
Dzisiaj mija 85 lat od tragicznej śmierci Romana Skirmunta – ziemianina z Polesia, polityka, premiera, wizjonera. W czasach, gdy wielu właścicieli ziemskich patrzyło na chłopów z góry, on budował dla nich domy, szkoły i drogi, płacił uczciwie za pracę i bronił ich praw nawet w parlamencie. Jego życie zakończyło się tragicznie – zginął z rąk tych, dla dobra których przez całe życie pracował.

Roman Skirmunt
W rocznicę śmierci Romana Skirmunta przypominamy postać, która łączy w sobie sprzeczności swojej epoki – arystokratę i demokratę, przemysłowca i idealistę, człowieka czynu i ofiarę historii. W Porzeczu do dziś mówią o nim z szacunkiem: był panem, ale przede wszystkim – człowiekiem.
Od Ogińskiego do „Liverpoołu nad Jasiołdą”

Pałac Skirmuntów w Mołodowie, prawdopodobnie 1926 rok. Pocztówka ze zbiorów cyfrowych Biblioteki Narodowej/Polona.pl

Porzecze. Pałac hrabiego Romana Skirmunta. Widok zewnętrzny. Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego
Główne majątki rodu Skirmuntów – Porzecze w rejonie pińskim i Mołodowo w rejonie kobryńskim – pradziad Romana, Szymon Skirmunt, nabył pod koniec XVIII wieku od Michała Kleofasa Ogińskiego, autora słynnego Poloneza „Pożegnanie Ojczyzny ”. Wówczas ziemie te były zadłużone i nierentowne. Sytuację odmienił dopiero syn Szymona – Aleksander Izydor, który – jak zauważają historycy – „zrozumiał ducha czasu” i postawił na przemysł.

Porzecze. Fabryka sukna. Zdjęcie wikipedia.org
W 1836 roku otworzył w Porzeczu fabrykę sukna, która wkrótce stała się jednym z największych zakładów na terenie dzisiejszej Białorusi. Aleksander nie był przypadkowym przedsiębiorcą – ukończył Uniwersytet Wileński, kształcił się w Zachodniej Europie, a nawet pracował jako robotnik w Belgii, poznając od podstaw proces produkcji tekstyliów. Dzięki temu w Porzeczu wprowadzał najnowocześniejsze technologie, a jego zakłady uchodziły za wzorcowe.

Porzecze. Widok pałacu od tyłu Jasiołdy, około 1915 rok, wikipedia.org

Budynki gospodarcze, wikipedia.org
W kolejnych latach w majątku działały również cukrownia, gorzelnia i serowarnia. Gospodarcza aktywność Skirmuntów przysporzyła Porzeczu rozgłosu – miejscowość porównywano z ośrodkami przemysłowymi Anglii, a wśród okolicznych mieszkańców żartobliwie mówiono o niej jako o „Liverpoole nad Jasiołdą”.
Polityk między Wschodem a Zachodem
Urodzony w kwietniu 1868 roku Roman Skirmunt wychowywał się w duchu pracy, nauki i odpowiedzialności. Studiował prawo w Warszawie, potem filozofię w Wiedniu. Po studiach wrócił na Polesie jako człowiek szerokich horyzontów i praktyk gospodarczych. W wieku 20 lat zarządzał rodzinnymi dobrami, rozwijał nowoczesne rolnictwo. Był członkiem Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, które łączyło ziemian z różnych części guberni i stanowiło nie tylko platformę gospodarczą, ale i polityczną. To właśnie tam Skirmunt rozpoczął swoją działalność publiczną. W 1906 roku został posłem do I Dumy Państwowej Imperium Rosyjskiego, jako reprezentant guberni mińskiej.
W tym czasie związał się z ruchem tzw. krajowców – ideologów, którzy wierzyli, że Białorusini, Litwini i Polacy mogą współtworzyć wspólny, demokratyczny „kraj” w duchu tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego. Skirmunt chciał nawet powołać Krajową Partię Litwy i Rusi, w której trzy narody miały mieć równe prawa.
Z czasem jednak ruch ten rozpadł się na odrębne nurty narodowe. Sam Skirmunt również przeszedł ewolucję – już w 1906 roku zaczął używać nazwy Białoruś, a w rozmowie z polską gazetą narodową określił się Białorusinem, co wywołało w Warszawie prawdziwy skandal.
Dobry pan z Porzecza
W pamięci mieszkańców Polesia Roman Skirmunt zapisał się jednak nie jako polityk, lecz jako „dobry pan” – sprawiedliwy i ludzki. Był znakomitym gospodarzem, który traktował ludzi z godnością.
Jak wspominają świadkowie, w Porzeczu płacił dobrze, zatrudniał nie tylko miejscowych, ale i robotników z zagranicy. Przy fabryce wybudował cztery domy na 90 mieszkań i cztery internaty dla samotnych. Finansował wyżywienie, opiekę lekarską, a dla dzieci pracowników otworzył bezpłatną szkołę, gdzie uczono czytania, pisania i tkactwa.
„Nie zostawiał ludzi w biedzie – wspominała Maria Kuczyńska, mieszkanka Porzecza. – Pomagał pogorzelcom, dawał drewno na budowę domów, organizował jarmarki, fundował nagrody. Dla wszystkich miał czas i słowo otuchy.”

