Dzisiaj, 25 września, odbyła się w Białymstoku akcja solidarnościowa z prześladowanymi przedstawicielami polskiej mniejszości na Białorusi – Andżeliką Borys i Andrzejem Poczobutem.
Takie akcje odbywają się w Białymstoku od kilkunastu miesięcy, pierwsza miała miejsce w czerwcu 2021 roku. Ich uczestnicy – tym razem było to ok. trzydziestu osób – zbierają się przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki.
Stoją tam wielkoformatowe zdjęcia Borys i Poczobuta; uczestnicy mieli też baner z ich wizerunkami i napisem „Siedzą bo są Polakami” oraz drugi, na którym widniało ponad tysiąc nazwisk osób represjonowanych na Białorusi.
Dziennikarz i członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut od półtora roku przebywa w areszcie, podejrzewany o „rehabilitację nazizmu”, postawiono mu też zarzuty dotyczące nawoływania do środków ograniczających (sankcji) wymierzonych w bezpieczeństwo narodowe.
Andżelika Borys opuściła areszt w marcu, rok po zatrzymaniu. Jej obecny status jest nie do końca zrozumiały. Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka ujawnił podczas spotkania z pracownikami posłusznych mu mediów propagandowych, że na prośbę matki Andżeliki Borys zlitował się nad prezes ZPB i kazał ją uwolnić z aresztu śledczego. Łukaszenka nie uściślił, czy kazał też cofnąć stawiane jej wcześniej zarzuty. Dotyczyły one m.in. „gloryfikowania nazizmu”.
Podczas akcji w Białymstoku wiceprezes ZPB Marek Zaniewski mówił, że Poczobut został przeniesiony z aresztu w Mińsku do Grodna i w tym mieście ma odbyć się jego proces, data rozpoczęcia którego wciąż nie jest znana. – Grozi Andrzejowi do dwunastu lat więzienia za to, że jest Polakiem, że jest dziennikarzem, za to, że mówi prawdę i działa na rzecz polskiej sprawy na Białorusi – podkreślał Zaniewski.
– To absurdalne, że człowiek niewinnie oskarżony, siedzi tyle czasu w więzieniu. Ale ta sprawa Andrzeja i pani prezes Andżeliki Borys, to jeden z elementów presji na Polaków, na mniejszość polską, która mieszka na Białorusi – mówił wiceprezes ZPB, sugerując, iż Andżelika Borys jednak stanie przed sądem w jednym procesie z Andrzejem Poczobutem. – Niszczone są cmentarze, zamykane są szkoły polskie – to wszystko jest nie do pomyślenia w XXI wieku – dodał wiceprezes ZPB.
W pikiecie solidarności z Polakami na Białorusi wzięła udział także członkini Zarządu Głównego ZPB Maria Tiszkowska. – Życzymy Andrzejowi zdrowia, na ile to możliwe, mocy ducha, którego mu nie brak i najlepszego rozwiązania tej sprawy. My możemy tylko czekać, aż Andrzej znajdzie się na wolności – mówiła Tiszkowska. W marcu ub. roku została ona zatrzymana wraz innymi osobami, a dwa miesiące później wyszła z aresztu i z dwoma działaczkami Ireną Biernacką i Anną Paniszewą z regionalnych oddziałów ZPB zmuszona do wyjazdu na teren Polski.
Prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kietlińska zwróciła też uwagę na trudną sytuację Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie. 13 września br. Sąd Najwyższy Białorusi podjął decyzję o jej likwidacji. – To organizacja, która w świetle prawa białoruskiego była legalna, działała już ponad 30 lat (…). W tej chwili Macierz jest w stanie likwidacji, nie są prowadzone żadne zajęcia z języka polskiego, żadne działania – mówiła.
Przypomniała, że Polska Macierz Szkolna m.in. współpracowała ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”, organizowała zajęcia, olimpiady i dyktanda języka polskiego, ma ona ogromny polski księgozbiór. – To kolejne represje uderzające bardzo mocno w polskie środowisko. Władze białoruskie liczą na to, że Polacy się ugną, że to poruszy. To rzeczywiście boli, ale głośno mówimy, że takie działania uderzające w mniejszość polską (…) są absolutnie nieakceptowalne – podkreślała Kietlińska.
Znadniemna.pl na podstawie PAP, Fot.: Lajdzika Majnicza, racyja.com