HomeHistoriaZPB i Konsulat Generalny RP w Grodnie w hołdzie ofiarom zdradzieckiego ataku ZSRR na Polskę

ZPB i Konsulat Generalny RP w Grodnie w hołdzie ofiarom zdradzieckiego ataku ZSRR na Polskę

Objazdem grobów Polaków, poległych we wrześniu 1939 roku z rąk sowieckiego agresora, który w porozumieniu z faszystowskimi Niemcami 17 września zaatakował Polskę ze Wschodu, uczcili pamięć ofiar sowieckiej agresji działacze Związku Polaków na Białorusi oraz delegacja Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Trasa objazdu miejsc pamięci przebiegała po okolicach Grodna, z którego uczestnicy wyprawy wystartowali z samego rana, aby wieczorem spotkać się w licznym gronie w Sopoćkiniach przy grobie generała Józefa Olszyny-Wilczyńskiego i wspólnie uczestniczyć we Mszy świętej, odprawionej w miejscowym kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Jozafata Kuncewicza w intencji ofiar sowieckiej agresji z września 1939 roku.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotorelacji z objazdu grobów polskich żołnierzy i cywilów, poległych we wrześniu 1939 roku z rąk żołnierzy Armii Czerwonej, sprzymierzonej z faszystowskim Wermachtem:

Lerypol – mogiła zbiorowa osadników wojskowych, zamordowanych przez komunistyczną bandę.

W Lerypolu kwiaty na grobie osadników polskich składają Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie i jego małżonka Elżbieta

Zdarzenie to jest opisane w Wikipedii pod hasłem „Zbrodnia w Lerypolu”:

Zbrodnia w Lerypolu mord dokonany w dniach 22–24 września 1939 roku w okolicach osady Lerypol, w gminie Żydomla powiatu grodzieńskiego województwa białostockiego II Rzeczypospolitej. Ofiarami było co najmniej 11 polskich osadników wojskowych zamieszkałych w Lerypolu i jeden przypadkowy świadek zdarzeń; sprawcami – mieszkańcy okolicznych wsi narodowości białoruskiej. Do zbrodni doszło w warunkach anarchii i bezprawia, jakie miały miejsce na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej w pierwszych dniach po napaści ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku. Zabójstwa nosiły znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. W latach 90. XX wieku prokuratura Republiki Białorusi odmówiła wszczęcia dochodzenia w ich sprawie ze względu na brak znamion przestępstwa.

O zbrodni w Lerypolu opowiada Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB

Żydomla mogiła osadników wojskowych, zamordowanych przez komunistyczną bandę.

Zdarzenie to jest opisane w Wikipedii pod hasłem „Zbrodnia w Budowli”:

„Zbrodnia w Budowlimord dokonany w dniach 21 i 23 września 1939 roku w okolicach osady Budowla, w gminie Żydomla powiatu grodzieńskiego województwa białostockiego II Rzeczypospolitej. Ofiarami było co najmniej 7 polskich osadników wojskowych zamieszkałych w Budowli, sołtys wsi Marianówka, jeden porucznik Wojska Polskiego i jeden polski policjant; sprawcami – członkowie prosowieckiego komitetu wiejskiego we wsi Obuchowo, narodowości białoruskiej. Do zbrodni doszło w warunkach anarchii i bezprawia, jakie miały miejsce na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej w pierwszych dniach po napaści ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku. Zabójstwa nosiły znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Tylko jeden ze sprawców został aresztowany i osądzony w 1942 roku. W latach 90. XX wieku prokuratura Republiki Białorusi odmówiła wszczęcia dochodzenia w ich sprawie ze względu na brak znamion przestępstwa”.

O tym, jak został ujęty i ukarany jeden ze sprawców zbrodni, który nazywał się Włodzimierz Aplewicz, opowiedział uczestnikom objazdu Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB. Okazało się, że zbrodniarz z Budowli w czasie okupacji Kresów Wschodnich przez ZSRR trafił do łagrów stalinowskich, a po napadzie Niemiec na ZSRR, chcąc się ratować, zaciągnął się do Armii Andersa. Na jego nieszczęście wśród rekrutów Andersa znaleźli się też inni mieszkańcy Żydomli, którzy rozpoznali w Aplewiczu jednego ze sprawców mordu dokonanego na polskich osadnikach we wrześniu 1939 roku.

Zbrodniarz został aresztowany i postawiony przed sądem polowym, który skazał go na karę śmierci poprzez rozstrzelanie. Wyrok sądu został wykonany na Aplewiczu 10 kwietnia 1942 roku.

Jurewicze – grób ułanów z Rezerwowej Brygady Kawalerii „Wołkowysk”.

