13 września, z Grodna do Sopoćkiń przeszła procesja pod rosyjskimi flagami z czasów Imperium Rosyjskiego. Wierni prawosławni uczcili rocznicę cudownego objawienia Matki Bożej rosyjskim żołnierzom w czasie pierwszej wojny światowej w lasach pod Augustowem.
W procesie wzięło udział około 70 osób, w tym funkcjonariusze Straży Granicznej. Wydawać by się mogło – ot, nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jej uczestnicy – wierni prawosławni szli trzymając flagi z czasów Imperium Rosyjskiego – czarno-żółto-białe.
„Nasza Niwa” próbowała dowiedzieć się, komu przyszło do głowy, żeby imperialne sztandary zabierać na procesję. Pierwsza myśl redaktorów – „Niemeńscy Kozacy”. Zmicier Pankowiec i Artiom Gorbacewicz zadzwonili do atamana Władimira Adamowa.
„Nie, to nie są nasze flagi. My nieśliśmy cerkiewne chorągwie. Najwyraźniej któryś z przyjezdnych je przywiózł” – usłyszeli w odpowiedzi.
Batiuszka z Sopoćkiń, Wasilij Tatarczuk stwierdził, że niektórzy chcieli upolitycznić uroczystość cerkiewną.
„Zrozumcie, ja muszę się przygotować do mszy, ugotować obiad, nie jestem w stanie prześledzić, kto urządza prowokacje. Wcześniej tez zdarzały się takie incydenty upolitycznienia spraw cerkiewnych, rozmawiałem o tym z ludźmi. Ale tak naprawdę, to nie jest ważne, pod jakimi flagami idą ludzie w cerkiewnych marszach, najważniejsze, żeby byli prawdziwymi chrześcijanami” – stwierdził.
Batiuszka Tatarczuk powiedział, że na swoim domu wywiesił flagi Białorusi i Ukrainy, a formację kapłańską otrzymał w Kijowie.
„I nawet kilku Kozaków pytało mnie: co to jest? Powiedziałem im, że swoich poglądów nie zmienię”.
Tatarczuk uważa, że flagi najprawdopodobniej przywiózł ktoś z Mińska. Rzeczywiście, w procesji szli przedstawiciele znanej organizacji „Kozaczyj Spas”. Ataman Piotr Szapko przyznał, że flagi rzeczywiście nieśli ludzi z jego organizacji.
„My z Mińska przyjechaliśmy. Co dostaliśmy do rąk, to nieśliśmy”.
Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że w procesji udział wzięli przedstawiciele grodzieńskiej Straży Granicznej. Pogranicznicy podtrzymują zadzierzgnięte przed laty relacje z Kościołem Prawosławnym. Ale nie mieli nic przeciwko temu, by maszerować w kolumnie pod imperatorskimi sztandarami.
„Zrozumcie, kiedy przychodzicie do kogoś w gości, a tam się upijają i awanturują, to nie jest wasza wina, – tłumaczy Naszej Niwie rzecznik Komitetu Granicznego RB Aleksander Tiszczenko.
– Funkcjonariusze Straży Granicznej nie nieśli tych flag, skupiali się na sprawach duchowych, a wszczynanie bójek na takiej uroczystości, nie byłby dobrze widziane.
Jest strona zapraszająca na uroczystość, ona powinna odpowiadać za wykorzystywanie symboliki. Dla straży granicznej jest tylko jedna flaga – państwowa – białoruska” – Mówi Tiszczenko i zapewnia, że jego podwładni nie zawierali żadnego porozumienia z kozakami.
Dziennikarze Naszej Niwy poprosili o komentarz rzecznika grodzieńskiej eparchii. W odpowiedzi na pytanie: Jak Cerkiew odebrała tę prowokację, odpowiedzialny za kontakty z Siłami Zbrojnymi RB ojciec Jewgienij Pawełczuk odpowiedział:
„Flaga pojawiła się dlatego, że marsz odbywał się w celu upamiętniania wydarzeń związanych z pierwszą wojną światową, kiedy to ziemie białoruskie były częścią Imperium Rosyjskiego. To jest flaga dawno nieistniejącego imperium” – powiedział Pawełczuk.
Na pytanie, czy organizatorzy, czy cerkiew przyniosła flagi, duchowny odparł:
„Myślcie głową – przynieśliśmy tylko cerkiewne chorągwie”. – A kto je przyniósł? – „Pytajcie tych, kto przyniósł” – odparł batiuszka i rzucił słuchawką.
Należy zauważyć, że czarno-żółto-białe flagi używane były w XIX wieku, jako flagi herbowe Imperium Rosyjskiego. Dziś używają tej symboliki rosyjscy szowiniści – ci, którzy chcieliby połączenia Białorusi do Rosji.
Znadniemna.pl za Kresy24.pl/nn.by