł prowiant, natrafił na polski patrol. Dostał serię z karabinu maszynowego. Po rozpoznaniu ciała natychmiast osądzono i rozstrzelano żołnierza, który zabił Dołęgę-Mostowicza. Inna wersja odpowiedzialność przypisuje żołnierzom z załogi czołgu sowieckiego, którzy wtedy zajmowali miasto. Obecnie spora część historyków uznaje ją za najbardziej prawdopodobną.

Ciało Dołęgi-Mostowicza pochowano w grobowcu burmistrza Kut. Władze PRL przez wiele lat nie chciały dopuścić do ekshumacji zwłok i sprowadzenia ich do Polski. Zgodę wydano dopiero w 1978 roku. Pisarz został pochowany 24 listopada 1978 roku w katakumbach na Cmentarzu Powązkowskim (rząd 113).

Znadniemna.pl/PolskieRadio, fot.:wikipedia.org

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content