Oto opis okoliczności, w jakich zginęli pochowani w Jurewiczach ułani, zamieszczony w Katalogu miejsc pamięci na witrynie internetowej Konsulatu Generalnego RP w Grodnie:

W nocy 20 września 1939 r. kilka szwadronów kawalerii pod dowództwem rotmistrza Ryszarda Wiszowatego zatrzymało się w Skidlu. Otrzymali oni zadanie utrzymania Skidla jak najdłuższej, by zyskać więcej czasu na zorganizowanie obrony Grodna. Po południu 20 września kawalerzyści stoczyli zaciętą walkę z nadciągającymi czołgami sowieckimi, przez co opóźnili ich marsz na Grodno. Po kilkugodzinnym boju szwadrony kawalerii w uszczuplonym składzie wycofali się przez Żydomlę w kierunku Grodna. Według historyka Czesława Grzelaka, po walce o Skidel, sowiecka Grupa Zmechanizowana kombriga Rozanowa była tak wyczerpana, że zatrzymała się tam na nocleg. Tadeusz Żukowski, mieszkaniec kolonii Jurewicze, relacjonuje: „Kawaleria polska przez pole koło nas wycofywała się w kierunku Grodna. Sowieckie czołgi strzelały od strony Skidla zza Kotry. Wybuch pocisku zabił żołnierza na naszym polu, niedaleko domu. Zabito również konia. Zabitego ułana przynieśli pod nasz dom, miał rozerwany bok. Pochowali go przy brzozie obok drogi. Pochowano go szybko ze wszystkim, co miał przy sobie, przykrywając szynelem, bo szło sowieckie wojsko. Chowali: Paweł Żukiewicz, Stefan Dołgoszyc, Michał Makarczuk. Dalej w polu zabitych było jeszcze dwóch żołnierzy. Gdy nasypywali drogę chcieli zasypać mogiłę, ale nie pozwoliliśmy, powiedzieliśmy inżynierowi, że tu pochowany jest żołnierz. Drogowcy przesunęli nasyp na inną stronę drogi”.

Kazimierz Żukiewicz, na którego posesji znajduje się grób ułanów opowiada o tym, jak jego rodzice chowali polskich bohaterów.

Tak wspomina tragiczne wydarzenia 1939 r. Jadwiga Bohatyrewicz, mieszkanka kolonii Jurewicze: „Ja pamiętam jak zabito polskiego żołnierza. Kawaleria jechała gościńcem koło nas. Gdy sowieci zaczęli strzelać z czołgów ułani skierowali się w pole. Wówczas na polu mego wujka Pawła Żukiewicza (niedaleko domu) zabiło ułana i jego konia. Chowała ułana miejscowa ludność, też moi rodzice Helena i Konstanty Bohatyrewicze”.

Według T. Żukowskiego w przydrożnej mogile spoczywa tylko ppor. Mieczysław Młynarski. Ze słów Matyldy Jurowskiej, mieszkanki kolonii Jurewicze, tabliczkę z nazwiskami poległych wykonał w 90-ch latach Tadeusz Trąbski, pochodzący ze Strupina koło Skidla, zamieszkały w Polsce.

Przez dłuższy czas mogiłą opiekowali się Tadeusz i Emilia Żukiewicz, obecnie ich syn – Kazimierz.

Kwasówka – Zbiorowa mogiła ośmiu Polaków, zamordowanych przez komunistyczną bandę we wrześniu 1939 roku.

O okolicznościach popełnienia zbrodni na Polakach w Kwasówce opowiedział uczestnikom objazdu Andrzej Poczobut. Mówił, że w gronie ośmiu Polaków, zamordowanych w Kwasówce przez sympatyzujących z Sowietami bandytów znalazł się nawet miejscowy nauczyciel szkolny. – Podobno kiedyś postawił w szkole złą ocenę jednemu z członków komunistycznej bandy i ten postanowił pomścić traumę, doznaną w dzieciństwie, zabijając nauczyciela.

Kwasówka – symboliczny grób braci Lewońców na cmentarzu parafialnym w Kwasówce, nawiązujący estetyką do Memoriału w Katyniu, w którym zginął jeden z braci – Stanisław Lewoniec.

Upamiętnienie powstało staraniami działaczki Związku Polaków na Białorusi Teresy Dziurdź, spokrewnionej z upamiętnionymi braćmi Lewońcami.

Oto jej relacja o braciach Lewońcach, opublikowana w Katalogu miejsc pamięci na witrynie internetowej Konsulatu Generalnego RP w Grodnie:

