
Rosja i Białoruś zakończyły manewry wojskowe „Zapad-2025”. Ćwiczenia, w których uczestniczyło ok. 13 tys. żołnierzy, odbywały się tuż przy granicy Polski i Litwy. Mimo formalnego końca operacji granica polsko-białoruska pozostaje zamknięta.
– Manewry tego typu nie są tylko szkoleniem, ale także demonstracją siły – podkreśla dr Marek Kozub, ekspert ds. bezpieczeństwa.
MSWiA zapowiada, że decyzja o otwarciu przejść granicznych zapadnie dopiero wtedy, gdy wszystkie służby potwierdzą bezpieczeństwo.
– Po takich ćwiczeniach część wojsk nierzadko pozostaje na miejscu. To element gry strategicznej Kremla – tłumaczy gen. Tomasz Wójcik, były dowódca w strukturach NATO.
Scenariusz manewrów miał charakter ofensywny, a ćwiczone działania były wymierzone w „fikcyjnego przeciwnika”, którego obserwatorzy utożsamiają z państwami NATO.
– To narzędzie wojny psychologicznej – Moskwa wysyła sygnał: jesteśmy gotowi – ocenia dr Anna Górska, politolożka specjalizująca się w sprawach rosyjskich.
Otwarcie granicy nastąpi dopiero wtedy, gdy służby państwowe potwierdzą, że zagrożenie zostało wyeliminowane. Polska wciąż monitoruje sytuację na Białorusi, a NATO analizuje skutki ćwiczeń „Zapad-2025”.
– To test cierpliwości i konsekwencji. Każdy pochopny ruch mógłby zostać odebrany przez Rosję jako słabość. Dlatego Polska zachowuje twarde stanowisko” – podkreśla gen. Wójcik.
Choć oficjalnie manewry „Zapad-2025” się zakończyły, nie oznacza to końca napięć w regionie. Polska pozostaje ostrożna, granica z Białorusią jest zamknięta, a eksperci są zgodni – decyzja ta to element odpowiedzialnej polityki bezpieczeństwa w obliczu nieprzewidywalnych działań Moskwy i Mińska.
Znadniemna.pl/Fot.: superbiz.se.pl