Spotkanie z Agatą Lewandowski, mieszkającą w Berlinie urodzoną warszawianką, która czuje się grodnianką dzięki wychowaniu, które dała jej babcia Teofila z Grodna, odbyło się 24 maja w kawiarni literackiej Literacka Restaurant & Wine Bar w Gdańsku.
Wydarzenie poprowadził stały prowadzący cyklu spotkań „Bursztyny Literatury”, związany rodzinnie z Wilnem znany gdański adwokat, poeta, wykładowca akademicki i animator wydarzeń kulturalnych Tomasz Snarski. Prowadzący rozpoczął spotkanie od przypomnienia, że ideą „Bursztynów literatury” jest prezentowanie ludzi literatury i kultury, związanych z bałtyckim wybrzeżem, których dorobek składa się na skarbnicę Pomorza, rozumianego jako region wielokulturowy i wykraczający poza granice państwowe.
Do osobistości związanych z tym regionem należą między innymi urodzony w Gdańsku Niemiec o kaszubskich korzeniach, laureat Literackiej Nagrody Nobla Gunter Grass, a także autor adaptacji filmowej jednego z najbardziej znanych dzieł noblisty pt. „Blaszany bębenek” oraz autor filmu „Strajk”, opowiadającego o strajkujących stoczniowcach z Gdańska w latach 80. minionego stulecia niemiecki reżyser filmowy Volker Schlöndorff, czujący się Francuzem dzięki otrzymanemu w kraju nad Sekwaną wykształceniu.
Rozmowa o wybitnych postaciach niemieckiej kultury w sposób naturalny przekształciła się w rozważanie o tym, jak ludzie radzą sobie z właściwą obu twórcom co najmniej podwójną tożsamością.
Temat ten jest niezwykle bliski prelegentce, znawczyni twórczości Grassa i Schlöndorffa, Agacie Lewandowski.
Ona sama mówi o sobie, jako o warszawiance, która od ponad 30 lat mieszka w Berlinie i postrzega to miasto jako swoją drugą po Warszawie ojczyznę. Podwójną tożsamość Agaty Lewandowski wzbogaca jeszcze jedna okoliczność, niezwykle istotna dla jej osobowości i bliska Polakom z Kresów Wschodnich. Chodzi o to, że Agata Lewandowski została wychowana przez babcię Teofilę, która urodziła się w kresowym Grodnie i potrafiła zaszczepić wnuczce przyzwyczajenia, ale przede wszystkim wrażliwość, która charakteryzuje mieszkańców Wschodnich Kresów Rzeczypospolitej. Być może dzięki temu Agata Lewandowski niezwykle łatwo odnajduje wspólny język z ludźmi zza wschodniej granicy Polski.
Rodzinne miasto swojej babci Agata Lewandowski pierwszy raz odwiedziła w latach 90. minionego stulecia. Już wtedy scharakteryzowała grodnian, jako ludzi, którzy mimo dziesięcioleci życia w socjalizmie potrafili zachować ludzką godność. Wyrażało się to między innymi w tym, że nie będąc w większości ludźmi zamożnymi, starali się ubierać ładnie i elegancko. „Grodnianie, których wówczas spotykałam na ulicach miasta jakby świecili się czystością i życzliwością” – wspominała Agata Lewandowski swoją pierwszą wizytę w rodzinnym mieście babci.
Drugi raz warszawiance z Berlina udało się zawitać do Grodna w 2019 roku. Wówczas miała okazję nawiedzić w Grodnie Cmentarz Farny. Po nawiedzeniu nekropolii Agata Lewandowski, choć nie znalazła na niej grobów swoich krewnych, miała wrażenie, że obcowała z grodnianami, mieszkającymi tutaj sto lat temu i wcześniej.
O Grodnie i grodnianach, a także szerzej – o polskich uchodźcach z ziemi grodzieńskiej na przestrzeni ostatnich stuleci oraz często powikłanych, ale zawsze ciekawych, losach tychże uchodźców – rozmawialiśmy z Agatą Lewandowski po oficjalnym zakończeniu spotkania ”Bursztyny literatury”, siedząc do późnych godzin wieczornych w gdańskiej Literacka Restaurant & Wine Bar.
Znadniemna.pl