HomeSpołeczeństwoRobert Tyszkiewicz: „Każda krzywda, wyrządzona uwięzionym Polakom, będzie ścigana przez Polskę”

Robert Tyszkiewicz: „Każda krzywda, wyrządzona uwięzionym Polakom, będzie ścigana przez Polskę”

Rozmowa z Robertem Tyszkiewiczem, Mężem Zaufania Związku Polaków na Białorusi, posłem na Sejm RP, przewodniczącym Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.

Andrzej Pisalnik i Robert Tyszkiewicz, przewodniczący Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, Mężem Zaufania ZPB

Znadniemna.pl: Kiedy i w jakich okolicznościach poznał Pan Andżelikę Borys?

Robert Tyszkiewicz: To był rok 2005. W Grodnie trwały protesty miejscowych Polaków przeciwko zabraniu im przez władze siedziby Związku Polaków na Białorusi, czyli Domu Polskiego w Grodnie. Wtedy współorganizowałem wyjazd do Grodna Donalda Tuska, który był przewodniczącym Platformy Obywatelskiej i chciał wesprzeć walczących o swoje prawa Polaków na Białorusi. Wtedy też poznałem Andżelikę Borys, która, jako prezes ZPB, była wśród obrońców Domu Polskiego. Udało nam się nie tylko spotkać, ale też porozmawiać. Już wtedy miałem okazję przekonać się, że Andżelika Borys jest silnym liderem.

Wtedy, w 2005 roku, z inicjatywy Andżeliki Borys Związek Polaków na Białorusi nadał Panu godność Męża Zaufania ZPB. Jak Pan się czuje z tą godnością?

– Traktowałem i wciąż traktuję to jako wielkie wyróżnienie. Zostałem tą godnością obdarzony wraz z Agnieszką Romaszewską i Michałem Dworczykiem. Postrzegam tę godność, jako wyzwanie i zobowiązanie do działania na rzecz Polaków ponad wszelkimi podziałami. Polska, jako kraj demokratyczny, jest krajem rozdyskutowanym w każdym wymiarze, również w wymiarze politycznym. Spór polityczny nabiera często gorącego charakteru, więc należy ocenić decyzję Andżeliki Borys o nadaniu tej godności postaciom z różnych stron sceny politycznej oraz wybitnej dziennikarce, jako decyzję niezwykle mądrą. Tą decyzją Andżelika Borys pokazała, że jej życzeniem jest, abyśmy działali w Polsce wspólnie na rzecz Polaków na Białorusi. Muszę przyznać, że nie raz coś mnie kusiło zająć nieprzejednane stanowisko w gorącym sporze politycznym, ale świadomość tego, że jestem tym Mężem Zaufania ZPB, kazała mi się przezwyciężać i mówić sobie: nie, musisz próbować, szukać porozumienia, szukać tego, co wspólne, bo tego oczekują nasi rodacy na Białorusi. A więc posiadanie tej godności sprawia, że mam bardzo silny imperatyw wewnętrzny, nakazujący działanie na rzecz Polaków na Białorusi ponad podziałami.

Komisja Łączności z Polakami za Granicą, której Pan przewodniczy, często jest jednomyślna w sprawach dotyczących Polaków na Białorusi. Potwierdza to, że imperatyw, którym Pan się kieruje, może być akceptowany i wykonywany także przez innych. Czy ta jednomyślność posłów Komisji jest autentyczna?

– W zdecydowanej większości przypadków ta jedność jest autentyczna i wynika z naturalnej potrzeby solidaryzowania się z rodakami. Aczkolwiek, muszę powiedzieć, że nie dzieje się to samo z siebie. Ten ogród jedności wymaga ciągłej pielęgnacji, podlewania – rozmów, przekonywania, przezwyciężania podziałów, cierpliwości… Jest kilka osób w polskim Sejmie, z którymi mam przyjemność pracować w prezydium Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Osoby te rozumieją potrzebę solidarnego wspierania rodaków i skutecznie popularyzują tę ideę w swoich środowiskach.

Andżelika Borys i Andrzej Poczobut przebywają w ciężkim więzieniu i wszystkim nam zależy na tym, żeby byli traktowani humanitarnie. Ten wywiad mogą na Białorusi przeczytać nie tylko Polacy. Zawarte w nim przesłanie może trafić także do administracji więzienia i szerzej do władz białoruskich. Jakie słowa należy powiedzieć, żeby uwięzieni w Żodzino działacze ZPB byli traktowani z należącym się każdemu człowiekowi szacunkiem i poszanowaniem ludzkiej godności?

– Każdy, od kogo na Białorusi zależy sytuacja uwięzionych Polaków, powinien wiedzieć, że polski parlament, polska opinia publiczna, polskie społeczeństwo wnikliwie obserwują, co się dzieje z Andżeliką Borys i z Andrzejem Poczobutem. Muszą wiedzieć, że nic, co ich dotyczy, nie jest obojętne Polakom, a każda krzywda, która zostanie im wyrządzona, będzie w Polsce odnotowana i zarejestrowana. Nic nie zostanie ukryte. Wszystko w tej sprawie stanie się jawne. Jeśli władze więzienne i śledczy posuną się w prześladowaniu naszych rodaków do stosowania metod niehumanitarnych i nieludzkich, to zgodnie z międzynarodowym prawem zostanie to potraktowane jak przestępstwo, które nie ulega przedawnieniu i które Rzeczypospolita Polska wraz z użyciem międzynarodowych instytucji będzie ścigać aż do skutku. Muszą to wiedzieć wszyscy, którzy chcą podnieść rękę na Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta w białoruskim więzieniu. Muszą wiedzieć, że wszystko zostanie odnotowane i kiedy przyjdzie czas, a historia uczy, że oprawcy nigdy nie uchodzą bezkarni, będzie to skutecznie ścigane.

Formą wsparcia uwięzionych Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta jest też pisanie listów do nich, o co zaapelował Pan podczas posiedzenia Komisji Łączności z Polakami za Granicą.

– Słyszałem, jak białoruscy generałowie na konferencji prasowej zupełnie bezpodstawnie ogłosili, że o Andżelice Borys i Andrzeju Poczobucie wszyscy w Polsce zapomnieli. Wobec tego kłamstwa powinniśmy demonstracyjnie okazać więzionym Polakom solidarność. Zaapelowałem do członków Komisji, a za ich pośrednictwem do wszystkich Polaków, do naszych wyborców, do każdego, komu leży na sercu sprawa prześladowanych na Białorusi Polaków, aby pisać listy do Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta do więzienia – tam gdzie władze robią wszystko, żeby ich odizolować od świata zewnętrznego. Dzisiaj najważniejsze jest sprawić, żeby oni nie czuli się porzuceni i osamotnieni. Każda kartka pocztowa, każde słowo ma bezcenne znaczenie.

Należy powiedzieć, że nie warto się zniechęcać myślą, że listu nie przepuści więzienna cenzura, gdyż o liście w każdym przypadku dowie się administracja więzienia i będzie miała świadomość, że los więźniów, do których przychodzą listy nie jest obojętny ludziom na wolności.

– Dokładnie tak. A więc pisanie listów do więzień jest ważnym elementem wywierania presji na przedstawicieli reżimu. Muszą mieć trwałą świadomość, że ponoszą odpowiedzialność za kogoś, o kogo za więziennymi murami upomina się dużo ludzi, również ludzi wpływowych, takich którzy potrafią krzywdzicieli Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta pociągnąć do odpowiedzialności za ich niewłaściwe traktowanie.

Rozmawiał Andrzej Pisalnik

Znadniemna.pl 

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content