Związek Polaków wybrał nowego prezesa. Zapowiada walkę o oficjalne uznanie przez władze w Mińsku.
Prezesem ZPB została Andżelika Borys, która od lat jest twarzą białoruskiej Polonii. Tak w tajnym głosowaniu zdecydowała większość delegatów IX Zjazdu organizacji, który w sobotę odbywał się w Grodnie. Borys już wcześniej stała na czele związku w latach 2005–2010. Wtedy władze Białorusi nie pogodziły się z decyzją delegatów zjazdu i doprowadziły do podziału organizacji. W konsekwencji cały majątek ZPB, łącznie z 16 domami polskimi przyjął prorządowy Związek Polaków Białorusi.
Z kolei niezależny ZPB od ponad dziesięciu lat działa w podziemiu, a działacze organizacji często stawali się ofiarami represji. Kojarzą się one przede wszystkim z wielomiesięcznym aresztem dla polskiego dziennikarza i byłego szefa Rady Naczelnej ZPB Andrzeja Poczobuta. Dzisiaj sytuacja nieco się zmieniła i władze w Mińsku po ostatnich wizytach wysokiej rangi polskich polityków na Białorusi deklarują chęć rozwiązania problemu mniejszości polskiej. Ale działacze ZPB do tych deklaracji podchodzą bardzo ostrożnie.
Otwarci na dialog
– Białoruscy rządzący powinni zmienić nastawienie do Związku Polaków. Powinni przede wszystkim uświadomić sobie, że nie jesteśmy opozycją i jakąś piątą kolumną. Jesteśmy strażnikami polskości na Białorusi i to jest naszym głównym zadaniem – mówi „Rz” Andżelika Borys. Jak twierdzi, ZPB rozważa podjęcie kolejnej próby legalizacji związku, ale dopiero wtedy, gdy ze strony władz w Mińsku nadejdą ku temu pozytywne sygnały.
– Na razie sytuacja jest odwrotna. Szefowej naszego oddziału w Wołkowysku zakazano wejścia do polskiej szkoły. Chciała rozdać dzieciom polskie podręczniki. Z kolei kapelan związku ksiądz Aleksandr Szemet dostał zakaz przybycia na zjazd, a minister ds. religii i narodowości Leanid Hulaka nakazał mu zrzeczenia się kapelaństwa w ZPB. Jesteśmy gotowi do dialogu, pierwszy krok muszą zrobić władze w Mińsku – dodaje.
Wybór Andżeliki Borys na prezesa ZPB zapewne jest zaskoczeniem dla białoruskich władz. Nieoficjalnie wiadomo, że w Mińsku spodziewano się, że na czele niezależnego ZPB stanie zupełnie nowa osoba.
– Władze w Mińsku chciałyby, by to była mianowana przez nich osoba. Wybór Andżeliki Borys wzmocni pozycję ZPB, ponieważ będzie reprezentowany przez mocną i wpływowa osobę – mówi „Rz” Poczobut. Propozycje uregulowania kwestii polskiej wysunął ostatnio przewodniczący białoruskiej Rady Republiki Michaił Miasnikowicz podczas spotkania z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim. – Byłoby dobrze, by to była jedna połączona organizacja. Ale to jest sprawa związków, czy zdecydują na zbliżenie. Ze strony władz będzie udzielone wszelkiego rodzaju wsparcie – oświadczył Miasnikowicz.
Walka o niezależność
– O żadnym połączeniu związków nie może być mowy. Jesteśmy organizacją niezależną i chcemy nią pozostać, a nie łączyć się ze strukturą stworzoną i kontrolowaną przez białoruskie służby – mówi Borys. Kilka tygodni temu Rada Naczelna ZPB podjęła uchwałę, w której wyklucza możliwość łączenia się z prorządowym Związkiem Polaków.
Prezes tego związku Mieczysław Łysy popiera propozycję Miasnikowicza.
