Wprowadzenie systemu elektronicznej kolejki jest planowane na 15 białoruskich przejściach granicznych do 2018 r. Postanowienie Rady Ministrów w tej sprawie zostało przyjęte w ostatnim dniu ubiegłego roku – poinformowało w środę biuro prasowe rządu w Mińsku.
Według postanowienia najwcześniej, czyli do końca lutego br., elektroniczna kolejka ma być wprowadzona na przejściu granicznym z Polską Terespol-Brześć. W następnej kolejności – do końca 2016 r. – ma ona obowiązywać na przejściu z Ukrainą w Nowej Rudni.
Elektroniczna kolejka ma być na wszystkich sześciu przejściach granicznych z Polską, gdzie jest możliwy ruch samochodowy. Do końca 2017 r. ma zacząć funkcjonować na przejściach Sławatycze-Domaczewo, Bobrowniki-Brzostowica oraz Kuźnica Białostocka-Bruzgi, a do końca 2018 r. – na przejściach Kukuryki-Kozłowicze i Połowce-Pieszczatka.
Ile to będzie kosztować
Zarezerwowanie miejsca w elektronicznej kolejce dla samochodu ciężarowego, autobusu czy traktora ma kosztować według obecnych cen 210 tys. białoruskich rubli (45 zł). Tyle samo wyniesie opłata dla innych pojazdów w dni świąteczne i poprzedzające święto. W zwykłe dni za pozostałe pojazdy trzeba będzie zapłacić 168 tys. (36 zł).
Poza kolejką na przejściach, gdzie będzie obowiązywać elektroniczny system, mają być przepuszczane m.in. osoby przekraczające granicę w związku ze śmiercią lub ciężką chorobą bliskich krewnych, a także białoruskie delegacje rządowe i parlamentarne, dyplomaci państw obcych oraz autobusy rejsowe, karetki pogotowia czy wozy strażackie.
Teraz kolejki mniejsze
Ostatnio kolejki na granicy Białorusi z Unią Europejską zmalały, ale w poprzednich latach zdarzało się, że czekało w nich po kilkaset ciężarówek. Długość kolejek zależy m.in. od stosunku cen różnych towarów na Białorusi i w Polsce czy na Litwie oraz od kursu rubla białoruskiego w stosunku do dolara.
Dwa lata temu rzecznik Państwowego Komitetu Granicznego Białorusi Alaksandr Ciszczanka oświadczył np., że kolejki ciężarówek czekających na wyjazd z Białorusi na Litwę tworzą się z powodu uprawiania przez kierowców „biznesu paliwowego”, polegającego na tankowaniu na Białorusi do pełna, by zaoszczędzić na benzynie, która była wówczas na Białorusi znacznie tańsza niż w Polsce czy na Litwie.
Wielu Białorusinów jeździło też intensywnie na zakupy do Polski czy na Litwę, gdzie dużo towarów spożywczych i przemysłowych było znacznie tańszych. Teraz, m.in. z powodu wprowadzonych przez władze białoruskie ograniczeń, zjawisko to nieco osłabło.
Znadniemna.pl za PAP/Małgorzata Wyrzykowska z Mińska