Park w Porzeczu. Zdjęcie z około 1915 roku

Park w Porzeczu. Zdjęcie z około 1915 roku
Skirmunt nie odgradzał się od ludzi. Rozmawiał z nimi po białorusku, z charakterystycznym poleskim akcentem, choć biegle władał też polskim, rosyjskim i niemieckim.
Polski senator, który myślał po białorusku

Roman Skirmunt (drugi od prawej) na przyjęciu u prezydenta Polski Ignacego Mościckiego, połowa lat 30. XX wieku, wikipedia.org

Senator Roman Skirmunt, wikipedia.org
W okresie II Rzeczypospolitej Roman Skirmunt zasiadał w Senacie II RP. Jak mówili o nim porzeczanie: „Był senatorem nie dla pieniędzy, tylko dlatego, że był mądry.” W Warszawie otwarcie sprzeciwiał się polityce asymilacji i polonizacji Białorusinów, a także walczył o prawo chłopów do posiadania ziemi. Według wspomnień mieszkańców za tę postawę był w stolicy znienawidzony – „chcieli go nawet zabić”.

Roman Skirmunt na pierwszym planie po lewej, zdjęcie zrobione przed 1935 rokiem, wikipedia.org
Mieszkańcy Porzecza opowiadali, że raz próbowano go zrzucić z balkonu za to, że chciał oddawać ziemię chłopom. I rzeczywiście – pod koniec lat trzydziestych, na kilka lat przed śmiercią, Skirmunt rozpoczął praktykę bezpłatnego przekazywania ziemi miejscowym rolnikom. Często robił to w formie ślubnego prezentu dla młodych małżeństw.
Ostatnia przysługa chłopom
Ostatni wielki gest wobec chłopów Roman Skirmunt wykonał we wrześniu 1939 roku, na kilka dni przed przyjściem władzy sowieckiej na Polesie. Gdy mieszkańcy Porzecza zobaczyli z daleka nadjeżdżający pociąg, wybiegli mu naprzeciw z czerwonymi szmatkami – myśleli, że to bolszewicy. Tymczasem w wagonach jechali polscy oficerowie, którzy otworzyli ogień do „gościnnie” witających. Kilku chłopów zostało rannych, a dowódca oddziału chciał wymierzyć zbiorową karę całej wsi, która czekała na „czerwonych”. Skirmunt wstawił się za swoimi ludźmi i zdołał przekonać Polaków, by ich nie krzywdzili. To była jego ostatnia interwencja.
Życie prywatne
Ciekawe i odkrywcze informację o życiu prywatnym Romana Skirmunta zebrał białoruski historyk, prof. Aleksander Smalańczuk, autor liczącej 692 strony monografii pod tytułem „Roman Skirmunt (1868–1939). Biografia obywatela kraju”/ Раман Скирмунт (1868–1939). Жыццяпiс грамадзянiна краю (Мiнск 2018). Profesor Smalańczuk odbył kilkanaście ekspedycji z Grodna do Porzecza, zarówno ze studentami, jak i samodzielnie. Zebrał wspomnienia mieszkańców, którzy pamiętali Skirmunta, rozmawiali z nim, a nawet pracowali dla niego.
Oto, jak badacz życia Skirmunta opisywał wyniki swojej pracy:
