HomeKulturaWalenty Romanowicz – lekarz i artysta kresowej Ojczyzny

Walenty Romanowicz – lekarz i artysta kresowej Ojczyzny

20 października 1911 roku w miasteczku Korelicze, na ziemi nowogródzkiej, przyszedł na świat Walenty Romanowicz — artysta o niezwykłym talencie i wrażliwości, łączący w sobie pasję tworzenia i naukową precyzję lekarza. Choć zmarł mając zaledwie 34 lata, pozostawił po sobie dzieła, które do dziś świadczą o kunszcie, duchowej głębi i kulturze kresowej autora.

Korzenie i dzieciństwo

Artysta dorastał w rodzinie nauczycielskiej, w której nauka i sztuka miały swoje stałe miejsce. Był synem Stefana i Aleksandry z domu Zotow. Jego ojciec był inspektorem szkolnym, a matka poświęcała życie wychowaniu dzieci. Ojciec Walentego uczył matematyki m.in. Borysa Kitta, późniejszego akademika Międzynarodowej Akademii Astronautyki. Wśród przodków Walentego po linii matki był dziadek Gieorgij Zotow, ikonopisarz z Moskwy — i to właśnie z tej linii płynęła wrażliwość artystyczna młodego chłopca.

Rodzina  Romanowiczów często się przeprowadzała — ojciec był przenoszony z miejsca na miejsce. W wieku czterech lat Walenty znalazł się na Polesiu, a w 1921 roku wraz z rodzicami powrócił na Nowogródczyznę. Uczył się w szkole we wsi Padkasowie, rodzinnej miejscowości ojca, a potem w Koreliczach.

W 1924 roku Walenty rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Nowogródku, gdzie już wtedy jego rysunki przyciągały uwagę nauczycieli i uczniów.

Studia w Wilnie

Walenty Romanowicz, lata 1930

W 1930 roku rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, gdzie studiował rysunek pod kierunkiem Benedykta Kubickiego, potem był uczniem Ludomira Sleńdzińskiego (rysunek i malarstwo), a nadto uczył się malarstwa u Aleksandra Szturmana, Bronisława Jamontta i Tymona Niesiołowskiego oraz grafiki u Jerzego Hoppena.

W 1934 roku uzyskał absolutorium, zdał egzamin nauczycielski, uprawiający do nauczania rysunku w szkołach średnich i w seminariach nauczycielskich. Jesienią tegoż roku podjął na uniwersytecie studia medyczne, zostając asystentem w Katedrze Anatomii. Wykładał tam „anatomię artystyczną” dla studentów sztuki, łącząc dwie dziedziny, które uważał za nierozłączne — piękno ciała i naukę o nim. Przygotowywał nawet ilustrowany atlas anatomiczny dla plastyków.

Lata studiów w Wilnie były dla Romanowicza czasem szczęścia i intensywnej twórczości. W jego notatkach zachowały się pełne zachwytu opisy miasta: jego kościołów, muzeów, wykopalisk na górze Katedralnej, a także wrażeń z rejsów po Niemnie, które odbywał, zatrzymując się w Grodnie po drodze do rodzinnych Korelicz i Nowogródka. Pisał o „naiwnych i radosnych kolorach” oraz „francuskim pejzażu XVII wieku”, który przypominały mu brzegi rzeki.

Spotkanie z miłością życia

Podczas studiów poznał Aldonę Nebelską, utalentowaną malarkę, która została jego żoną i strażniczką jego artystycznego dziedzictwa. To ona zachowała i przekazała prace Walentego przyszłym pokoleniom. Dożyła stu lat. Łączyły ich wspólne pasje artystyczne i wzajemne zrozumienie. Małżeństwo było bezdzietne.

Aldona, po tragicznej śmierci męża, poświęciła się zachowaniu jego artystycznej spuścizny, przekazując katalogi, listy i dzieła do muzeów w Wilnie i Polsce.

W jednym z listów wspominała: „Walenty był człowiekiem całego mojego życia. Wszystko, co z nim związane, pozostaje dla mnie bezcenne. Był nie tylko utalentowanym grafikiem i malarzem, ale przede wszystkim dobrym człowiekiem.”

W archiwum historycznym w Wilnie zachowały się ciekawe dokumenty: autobiografia Romanowicza, podanie o przyjęcie na studia (1930), karty zaliczeń, prośba o dopuszczenie do pracy dyplomowej (1939).

Dwie drogi jednego życia

Walenty Romanowicz podczas pracy nad grafiką

Romanowicz był człowiekiem wielu pasji. Pisał wiersze, fotografował, grał w szachy, podróżował po terenach dawnej Litwy. Często wyruszał z Wilna rowerem do Nowogródka czy nad jezioro Świteź. Z tych podróży powstawały cykle graficzne, m.in. „Nad Świtezią” czy słynny cykl „Troki”, od nazwy miasta, do którego zimą docierał… na nartach.

