HomeReligia400 lat temu męczeńską śmierć za wiarę unicką poniósł w Witebsku św. Jozafat Kuncewicz

400 lat temu męczeńską śmierć za wiarę unicką poniósł w Witebsku św. Jozafat Kuncewicz

Męczeństwo św. Jozafata Kuncewicza wbrew zamiarom zamachowców jeszcze bardziej zmobilizowało grekokatolików do trwania przy Unii Brzeskiej, a także do zacieśniania związków Kościoła unickiego ze Stolicą Apostolską.

Papież Urban VIII 16 maja 1642 roku, w niespełna 20 lat po męczeńskiej śmierci duchownego, będącego jednym z najbardziej oddanych idei powrotu wschodniego chrześcijaństwa do jedności z Rzymem, ogłosił Jozafata Kuncewicza błogosławionym. Świętość męczennika za wiarę i wierność Stolicy Apostolskiej potwierdził papież Pius IX, dokonując 29 czerwca 1867 roku kanonizacji Jozafata Kuncewicza.

Kryzys Cerkwi i Unia Brzeska

W XVI w. Cerkiew prawosławna przechodziła głęboki kryzys. Patriarchat Konstantynopolitański oraz ważniejsze stolice biskupie pozostawały pod panowaniem tureckim. Z drugiej strony car moskiewski, pragnący uczynić swe miasto „trzecim Rzymem”, czyli stolicą prawosławia, bardziej dbał o wykorzystanie Cerkwi do własnych celów politycznych niż o wsparcie jej działalności duszpasterskiej. To wszystko odbiło się także na stanie prawosławia na terenach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Widoczna była tu ignorancja teologiczna duchowieństwa i niemoralne prowadzenie się popów.

Aby uzdrowić sytuację, hierarchowie zwrócili się o pomoc do papieża. Pod koniec 1595 r. Ojciec Święty Klemens VIII przyjął episkopat i wiernych prawosławnych do jedności z Kościołem katolickim, oczywiście po wcześniejszym odrzuceniu przez ich przedstawicieli schizmatyckich błędów. Zawarta w Rzymie unia została w roku następnym przyjęta przez synod duchowieństwa prawosławnego w Brześciu. W ten sposób powstał Kościół greckokatolicki, zwany potocznie unickim, stanowiący część Kościoła powszechnego, a czczący Boga według wschodniej tradycji liturgicznej.

Ugodzony w serce przez Jezusa

Piętnaście lat wcześniej, w 1580 r., we Włodzimierzu Wołyńskim przyszedł na świat chłopiec, który w dziejach Kościoła unickiego miał odegrać wybitną rolę. Jan Kunczyc – bo takie było pierwsze imię i nazwisko św. Jozafata Kuncewicza – urodził się w rodzinie mieszczańskiej. Według planów rodziców miał w przyszłości zostać kupcem. Dlatego po ukończeniu szkoły cerkiewnej we Włodzimierzu wyjechał do Wilna, gdzie rozpoczął naukę handlu u tamtejszego kupca.

Chłopca jednak, bardziej niż handel, pociągały sprawy duchowe. ­ Kiedyś wyznał, że jako pięciolatek przeżył dziwne zdarzenie. Gdy pewnego razu wpatrywał się w ikonę Ukrzyżowanego, od obrazu oderwała się złota iskra i ugodziła go w serce… Aż zabolało. Odtąd nabożeństwa cerkiewne były mu szczególnie miłe.

Jan zostaje Jozafatem

Jednym z ważniejszych centrów prawosławia na przełomie XVI i XVII stuleci było Wilno. Nic więc dziwnego, że stało się areną gorących sporów między unitami, a prawosławnymi, niezadowolonymi ze zjednoczenia Cerkwi z Kościołem katolickim. Jan Kunczyc nie miał jednak wątpliwości, że prawdę znajdzie jedynie w Kościele katolickim, którego częścią była jego ukochana Cerkiew unicka.

Żywo interesował się teologią. Wprawdzie nie znając łaciny nie mógł uczęszczać na wykłady akademickie. Starał się jednak nadrobić to utrzymywaniem żywych kontaktów z wybitnymi teologami i duszpasterzami katolickimi oraz lekturą dzieł z zakresu duchowości. W 1604 roku zdecydował, że jego miejsce jest w klasztorze i poprosił unickiego metropolitę Kijowa Hipacego Pocieja o habit bazyliański. Dojrzałe powołanie i szeroka wiedza religijna przyszłego świętego spowodowały, że jednego dnia nastąpiły obłóczyny i złożenie profesji zakonnej, a parę miesięcy później otrzymał święcenia diakonatu. Zgodnie z tradycją mniszą przyjął też nowe imię – Jozafat.

