Dochód ze sprzedaży książki „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki” przeznaczony zostanie na pomoc białoruskim dziennikarzom. „Informacja, że powstała taka książka, to dla kolegów wielkie moralne wsparcie” – powiedział PAP Andrzej Pisalnik, dziennikarz z Białorusi narodowości polskiej.
Sekretarz Generalny International Association of Press Clubs Jarosław Włodarczyk powiedział podczas konferencji prasowej, która odbyła się 9 sierpnia w Warszawie, że „rok po sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborach ukazała się książka +Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki+, w której polscy dziennikarze opisują historie reporterów białoruskich”. Poinformował, że „pieniądze zebrane z książki przeznaczone zostaną na pomoc dziennikarzom na Białorusi – opłacenie adwokatów i sprzętu potrzebnego do pracy”.
Pomysłodawczyni książki Arleta Bojke wyraziła nadzieję, że ta „książka przyniesie coś dobrego”. „Bo dziennikarze białoruscy, z którymi rozmawialiśmy, powtarzają, że najważniejsze jest, aby mówić o Białorusi, mówić o nich, żeby wiedzieli, że to, co robili ma sens” – podkreśliła. „Kolejnym celem prowadzonej zbiórki będzie również tłumaczenie tej pozycji na inne języki, najpierw na angielski i niemiecki” – podała.
Redaktor książki Michał Potocki powiedział, że książka składa się z 20 rozdziałów. „Przez pryzmat sylwetek opisywanych dziennikarzy pokazujemy, co tak naprawdę te represje oznaczają dla losów poszczególnych osób i rodzin”. „Przez historie 20 białoruskich dziennikarzy, pokazano, co znaczy żyć i pracować w państwie autorytarnym, dyktatorskim, w którym ta spirala presji, dopiero zaczyna się rozkręcać, bo nie ma tygodnia, żebyśmy nie dowiedzieli się o kolejnych zatrzymanych, o kolejnych sprawach karnych, kolejnych dziennikarzach, którzy trafili na komisariat, do aresztu albo musieli wyjechać z kraju ze względu na własne bezpieczeństwo, czasami przenosząc ze sobą całe redakcje” – wyjaśnił.
Andrzej Pisalnik, jeden z bohaterów książki, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl w rozmowie z PAP przyznał, że „prawo na Białorusi właściwie nie działa, albo jak powiedział Łukaszenka +czasem nie jest istotne prawo, trzeba uciszyć i spacyfikować naród+”. „Urzędowa pomoc adwokacka na Białorusi jest bardzo droga, ale adwokat to jedyna osoba, która ma dostęp do naszych kolegów, jest kurierem, pośrednikiem w komunikacji z nimi” – tłumaczył. „Gdyby nasi koledzy nie mieli adwokatów, nie wiedzieliby, co dzieje się na wolności, a informacja, że np. powstała taka książka jak „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”, to dla nich wielkie moralne wsparcie”.
TUTAJ przeczytasz więcej na ten temat.
TUTAJ wspomożesz prześladowanych dziennikarzy białoruskich.
TUTAJ kupisz książkę, od której dochód zostanie przeznaczony pomaganie białoruskim dziennikarzom.
Znadniemna.pl na podstawie Dzieje.pl/PAP, facebook.com, tvn24.pl