Grafika „Troki”

Jego pejzaże wyróżniały się romantycznym nastrojem i precyzyjną linią. W pracach potrafił połączyć majestatyczne ruiny zamków i szerokie panoramy z drobnymi detalami przyrody – ptakiem, żabą, krzakiem – pokazując tym samym piękno zwykłości wśród wieczności.

Obraz „Zamek w Trokach”

Romanowicz szczególnie ukochał Troki – zamek, ruiny, pejzaże. Fascynowała go historia, stąd tytuł jednego z jego wierszy: „W przeszłość jestem zakochany”. Pracował przy konserwacji zamku trockiego, a jego grafiki z tego cyklu uznano za szczytowe osiągnięcie jego twórczości.

Wilno – „Ostra Brama i Góra Zamkowa”

Wilno – „Kościół św. Piotra i Pawła”

Wilno – „Kościół św. Michała” (od strony południowej)

„Zamek Trocki”

„Kaziuk w Wilnie”

Współcześni mu artyści, jak znany grafik Jerzy Hoffman, podkreślali, że Romanowicz „znalazł własny, osobisty ton w miedziorycie – nowoczesny, a zarazem zakorzeniony w klasycznej tradycji”. W całej ówczesnej Europie, pisał Hoffman, trudno było znaleźć coś podobnego.

„Zamek Kowieński”

Cykl „Troki” pozostaje największym osiągnięciem artysty. Są to – 32 ryciny, które łączą dokumentalną dokładność z romantycznym nastrojem. W innych cyklach, takich jak „Drzewa”, „Nad Świtezią” czy „Stefan Batory”, artysta ukazywał historię i przyrodę Kresów w konwencji duchowego piękna i nostalgii.

„Geometria (Autoportret)” z Cyklu „TROKI” 1941 – 1944

„Żagiel” z Cyklu „TROKI” 1941 – 1944

„Sroki” z Cyklu „TROKI” 1941 – 1944

„Nad Świtezią”

„Stefan Batory”

W swoich dziennikach Romanowicz pozostawił wspomnienia z podróży, w tym o wrażeniach z Grodna: „Przed południem zwiedzaliśmy muzeum i wykopaliska dwóch cerkwi na Kołoży. Naiwne i radosne kolory… rezonatory, w których gniazdują jaskółki, wąski korytarzyk w murze. Z kołoskiej góry, jak i z zamku, szeroka panorama Niemna.”

„Dom w Nowogródku”

Tragiczny koniec

Wilno – „Zaułek Kazimierzowski po bombardowaniu”

Okres końca lat 30. i 40. przyniósł Romanowiczowi biedę, chłód i bezrobocie. Mimo to pracował, tworzył i wykładał na wydziale medycznym Uniwersytetu w Wilnie. Wojnę przeżył, ale nowa sowiecka rzeczywistość okazała się równie groźna jak wcześniejsza niemiecka okupacja.

15 grudnia 1944 roku Romanowicz został aresztowany przez NKWD. Zmarł prawdopodobnie 2 lutego 1945 roku w więzieniu Łukiszki w Wilnie. Miał 34 lata. Został pochowany przez władze więzienne w niewiadomym miejscu. O jego śmierci nie było oficjalnej wiadomości, gdyż 5 maja 1945 roku rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego Tadeusz Lehr-Spławiński skierował do Walentego Romanowicza list z zaproszeniem do podjęcia pracy na uniwersytecie w Krakowie.

Autoportret, 1940 rok

Dziś prace Walentego Romanowicza odnajdujemy w muzeach i prywatnych zbiorach na Litwie, w Polsce i na Białorusi.

Na Białorusi prace artysty po raz pierwszy zaprezentowano w Muzeum Krajoznawczym w Koreliczach (2008), z udziałem krewnych artysty z Wilna. Wówczas przekazali oni kopie dzieł, fotografie rodzinne i cykl „Troki”, który do dziś można tam oglądać.

Walenty Romanowicz był twórcą, który łączył naukową precyzję z duchowym pięknem sztuki. Jak pisała jego żona, w jego malarstwie widać było kontynuację tradycji ikonopisarskiej przodków – „czystość wykonania, dokładność i skrupulatność w nakładaniu koloru”.

Był człowiekiem skromnym, nie szukał sławy. W jednym z zapisów wspomniał: „Nie przerazi mnie, jeśli za sto lat nikt nie spojrzy z sympatią na moje grafiki ani nie przeczyta mojego nazwiska w słowniku artystów.”

Choć jego życie było krótkie, jednak pozostawił po sobie dzieła, które wciąż budzą emocje i przypominają o sile sztuki nawet w trudnych czasach.

Opr. Waleria Brażuk/Znadniemna.pl

Brak komentarzy

Skomentuj

Przejdź do treści