„Duszochwat”

Jako bazylianin przyszły święty podjął studia teologiczne. Uczył się, jakbyśmy to dziś powiedzieli, „w indywidualnym trybie”. W tym czasie powstały jego pierwsze dzieła polemiczne. Przykład, jaki bazylianin dawał swoim życiem i słowem, przyciągał do zakonu wielu nowych kandydatów. Nic więc dziwnego, że przełożeni po otrzymaniu przez Jozafata święceń kapłańskich wyznaczyli go na kierownika nowicjatu (nowicjat – miejsce w którym mieszkają odbywający okres próbny kandydaci do zakonu – red.). Brat Jozafat z wielką gorliwością umartwiał ciało: pościł, biczował się, nosił włosiennicę… Wiele godzin spędzał pielęgnując w szpitalu chorych i niedołężnych. Dał się również poznać jako świetny kaznodzieja i spowiednik. Pozyskiwał dla Unii wielu nowych wiernych. Prawosławni, przerażeni skalą dokonujących się za jego sprawą odejść wiernych z Cerkwi, nazwali go „duszochwatem”, czyli łowcą dusz.

Na duszpasterskie sukcesy zwolenników Unii Brzeskiej, jej przeciwnicy odpowiedzieli przemocą. W 1608 roku napadli na wileński klasztor św. Trójcy i używając na przemian próśb, gróźb, a gdy to nie dało rezultatu – także policzkowania, próbowali przeciągnąć Kuncewicza na swoją stronę. Rok później posunęli się dalej, nasyłając na metropolitę Hipacego Pocieja zamachowca. Na szczęście, skończyło się „tylko” na utracie przez hierarchę dwóch palców u dłoni, którą się zasłonił przed szablą napastnika zabójcy.

Świętość wyczuta przez brytanów

W 1614 roku Jozafat został archimandrytą, czyli zwierzchnikiem klasztoru św. Trójcy. Z czasem swoją opieką objął kilka innych mniszych ośrodków. Spod jego ręki wyszło całe nowe pokolenie pobożnych zakonników przedkładających służbę Bogu i Kościołowi nad wszystko inne.

Świętość Kuncewicza zdawały się dostrzegać swym instynktem nawet zwierzęta. Istnieje kilka opowieści na ten temat. Przytoczmy tu jedną z nich. Pewna kobieta rozzłoszczona zabiegami św. Jozafata, który chciał ją nawrócić, poszczuła go potężnymi brytanami (rasa psów wywodząca się z Wielkiej Brytanii – red.). Nieoczekiwanie znane ze swej agresywności psy podbiegły do mnicha i zaczęły się do niego łasić. Wtedy w kobiecie coś „pękło” i niewiasta poprosiła o spowiedź.

Ordynariusz połocki

Jesienią 1617 roku przyszły święty został biskupem pomocniczym. Miał pomagać staremu, ciężko choremu, arcybiskupowi Gedeonowi Brolnickiemu, zwierzchnikowi diecezji połockiej, witebskiej i mścisławskiej. Opory Kuncewicza pragnącego pozostać zwykłym mnichem przełamał jego zwierzchnik, a zarazem przyjaciel, metropolita kijowski Welamin Rutski. Oświadczył Jozafatowi, że nie ma innych, nadających się do tej funkcji kandydatów.

Obejmując po śmierci arcybiskupa Brolnickiego podległe mu diecezje nowy ordynariusz połocki, wziął się energicznie do pracy duszpasterskiej i administracyjnej. Zaczął wizytować poszczególne parafie. W wielu z nich najstarsi wierni nie pamiętali wizytacji biskupiej. Tam, gdzie znalazł nieporządek, pouczał proboszczów lub mianował gorliwych wikariuszy. Czynił zabiegi, by wszystkie parafie miały uposażenie pozwalające utrzymać niezależność od opiekującej się nią szlachty. Niejednokrotnie osobiście zajmował się odbieraniem majątków kościelnych zawłaszczonych przez świeckich. Nie szczędził również środków na remont cerkwi.

Wizyta Patriarchy Jerozolimy i wzrost nastrojów antyunickich

Wielkim ciosem w Unię Brzeską, a przy okazji w dzieło metropolity Kuncewicza, była podróż przez ziemie Rzeczypospolitej patriarchy Jerozolimy Teofanesa III (1570-1644). Dokonał on święceń nowych schizmatyckich biskupów prawosławnych. Wywołało to dezorientację wśród wiernych i wzmocniło siły przeciwników Unii, którzy  wskutek działań Teofanesa III zyskali naturalnych liderów.

