Żadnych opcji nie wykluczamy – mówi Gość Radia ZET Radosław Sikorski w rozmowie z Beatą Lubecką, pytany w internetowej części programu o to, czy Polska zamknie granicę z Białorusią.
Szef MSZ powiedział, że rozmowa dotyczy wstrzymania przepływu towarów, a nie zamknięcia przejść dla ludzi.
„Nie będziemy komplikować życia zwykłym Polakom i Białorusinom” – dodał Sikorski.
Sikorski przypomniał, że Białoruś wysyła do nas setki migrantów z rosyjskimi wizami, którzy przybyli do Rosji z krajów zagrożonych migracją, z których Rosja i Białoruś zniosły wcześniej ograniczenia.
Szef MSZ zaznacza, że „od Białorusi zależy, czy chce mieć lepsze stosunki, dobro sąsiedzkie z Polską, czy gorsze”. – Mamy bardzo podstawowe postulaty: ma wyjść Andrzej Poczobut i ma się skończyć akcja wysyłania siłą migrantów – mówi minister spraw zagranicznych. Dopytywany o sytuację na granicy, Radosław Sikorski opisuje ją jako „akcję włączaną i wyłączaną”. – Są miesiące, że mamy zero migrantów, a potem nagle jest 300-400 osób dziennie – dodaje Gość Radia ZET.
Wczoraj radio RMF FM podało, że Polska może wprowadzić bardzo rygorystyczną kontrolę celną towarów na granicy z Białorusią. Jednak, jak słyszymy w zapowiedzi ministra, może istnieć gorsza dla Łukasznki opcja, która może okazać si dla niego bombą atomową. Zamknięcie przejścia dla towarów oznacza potężne straty dla budżetu dyktatora i komplikacje w relacjach z Chinami (w terminalu w Małaszwiczach bowiem odprawiane są chińskie towary, które przez Białoruś trafiaja na zachód).
Dziś Łukaszenka oświadczył, że nie ma zamiaru „nakazywać funkcjonariuszom straży granicznej i żołnierzom ochrony Unii Europejskiej na granicy Białorusi i Polski”. „Nie będziemy ich wyłapywać!” powiedział stanowczo o migrantach.
Znadniemna.pl za Kresy24.pl/Youtube.com, na zdjęciu: screenshot audycji Radia ZET na Youtube.com
ba