
16 września 1825 roku w niewielkiej Chorowszczyźnie koło Wołkowyska zmarł Franciszek Karpiński – poeta, którego twórczość towarzyszy Polakom od ponad dwóch stuleci. Autor kolęd, pieśni religijnych i lirycznych sielanek, adwokat z wykształcenia, a nade wszystko człowiek, którego wrażliwość ukształtowała całe pokolenia.
Od Pokucia do Lwowa
Karpiński urodził się 4 października 1741 roku w Hołoskowie na Pokuciu w rodzinie drobnej szlachty. Po nauce w kolegium jezuickim w Stanisławowie rozpoczął studia na Uniwersytecie Lwowskim, gdzie uzyskał doktorat filozofii i stopień bakałarza teologii. Przez pewien czas pracował nawet jako adwokat – z dużym powodzeniem, choć szybko porzucił tę profesję dla literatury. Spędził też ok. półtora roku w Wiedniu, doskonaląc języki obce oraz uczestnicząc w wykładach przyrodniczych.
Poeta serca i sentymentalista
Debiutował w 1782 roku zbiorem Zabawki wierszem i prozą. Jego twórczość – pełna prostoty, uczuć i bliskości natury – szybko przyniosła mu miano „poety serca”. Pisał elegie, dramaty i sielanki, z których najsłynniejsza to Laura i Filon.
Największą popularność zdobyły jednak jego pieśni religijne i kolędy, które do dziś zna każdy Polak: „Bóg się rodzi, moc truchleje”, „Kiedy ranne wstają zorze”, „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. To utwory, które stały się częścią codziennej i świątecznej tradycji – niezależnie od epoki.
Związki z Białymstokiem
Białystok odegrał kluczową rolę w życiu i twórczości Karpińskiego. W latach 80. XVIII wieku poeta mieszkał tam na zaproszenie Izabeli z Poniatowskich Branickiej, wdowy po hetmanie wielkim koronnym Janie Klemensie Branickim. Pałac Branickich, zwany „Wersalem Podlaskim”, był centrum życia kulturalnego regionu i dawał Karpińskiemu spokój niezbędny do twórczości.
To właśnie w tym mieście powstały lub zostały dopracowane niektóre jego najbardziej znane pieśni religijne i kolędy. Pierwsze publiczne wykonania miały miejsce w kościele farnym w Białymstoku, a w bocznej nawie zachowała się marmurowa tablica upamiętniająca poetę. Pierwsze wydania jego kolęd drukowano w klasztornej drukarni bazylianów w Supraślu, co pozwoliło utworom Karpińskiego przejść od formy prywatnej do publicznej.
Pobyt w Białymstoku był dla Karpińskiego czasem twórczej dojrzałości i refleksji. To właśnie tam poeta mógł łączyć życie duchowe z literackim, z dala od dworskiego zgiełku Warszawy.
Ostatnie lata i grób-poemat
Pod koniec życia Karpiński osiadł w Chorowszczyźnie. Zmarł 16 września 1825 roku, pozostając do końca wierny prostocie i skromności. Spoczął na cmentarzu w Łyskowie, w symbolicznym grobie w kształcie wiejskiej chaty, z napisem: „Oto mój dom ubogi, Franciszek Karpiński, poeta.”
Choć epoka, w której żył, dawno przeminęła, twórczość Karpińskiego pozostała żywa. Jego pieśni śpiewamy podczas świąt, modlitw i codziennych chwil. To najlepszy dowód, że poezja zakorzeniona w uczuciach potrafi przetrwać pokolenia. W rocznicę śmierci Franciszka Karpińskiego warto wspomnieć nie tylko jego biografię, lecz przede wszystkim wsłuchać się w słowa jego pieśni – bo w nich bije serce poety, którego dzieło nigdy nie odeszło wraz z nim.
Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl