Białoruś w oczekiwaniu na najważniejsze wydarzenie finansowe roku – denominację. Miliony i tysiące pójdą w zapomnienie, za to wracają stare dobre kopiejki. Ostatni raz Białorusini używali monet w czasach sowieckich.
Denominacja, która nastąpi 1 lipca wywołuje spore obawy białoruskiego społeczeństwa. I chyba słusznie, bo przypadkiem od 1 lipca Ministerstwo Gospodarki korzystając z ogólnego zamieszania podniosło ceny za energię elektryczną, i to od razu o 1/3. Białorusini obawiają się też, że w piątek mogą pojawić się problemy z dostępem do gotówki, dlatego przed bankomatami ustawiają się długie kolejki. W nocy z 30 czerwca na 1 lipca większość z nich nie będzie czynna z powodu wymiany banknotów na nowe.
Rekomendujemy wszystkim, którzy wybierają się w najbliższych dniach na Białoruś, aby zabrali ze sobą gotówkę. Białoruskie banki i sklepy ostrzegały, że w przededniu i w pierwszych dniach po denominacji mogą wystąpić trudności w płacenia za towary i usługi za pośrednictwem kart płatniczych. W pierwszym okresie w sklepach wciąż będą wydawane czeki w starych rublach, bo jak tłumaczą urzędnicy Ministerstwa Finansów, nie wszystkie typy kas można przestawić na nowe. Cenniki w starych i nowych rublach będą wisiały w sklepach do końca roku.
Przypomnijmy, w wyniku denominacji białoruskiego rubla zostaną „obcięte” cztery zera. Po wprowadzeniu do obiegu nowych pieniędzy, dotychczasowy milion rubli zastąpi 100 rubli. Stare ruble będą równolegle funkcjonować z nowymi do końca tego roku.
Znadniemna.pl za Kresy24.pl