W niedzielę, 4 września, na Rynku w centrum Wrocławia Stowarzyszenie Białoruski Związek Solidarności zorganizowało akcję protestacyjną przeciwko dewastacji cmentarzy polskich na Białorusi.
Dla wielu Białorusinów i Polaków z Białorusi wymuszonych opuścić swój kraj Polska została prawdziwym drugim domem, dlatego zniszczenie polskich cmentarzy na Białorusi członkowie Stowarzyszenia traktują jak bezprecedensową próbę znieważania Polski. Stąd pomysł zorganizowania akcji protestacyjnej, która zgromadziła nie tylko członków Stowarzyszenia.
Aktywny działacz Stowarzyszenia Franc Asłauski, występując przed ludźmi, których było sporo na Rynku w to niedzielne popołudnie, wygłosił przemówienie:
Dzisiejsza nasza akcja jest poświęcona temu, co się dzieje na Białorusi – władza dewastuje i niszczy polskie cmentarze, mogiły żołnierzy AK oraz tych, kto walczył za wolną i niepodległą Polskę w latach 20. Nie możemy pogodzić się z tym, że te miejsca pamięci zostały zrównane z ziemią.
Przyszliśmy tu, żeby protestować przeciwko bestialskiemu zachowaniu białoruskiej władzy wobec wszystkich cmentarzy polskich na terenie Białorusi. Nie możemy być obojętni wobec tego, co dzieje się na Białorusi. Tam, na zdewastowanych i zniszczonych cmentarzach ludzie ryzykując swoją wolnością stawiają własnoręcznie zrobione z brzozy krzyże, takie, jak my dziś zrobiliśmy, żeby uhonorować pamięć walczących bohaterów. Ta władza jest bestialska i nielegitymowana.
Na Białorusi zawsze była nagonka na Polaków, ale to, co dzieje się ostatnim czasem, to przerasta ludzkie pojęcie. W cywilizowanym kraju nie może być takiego zachowania. Te cmentarze nikomu tam nie przeszkadzały. Ale władza chce skłócić narody, Białorusinów, Polaków, Ukraińców – to jest główny cel reżimu Łukaszenki.
My z tym się nie pogodzimy, dlatego wychodzimy tu, żeby protestować!
We Wrocławiu są cmentarze żołnierzy Armii Radzieckiej, ale nikt nie dewastuje tych cmentarzy, nie orze ich traktorami, żeby nie pozostało nawet śladu. Reżim chce zniszczyć pamięć, żeby nie było żadnego polskiego śladu na Białorusi, żeby była pełna rusyfikacja. Nigdy się z tym nie pogodzimy.
My, Białorusini, jesteśmy odrębną nacją, innym narodem, z inną mentalnością, z innym językiem, z inną kulturą, nie chcemy łączyć się z Rosją. W dużej mierze nasze dzieje historyczne przeplatały się z Polską, jak w czasach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Byliśmy razem. A teraz Kreml robi wszystko, żeby podzielić nasze narody. Nie pozwólmy na to. Wspieramy Ukrainę w jej walce z Rosją. A kiedy Białoruś będzie wolna, odbudujemy te cmentarze. Wszystko wróci do normy, Polacy będą szanowani. A nie tak, jak teraz, kiedy przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi do tej pory siedzą w więzieniach. Tak się dzieje przy reżimie Łukaszenki. Protestujemy przeciwko temu.
Ludzie, którzy wykonują rozporządzenia władzy, będą przyciągnięci do odpowiedzialności. Nic nie przechodzi bezkarnie. Każdy bohater pozostanie w naszej pamięci. Żaden reżim nie potrafi wymazać to z pamięci.
Do akcji dołączyli się mieszkańcy miasta, Polacy z Białorusi i Ukraińcy. Głoszone były hasła solidarności z Polakami prześladowanymi na Białorusi jak również słowa wsparcia dla tych kto znalazł się na wymuszonej emigracji.
Między przemówieniami uczestników protestu brzmiały białoruskie i polskie znakowe piosenki o walce i wolności, takie jak „Kocham wolność” („Chłopcy z Placu Broni”) i zawsze aktualna „Zbroja” Jacka Kaczmarskiego:
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,
Choć myśli toną w paranojach,
Jak zawsze chronić będzie nas –
Zbroja!
Jeden z białych brzozowych krzyży po akcji protestacyjnej trafił do rąk wspierającego protestujących mieszkańca Wrocławia Łukasza Szafrana, który zamierza postawić go na grobie swojego ojca, Jacka Szafrana, 16-letniego uczestnika powstania warszawskiego, pseudonim „Zygmunt”, który walczył w batalionie „Miotła”, dwa razy był skazany na śmierć i cudem przeżył represje komunistyczne.
Na stronie Stowarzyszenia Białoruski Związek Solidarności przed akcją protestacyjną okazał się taki tekst:
Podłość. Pamiętamy ból, który towarzyszył prowokacji w Katyniu i dewastacji krzyży Kuropat pod Mińskiem, zaoraniu pola bitwy pod Orszą i innych miejsc pamięci, gdzie obok siebie pochowani są Białorusini i Polacy. Dziś znów widzimy, jak spadkobiercy morderców NKWD rozpoczynają zorganizowane akcje niszczenia cmentarzy. Ale Białorusini doskonale zdają sobie sprawę z tego, do czego zdolny jest rząd Łukaszenki, który „winszuje” naród ukraiński rano w Dniu Niepodległości, a wieczorem rosyjskie samoloty wykorzystują terytorium białoruskie do wystrzeliwania rakiet na Ukrainę.
Strach. Reżim Łukaszenki już rozumie, że koniec jest bliski i w agonii chwyta się każdej okazji, by poszerzyć chaos. Cel tych haniebnych działań jest oczywisty – skłócić naród polski z narodem białoruskim. To nie pierwsza prowokacja, poprzednio sztucznie został wywołany kryzys migracyjny.
Kara. Nigdy wcześniej różnica między dobrem a złem nie była tak wyraźna. Zgodnie z tradycją chrześcijańską zniszczenie krzyża uważane jest za najgorszą profanację, każdy normalny człowiek nie wyobraża sobie, jak można to zrobić. Przestępcy nie mogą zrozumieć, że po sprawiedliwym procesie potomkowie będą się ich wstydzić i że czeka ich największa kara – zapomnienie.
Ręce precz od poległych! Niech spoczywają w pokoju.
W niedzielę, 11 września, o godzinie 15:00, w kościele Parafii pw. Św. Jerzego, męczennika i Podwyższenia Krzyża Świętego (ul. Biegła 3, Wrocław – Brochów) odbędzie się msza żałobna w intencji bohaterów pochowanych na zniszczonych i jeszcze istniejących cmentarzach polskich na Białorusi.
Marta Tyszkiewicz z Wrocławia
Znadniemna.pl