„Jak wiadomo, nie ożenił się i nie miał dzieci z małżeństwa. Ale miłość bez wątpienia obecna była w jego życiu. Z rozmów z mieszkańcami Porzecza wynika, że przez dłuższy czas znaczną część życia znanego polityka i działacza społecznego zajmowała Jekatierina Terieszko (Tereszenko?): „Baba była piękna. Właśnie te lata… To była tajemnicza miłość” – wspominała Maria Kuczyńska (rocznik 1919). Mąż Jekatieriny zmarł w 1915 roku.
W latach 20. wdowa mieszkała już na stałe w majątku. Ludzie opowiadali o czterech synach Jekatieriny – Aleksandrze (Alesiu), Romanie, Władysławie i Piotrze (Piatrusiu). W wiosce mówiono, że to synowie Romana Skirmunta. Nikołaj Kuczko (ur. 1911) na pytanie, dlaczego tak uważa, odpowiedział prosto: „Podobni jak portrety”.
Losy synów Jekatieriny Terieszko ułożyły się różnie. Aleś zmarł już w latach 30. Roman został aresztowany przez NKWD w 1939 roku i zginął na Syberii. Podobno przewożono go barką na Sachalin, a barkę zatopiono wraz z ludźmi – relacjonował Grigorij Terieszko. Pietruś podczas wojny służył w policji, cofnął się razem z Niemcami, potem w Polsce został aresztowany i wywieziony na Syberię. Możliwe, że pozostał mieszkać w Rosji.
Wracając do informacji pozyskanych przez Alesia Smalańczuka, warto podkreślić, że Roman Skirmunt postawił pomnik zmarłemu mężowi Jekatieriny z napisem „Najlepszemu przyjacielowi od Romana Skirmunta”. Oczywiście same wspomnienia starych mieszkańców nie stanowią twardego dowodu.
Tragiczny koniec

Porzecze. Miejsce pochówku Romana Skirmunta w parku. Zdjęcie z 2013 roku, wikipedia.org
Kilka dni po przedwczesnym powitaniu „czerwonych”, komuniści przyszli naprawdę. Romana Skirmunta aresztowano jako „polskiego pana”. Nie próbował uciekać. – „Wiedział, że już nie jest panem. Chciał rozmawiać, pracować z ludźmi. Powtarzał: zabierzcie bogactwa, ale pracujcie uczciwie” – wspominała Maria Kuczyńska, rocznik 1919.
Nowa władza nie chciała rozmów. Komisarz Chołodow zebrał zebranie chłopów, by „zdecydować o losie pana”. Ku zaskoczeniu bolszewików większość opowiedziała się za tym, by zostawić Skirmunta w spokoju. Decyzja zapadła jednak inna – miał zginąć.
Został wyprowadzony do lasu i zmuszony do wykopania własnego grobu. Miał wtedy 71 lat. Nie błagał o życie – tylko przestrzegł swoich oprawców, by „nie brali grzechu na duszę”. Dwóch z nich uciekło, nie wytrzymując jego spokoju i godności. Trzeci oddał śmiertelny strzał i zdjął z jego ręki złoty zegarek, który potem nosił przez wiele lat.

Kamień pamiątkowy Romana Skirmunta w Porzeczu. Zdjęcie 2013 rok, wikipedia.org
Ciało porzucono w lesie. Dopiero potem mieszkańcy Porzecza zabrali je i pochowali w parku, który sam Skirmunt zasadził rzadkimi drzewami i krzewami, które rosną tam do dziś. Na jego mogile stoi dziś krzyż i kamień pamiątkowy.
Opr. Waleria Brażuk/Znadniemna.pl