Skutki nie dały na siebie długo czekać. Wzmógł się opór wiernych wobec legalnych hierarchów. Coraz częściej dochodziło do napadów na unitów i różnych awantur. Jozafat Kuncewicz „pozyskał” na terenie diecezji połockiej konkurenta w postaci prawosławnego abpa Melecego Smotryckiego, który rozpoczął intensywną działalność antyunijną. Wraz ze swoimi zwolennikami starał się zepchnąć Kuncewicza na margines społeczności rusińskiej. Kampania nienawiści wkrótce przyniosła tragiczny owoc – prawosławni zawiązali spisek na życie unickiego arcybiskupa Połocka.

Męczeńska śmierć

12 listopada 1623 roku zamachowcy wraz z podburzonym tłumem wtargnęli na teren domu arcybiskupiego w Witebsku. Naprzeciw niszczącej wszystko i prześladującej służbę pałacową tłuszczy wyszedł abp Kuncewicz. – Dziatki, dlaczego bijecie czeladkę moją. Nie zabijajcie ich. Jeśli macie coś przeciwko mnie, owóż jestem – powiedział metropolita, składając ręce na piersi.

Obraz Józefa Simmlera pt. „Męczeństwo Św. Jozafata Kuncewicza”, fot.: Wikipedia.org

Zapadła cisza. Gdy wydawało się, że już nikt nie odważy się podnieść ręki na pomazańca Bożego, z bocznych drzwi wypadło dwóch zamachowców. Jeden z nich uderzył męczennika w głowę pałką, a drugi rozpłatał ją ­toporem. Potem przez pewien czas siepacze pastwili się nad martwym ciałem, włócząc je po ulicach miasta, by w końcu utopić w rzece.

Masowe nawrócenia na wiarę unicką i wyniesienie na ołtarze

Mord wstrząsnął społecznością Rzeczypospolitej. I stał się cud: na katolicyzm obrządku wschodniego zaczęły przechodzić ogromne ilości prawosławnych. Unię przyjęli prawie wszyscy (20 z 21 osób) ukarani śmiercią za mord na arcybiskupie Kuncewiczu.

Szczególnie zaskakująca była jedna z postaw – abpa Smotryckiego, ponoszącego moralną odpowiedzialność za to, co wydarzyło się w Witebsku. Dotychczasowy wróg katolicyzmu zachwiał się w swoich poglądach. By uspokoić sumienie wyjechał na wschód, do Konstantynopola i Ziemi Świętej, czyli tam, gdzie spodziewał się znaleźć lekarstwo na nurtujące go wątpliwości. Zamiast tego zobaczył zafascynowanego kalwinizmem patriarchę Teofanesa III. Rozczarowany wrócił do Rzeczypospolitej, złożył unijne wyznanie wiary i przystąpił do zwalczania swych dawnych poglądów, wyrażanych wcześniej w licznych pismach i książkach.

Niemal natychmiast po pochowaniu ciała Jozafata Kuncewicza rozpoczęto zbieranie zeznań o jego życiu i cudach z myślą o przyszłej beatyfikacji. Proces zakończono w 1642 r., a papież Urban VIII ogłosił go błogosławionym. Na kanonizację – przez bł. Piusa IX – arcybiskup Połocka czekał do roku 1867.

Tułacza droga relikwii Świętego

Po wyniesieniu męczennika na ołtarze i ogłoszeniu błogosławionym, jego relikwie odbyły tułaczą i długą drogę. W związku z rozszerzającym się wpływem prawosławia na terenach wschodnich Królestwa Polskiego były one składane w miastach Białorusi, na Litwie, w Polsce. W 1667 roku powróciły do Połocka. W 1706 roku z obawy przed profanacją umieszczono je w kaplicy zamku Radziwiłłów w Białej Podlaskiej.

Relikwie św. Jozafata w bazylice św. Piotra na Watykanie, fot.: Wikipedia.org

Po kanonizacji Świętego carat zażądał, aby je ukryto w podziemiu kościoła bazylianów. W 1916 roku przewieziono je do kościoła bazylianów św. Barbary w Wiedniu. Od 1949 roku spoczywają w bazylice św. Piotra na Watykanie. Relikwie świętego znajdują się również w Przemyskiej katedrze greckokatolickiej tj. omofor (paliusz) i dłoń.

Wspomnienie św. Jozafata Kuncewicza Kościół obchodzi 12 listopada, czyli w rocznicę jego męczeńskiej śmierci.

Św. Jozafat jest jednym z patronów Polski.

Znadniemna.pl na podstawie Przymierzezmaryja.pl, Grekokatolicy.pl

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content