– Powinien być jeden Związek Polaków. Możemy przeprowadzić wspólny zjazd i niech wszyscy Polacy wybiorą kierownictwo. Ale oni tego nie chcą – mówi „Rz” Łysy. Na pytanie „Czy to prawda, że pana działalność kontrolują białoruskie służby?” odpowiada: „Na pewno służby specjalne mają wpływ na jakieś procesy społeczne, które tu się odbywają. Zresztą tak jak i w waszym kraju. Ale nikt do mnie nie przychodzi, nie rozkazuje, co powinienem robić”. Jak twierdzi, nie wie co będzie z majątkiem ZPB, jeżeli władze jednak zdecydują na legalizację tego drugiego niezależnego związku. – Nie odczuwamy ocieplenia stosunków pomiędzy Warszawą a Mińskiem. Nikt nas nie zaprasza do rozmów, a ja wciąż mam zakaz wjazdu do Polski. A to my jesteśmy de iure właścicielami majątku ZPB – mówi.
Po dawnej działalności polonijnej w Domach Polskich na Białorusi, wybudowanych za pieniądze polskich podatników, nie pozostało prawie śladu. – Budynki te, gdzie kiedyś dzieci uczyły się języka polskiego, dzisiaj wykorzystywane są do celów komercyjnych. Większość z nich potrzebuje remontu – mówi Borys. Dodaje, że jej organizacja będzie walczyła o to, by Domy Polskie były dostępne dla wszystkich i by znów powróciło tam życie polonijne.
Szansa dla Białorusi
Organizacja, na czele której stanęła, ma ponad 6 tys. aktywnie działających członków. Niezależny ZPB ma swoje oddziały prawie we wszystkich regionach Białorusi.
– Ostatnio zwróciły się do nas organizacje z Brześcia z prośbą o dołączenie się do ZPB. To świadczy o tym, że Polacy mieszkający na Białorusi nam ufają i chcą wokół naszego związku się jednoczyć – mówi Borys.
Jeden z liderów białoruskiej demokratycznej opozycji Aliaksandr Milinkiewicz twierdzi, że rozwiązanie kwestii mniejszości polskiej jest szansą dla całego społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi.
– Przez dziesięć lat władze niszczyły największą organizację społeczną, jaką jest Związek Polaków na Białorusi. Organizacja ta zawsze była demokratyczna i niezależna od władz, a najważniejsze, że inicjatywa ta była oddolna. Rządzący po prostu się tego przestraszyli – mówi „Rz” Milinkiewicz. – Liczę na to, że kwestia ta zostanie rozwiązana pozytywnie. Jest to ważne nie tylko dla kultury i języka polskiego, ale dla całej Białorusi, ponieważ daje nadzieję innym organizacjom społecznym.
Znadniemna.pl za rp.pl/Rusłan Szoszyn
Jerzy / 13 grudnia, 2016
Władze od samego początku (w 2005 r.) popełniły kardynalny błąd, traktując organizację narodowościową jako przeciętne stowarzyszenie zrzeszające ludzi, np. wg interesów, zawodu lub poglądów politycznych. Dlatego „dublowanie” nie udało się. Skrzywdzono natomiast dziesiątki (a może też setki) tysięcy własnych obywateli narodowości polskiej. Ponadto delegalizacji dokonano w sposób z gruntu odcinający możliwość wycofania się z „honorem”, praktycznie likwidując pole do manewru. Kwestia faktycznej konfiskaty mienia ZPB jest pod tym względem bardzo wymowna. Impas był więc zaprogramowany nierozważną decyzją podjętą jedenaście lat temu. Wyjścia z niego powinien szukać przede wszystkim ten, kto go spowodował, kreując sztuczny twór na czele z panem Łysym. Innej drogi po prostu nie ma. Jednakże nie są mi znane przykłady przyznania się obecnych władz do tego, że kiedykolwiek nie miały racji.
/
Polak / 16 grudnia, 2016
Każdy ze swojej strony popełnił masę błędów! Zabrakło inteligencji i sprytu działaczom ZPB. Sprawę postawili źle i przegrali, ale przegrali przede wszystkim nasi rodacy na Białorusi. RP nie jest w stanie zjednoczyć Polaków. Skłócić – o, tak! Prawo w Polsce i na Białorusi powinno być szanowane.
/