„Polska Szkoła w Grodnie padła. Odwołano zajęcia. Nie, to nie jest kwarantanna. Po prostu nie ma komu pracować. Zachorowania wśród administracji, nauczycieli, sprzątaczek, stróży i oczywiście uczniów” – napisał na Facebooku członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut, będący ojcem jednego z uczniów szkoły.
Według działacza ZPB „nie u wszystkich testy potwierdzają obecność koronawirusa”. Z uwagi na wadliwość testów nie one jednak są głównym wskaźnikiem tego, co się dzieje z pracownikami i uczniami szkoły. Andrzej Poczobut zwraca uwagę na to, że chorują oni na zapalenie płuc, co „nie pozostawia wątpliwości, z czym mamy do czynienia”.
Andrzej Poczobut przypomina, że w kwietniu, kiedy było już wiadomo, że Białoruś ogarnęła pandemia COVID-19, władze kraju wbrew zaleceniom Światowej Organizacji Zdrowia i wielu ekspertów bagatelizowały zagrożenie. „W kwietniu apelowano «to przecież parę tygodni», «nic się nie stanie», «trzeba normalnie ukończyć rok szkolny». I jaki jest wynik? Ukończono rok szkolny?” – pyta retorycznie działacz ZPB, w którego opinii działania władz, polegające na zbagatelizowaniu śmiertelnego zagrożenia i nie podjęciu odpowiednich środków zapobiegawczych wobec rozprzestrzeniania się choroby zakaźnej wśród obywateli, podpadają pod paragraf Kodeksu Karnego.
Przypomnijmy, że Związek Polaków na Białorusi w swoich placówkach edukacyjnych wprowadził zdalne nauczanie do końca roku szkolnego zaraz na początku wybuchu pandemii. Obecnie ZPB niemal całą swoją działalność prowadzi przez Internet i wymaga, aby podległe mu szkoły także pracowały w trybie on-line.
Według stanu na 21 maja na Białorusi stwierdzono oficjalnie 33371 przypadków zakażeń koronawirusem. Liczba zgonów wynosi 185, a codzienny przyrost zachorowań od ponad dwóch tygodni nie spada poniżej 900 przypadków.
Znadniemna.pl za Facebook.com
Głos z Polski. / 21 maja, 2020
To straszny wirus. Trzeba uważać. U nas w Polsce rząd bardzo dobrze ograniczył jego emisję. Szkoły, żłobki i przedszkola mamy pozamykane.
/