Białoruskie organa dochodzeń finansowych nękają działaczy Związku Polaków na Białorusi. Działacze ZPB są wzywani na rozmowy, które są filmowane. Działaczom nie stawia się zarzutów, choć są szczegółowo przepytywani na temat tego, jak funkcjonuje niezależny od władz w Mińsku Związek Polaków na Białorusi i jak wygląda wspieranie organizacji ze strony Polski.
Sygnały o wezwaniach na rozmowy kierownictwo ZPB otrzymuje od działaczy z różnych miejscowości, między innymi z obwodu brzeskiego oraz grodzieńskiego. Historie wszędzie są podobne: ktoś dzwoni na prywatny telefon osoby, przedstawia się na przykład funkcjonariuszem Departamentu Dochodzeń Finansowych i prosi o przyjście na spotkanie do instytucji, której pracownikiem się przedstawił.
Działacze bardziej doświadczeni i posiadający wiedzę o swoich prawach, najczęściej odmawiają stawienia się na rozmowę po telefonicznym wezwaniu. Zgodnie z przewidzianą ustawodawstwem procedurą, żądają dostarczenia im wezwania na piśmie, z którego mogliby się dowiedzieć: czy są wzywani w związku z jakimś oficjalnie wszczętym dochodzeniem oraz czy figurują w nim w charakterze świadka, a może oskarżonego?
Funkcjonariusze, wzywający działaczy ZPB na rozmowy, najczęściej przekonują, że chodzi o rozmowę do niczego nie zobowiązującą. Ci, którzy dali się zmanipulować i odbyli taką rozmowę, opowiadają, że de facto trafili na przesłuchanie, z którego został sporządzony protokół. Na dodatek, w Brześciu na przykład, przesłuchania były rejestrowane na kamerę wideo.
O treści przesłuchań wiadomo nam, że funkcjonariusze pokazują wzywanym przez nich działaczom kopie dokumentów, na których figurują podpisy kierownictwa Związku Polaków, między innymi podpis przewodniczącej Rady Naczelnej ZPB Andżeliki Borys. Działaczy próbuje się przekonać, że są okłamywani przez Związek Polaków, od którego należą im się jakieś spore kwoty pieniężne za ich aktywność w lokalnych środowiskach polskich. Mówią także, że „jeszcze dopadną Borys i zrobią z nią porządek”.
– To na pewno jest manipulowanie dokumentami, których kopie, pod moją nieobecność, robili celnicy, kiedy trzymali nas z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem na przejściu granicznym w Bruzgach 29 września tego roku – mówi Andżelika Borys. Według niej dokumenty, kopiowane przez celników, dotyczyły działalności oświatowej Związku Polaków na Białorusi. – Być może te dziwne wezwania naszych działaczy na przesłuchania również mają związek z działalnością oświatową ZPB i z moją aktywnością, między innymi z tym, że prowadzę akcję zbierania podpisów przeciwko dyskryminującym mniejszość polską poprawkom do Kodeksu „O edukacji” w Republice Białoruś – przypuszcza Andżelika Borys, dodając, iż nie wyklucza, że trwa zbieranie rzekomo kompromitujących ją materiałów , które wkrótce w formie kolejnego paszkwilu mogą się ukazać w białoruskich mediach państwowych.
Znadniemna.pl