Grodnianie po brzegi wypełnili 13 stycznia kościół pw. Najświętszego Odkupiciela na Dziewiatówce w Grodnie, aby przez dwie godziny kolędować razem z jedną najbardziej znanych rodzin muzycznych w Polsce.
Orkiestra, składająca się z czternastu przedstawicieli dwóch pokoleń rodziny Pospieszalskich, a o nich właśnie mowa, po raz pierwszy włączyła Grodno do swojej trasy koncertowej, w którą muzycy wyruszają każdego roku w okresie świąt Bożonarodzeniowych i noworocznych, aby wspólnie z mieszkańcami poszczególnych miast Polski, Litwy, a od tego roku – także Białorusi, chwalić Pana, śpiewając kolędy i pastorałki, ciesząc się z Narodzin Zbawcy.
O tym, że nie żałują decyzji włączenia Grodna, będącego stolicą polskości na Białorusi, w trasę swoich dorocznych koncertów, lecz odwrotnie – cieszą się z niej i dziękują za możliwość jej realizacji Ministerstwu Spraw Zagranicznych RP, zwłaszcza polskiej służbie konsularnej oraz ojcom redemptorystom, którzy zaopiekowali się muzykami – mówił podczas koncertu lider zespołu Jan Pospieszalski, trzeci z dziewięciorga rodzeństwa i najstarszy z braci, grających w obecnym składzie kolędującej orkiestry muzyków o tym samym nazwisku.
Grodnianie, chyba nie zawiedli oczekiwań muzyków, śpiewając wspólnie z nimi i nagradzając brawami nie tylko każdy wykonany utwór, lecz żywiołowo i życzliwie reagując na rodzinne żarty i anegdoty, opowiadane o każdym grającym w orkiestrze krewnym przez Jana Pospieszalskiego.
Z wplecionych w sposób naturalny w koncert opowieści lidera zespołu o członkach rodziny publiczność dowiedziała się, że prawie wszyscy oni są cenionymi muzykami po dobrych uczelniach, profesjonalnie realizujących się w zbiorowych bądź indywidualnych projektach muzycznych.
Na przykład Karol Pospieszalski jest organizatorem orkiestr dętych i pedagogiem muzycznym, który samodzielnie nauczył się grać na wielu instrumentach, ale najbardziej jest zafascynowany graniem na tubie. Zgodnie z zasadami dramaturgii, po takiej zapowiedzi, Karol, biorący dotąd do rąk gitarę, altówkę, trąbkę, czy inny instrument, rzeczywiście w pewnym momencie pojawił się z tubą i zaprezentował umiejętność wirtuozyjnego posługiwania się tym instrumentem, obdarzając publiczność, wspólnie z grającym na klarnecie Mateuszem, sesją improwizacyjną.
Okazję do indywidualnych popisów instrumentalnych bądź wokalnych mieli zresztą wszyscy grający w koncercie Pospieszalscy, również najskromniejszy, wedle charakterystyki Jana, grający na perkusji Nikodem.
Polacy na Białorusi nie są dla Pospieszalskich społecznością dotąd nieznaną. Potwierdzeniem tego stało się przywitanie przez lidera zespołu obecnych na koncercie uczestników Warsztatów Muzycznych w Iwieńcu, na których śpiewacy i muzycy z parafii katolickich z całej Białorusi spotykają się z Pospieszalskimi co roku.
Jan Pospieszalski, który jest cenionym autorem programów telewizyjnych i publicystą, nie mógł nie przywitać obecnej na koncercie Andżeliki Borys, przewodniczącej Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi, dobrze znanej Janowi ze spotkań między innymi w studio telewizyjnym.
Jednym z najważniejszych wymiarów dorocznego świątecznego organizowania przez Pospieszalskich trasy koncertowej po katolickich parafiach w Polsce oraz poza jej granicami jest popularyzowanie wartości chrześcijańskich i rodzinnych.
Opowiadał o tym między innymi na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski w świątecznym numerze z grudnia ubiegłego roku. „Kolędy towarzyszyły nam od dzieciństwa. Nie tylko wyznaczały czas świąt, ale były pierwszą okazją do wspólnego śpiewu” – napisał, ujawniając, że w rodzinnym domu Pospieszalskich w Częstochowie stało pianino, które „dziadek załatwił od sołdatów za flaszkę”. Na pianinie grała mama, a dzieci odtwarzały jasełka. „Najmłodsze dziecko leżało w wiklinowym koszu, jako Dzieciątko. Kiedy wyrosło i nóżki wystawały ze „żłóbka”, stawało się owieczką, a w domu pojawiało się nowe Dzieciątko” – napisał Jan Pospieszalski, który, podobnie jak jego liczne rodzeństwo, w rodzinnych jasełkach miał okazję zagrać rolę zarówno Dzieciątka, jak i owieczki, a później na pewno także rolę pasterza bądź któregoś z Trzech Króli. Wychowywani w ten sposób mali Pospieszalscy z każdym kolejnym rokiem wnosili do oprawy muzycznej rodzinnych jasełek, kolęd i pastorałek nowe, opanowywane przez nich, instrumenty, zdobywane umiejętności, fascynacje, sposoby interpretacji.
Na początku lat 90. Mama namówiła dzieci, aby nagrały płytę z kolędami i pastorałkami. „Nikt tak wtedy kolęd nie grał” – przyznaje Jan Pospieszalski. Rodzinne eksperymenty z kolędami zostały jednak wysoko ocenione przez media i krytyków. Kolędy Pospieszalskich zaczęły brzmieć w radiu i w TVP, a po roku posypały się do nich zaproszenia na koncerty.
Wspierani najpierw przez rodzinę Steczkowskich, w której podobnie jak u Pospieszalskich było również dziewięcioro dzieci, od tamtego czasu kolejne Boże Narodzenia Pospieszalscy świętują najpierw w domu, a potem na trasie.
W ostatnich latach zespół nie potrzebuje wsparcia innych rodzin, gdyż na profesjonalne sceny weszło kolejne pokolenie Pospieszalskich.
Kolędujących wspólnie rodziców i ich dzieci mieli okazję poznać grodnianie podczas koncertu w kościele pw. Najświętszego Odkupiciela na grodzieńskiej Dziewiatówce.
– Bardzo dobrze mieć liczne rodzeństwo i dużą rodzinę! Zachęcamy was, abyście się nie bali mieć wielu dzieci. To niezwykle istotne, zwłaszcza w czasach dzisiejszych, kiedy model rodziny wielodzietnej tradycyjnej, żyjącej w zgodzie z nauką chrześcijańską, jest szczególnie zagrożony. My już wiemy, że duże rodzeństwo to ogromna wartość dla każdego z sióstr i braci, bo duża rodzina to nie tylko duże wsparcie, lecz także większe szanse na samorealizację każdego z nas indywidualnie – mówił, żegnając się z grodzieńską publicznością Jan Pospieszalski.
Już jutro, 15 stycznia, wyjątkowy 14-osobowy zespół Pospieszalskich będą mieli okazję poznać mieszkańcy białoruskiej stolicy.
Przypomnijmy, że koncert w Mińsku rozpocznie się o godzinie 19.30 w Archikatedrze im. Najświętszej Maryi Panny (pl. Swabody, 9). Wstęp wolny!
Znadniemna.pl