„Stanisław Lewoniec ur. w Kwasówce był wujkiem mojej mamy. W 1918 r. wstąpił do Wojska Polskiego i należał do Samoobrony Grodzieńskiej. Był w stopniu podporucznika. Brał udział w wojnie obronnej 1920 r. Mieszkał w 13 Grodnie przy ul. Zawierszczyzna 3. Skończył kursy farmaceutyczne, trzymał w Grodnie swoją aptekę. W 1939 r. w Grodnie został aresztowany przez sowietów. Do rodziny pisał listy z obozu. Został rozstrzelany w Katyniu w 1940 r. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero na początku lat 90-tych. Do wujka przyszedł list z Warszawy z prośbą o padanie danych o S. Lewońcu. Okazało się , że przy ekshumacji w Katyniu znaleziono kwitek podatkowy z jego nazwiskiem i adresem. Wujek zawsze chodził, jak mówiła babcia, w wojskowym mundurze. Osobiście bardzo mocno przeżyłam te tragiczne wydarzenia, śmierć wielu oficerów i mojego wujka. W 2010 roku pierwszy raz pojechałam do Katynia. Na ścianie z tysiącami tabliczek odnalazłam tabliczkę z nazwiskiem Stanisław Lewoniec. Było to dla mnie dużym przeżyciem. Po powrocie do domu postanowiłam w rodzinnej parafii, tam, gdzie się urodził i gdzie jest pochowana jego córka, postawić symboliczne upamiętnienie. Zamówiłam krzyż, tablice pamiątkowe i płytę nagrobną na wzór katyńskiej. Syn Stanisława – Zbigniew Lewoniec uczył się przed wojną w szkole pilotów w Warszawie. Trafił do Anglii, służył pilotem w eskadrze lotniczej, był zbity koło miasta Clacton w Anglii i tam jest pochowany. On również został upamiętniony symboliczną tablicą. Ważną rzeczą jest, aby zachować pamięć i prawdziwą historię o wydarzeniach minionych lat”.

Indura – mogiła żołnierzy, poległych we wrześniu 1939 roku i grób Tadeusza Ursyna Niemcewicza, właściciela majątku Mandzin.

Oto opis tego miejsca, zamieszczony na Olsztyńskiej Stronie Rowerowej (prowadzącej katalog polskich miejsc pamięci na Białorusi):
„Mogiła zbiorowa kryje prochy sześciu oficerów i żołnierzy WP zamordowanych w 1939 roku. Na tablicy znajduje się napis:
”ŚWIĘTEJ PAMIĘCI • SZEŚCIU OFICERÓW • I ŻOŁNIERZY • WOJSKA POLSKIEGO • ZAMORDOWANYCH • W INDURZE • PRZEZ • BOLSZEWIKÓW • W 1939 r. •• RODACY •• AD 2001 r.”

Na cmentarzru w Indurze przemawia Anżelika Orechwo, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB

Obok mogiła Tadeusza Ursyna Niemcewicza, właściciela majątku Mandzin. Tadeusz Ursyn Niemcewicz, dowborczyk i żołnierz wojny 1918-1920, uczestniczył w wojnie 1939 r. jako plutonowy rezerwy. Po powrocie do domu został aresztowany przez białoruskich komunistów z miejscowości Jarmolicze, którzy zamordowali go 26 września 1939 roku”.

Adamowicze – grób nieznanego żołnierza Wojska Polskiego, zabitego przez Sowietów we wrześniu 1939 roku.

Sylwanowce obok Kodziowców – mogiła żołnierzy 101. Pułku Ułanów Rezerwowej Brygady Kawalerii „Wołkowysk” poległych w bitwie z sowieckimi jednostkami pancernymi pod Kodziowcami we wrześniu 1939 roku.

Jeden z dowódców polskich ułanów w bitwie pod Kodziowcami był rotmistrz Narcyz Łopianowski, który na życzenie jego syna Marka Łopianowskiego został jednym z bohaterów naszej akcji „Dziadek w polskim mundurze ”. Zapraszamy do przypomnienia sobie biogramu tego wybitnego dowódcy i patrioty: Biogram Narcyza Łopianowskiego .

Leśna – grób nieznanego żołnierza polskiego, poległego w walce z sowieckim agresorem.

Sopoćkinie – grób generała Józefa Olszyny Wilczyńskiego.

Generał Józef Olszyna-Wilczyński, jako dowodzący Grupą Operacyjną „Grodno”, mógłby dowodzić bohaterską obroną Grodna, ale sens podjęcia walki z Sowietami oceniał sceptycznie. 22 września, kiedy obrońcy Grodna jeszcze toczyli walki z sowieckim najeźdźcą, generał wraz z żoną – Alfredą Olszyną-Wilczyńską, adiutantem – kapitanem artylerii Mieczysławem Strzemeskim i jeszcze jednym mężczyzną, udał się w kierunku granicy litewskiej.

Po kilku minutach jazdy samochód został zatrzymany przez radzieckie czołgi w Nowikach. Pasażerów samochodu ograbiono i rozdzielono – żonę generała zamknięto w stodole, a generała Olszynę-Wilczyńskiego i kapitana Strzemeskiego poprowadzono na bok i zamordowano. Z relacji żony generała wiadomo, że ciała obu mężczyzn były zmasakrowane. Rosjanie zakrwawioną czapkę generała pokazywali jako swoje trofeum. Mogiła gen. Wilczyńskiego znajduje się w miejscowości Sopoćkinie, parafia Teolin, koło Grodna, a symboliczna na cmentarzu salwatorskim w Krakowie.
Scenę zamordowania generała Józefa Olszyny-Wilczyńskiego przez Sowietów można obejrzeć w filmie „Krew na bruku. Grodno 1939”, którego współproducentem obok warszawskiej Fundacji Joachima Lelewela i firmu LunarSix jest Związek Polaków na Białorusi:

Znadniemna.pl

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content