„Wyrażam Ci wielką wdzięczność za to wszystko, co zrobiłaś i nadal robisz dla Kościoła. Proszę o modlitwę za mnie. Niech Pan Bóg Ci błogosławi, a Bogurodzica ma w swojej opiece” – list o takiej treści od papieża Franciszka otrzymała 86-letnia Jadwiga Pasternak ze wsi Mulary niedaleko Wilejki.
Papież Franciszek napisał do Jadwigi Pasternak po tym, jak otrzymał wygłoszone przez nią słowa powitania w języku polskim. Swoją odpowiedź papież Franciszek napisał po białorusku, co sprawiło, jak informuje catholic.by, że pojawił się pierwszy w historii białoruskiego Kościoła Katolickiego dokument, napisany przez papieża w języku białoruskim.
Papież Franciszek wciąż zaskakuje swoim bezpośrednim i indywidualnym spojrzeniem na każdego człowieka. Jego osobiste listy, kierowane do ludzi różnych stanów, stały się już czymś normalnym.
Jeszcze nie tak dawno, Papież wyraził swoją troskę o Kościół na Białorusi, mianując 29 listopada br. trzech nowych biskupów dla naszego kraju. Tym razem Jego Świątobliwość zaskoczył Kościół na Białorusi, pisząc kilka prostych słów do prostej kobiety w podeszłym wieku, którą można zaliczyć do tych osób, dzięki którym przetrwała wiara na dzisiejszych ziemiach białoruskich.
List od Franciszka katoliczce z Mularów przekazał nuncjusz apostolski na Białorusi arcybiskup Claudio Gugerotti. Zrobił to podczas Mszy św. sprawowanej w kościele parafialnym pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża św. w Wilejce, do którego od wielu lat regularnie, w każdą niedzielę uczęszcza Jadwiga Pasternak.
W kazaniu nuncjusz apostolski wytłumaczył całą historię związaną z tą kobietą i listem, otrzymanym od Papieża. Watykański dyplomata zaznaczył, że brał udział w uroczystościach jubileuszowych miejscowego kościoła w Wilejce we wrześniu br., a ta kobieta wówczas skierowała do niego słowa powitania w języku polskim. Następnie arcybiskup Gugerotti poprosił, by tekst swojego przemówienia przekazała jemu, on zaś z kolei przekazał je później papieżowi. I wtedy Ojciec Święty, podczas osobistego spotkania z nuncjuszem napisał kilka tych ciepłych słów do Pani Jadwigi oraz przekazał oficjalny dokument z błogosławieństwem w języku białoruskim.
Dla Białorusi jest to historyczna chwila, ponieważ po raz pierwszy obywatel Białorusi otrzymuje osobisty list, podpisany własnoręcznie przez papieża. Jest to kolejny dowód na to, że Ojciec Święty pamięta o wszystkich dzieciach Kościoła i za wzorem Jezusa Chrystusa, dla niego jest ważny każdy człowiek, nie zwracając uwagi na pochodzenie czy narodowość.
Jak zaznaczył nuncjusz apostolski, przez ten drobny, aczkolwiek bardzo ważny gest, papież Franciszek, w osobie Jadwigi, dziękuje tym wszystkim, którzy podczas prześladowań i nagonki na Kościół bronili wiary, bardzo często ryzykując nawet swoim życiem.
Jadwiga Pasternak urodziła się 6 kwietnia 1927 w miejscowości Mulary, 35 km od Wilejki, mieszka tam do dziś. Wychowała się w rodzinie głęboko religijnej. Skończyła tylko szkołę podstawową, gdzie nauczyła się czytać i pisać w języku polskim . W wieku 7 lat została kaleką, a jej choroba stała się dla niej prawdziwym krzyżem na całe życie. W 1934 roku, w sąsiedniej wsi Dubowo zbudowano kaplicę, gdzie regularnie przyjeżdżali kapłani z posługą. Pomimo kontuzji, siedmioletnia Jadwiga chodziła tam piechotą, wspierając się drewnianą kulą. Czasami podwozili ją sąsiedzi.
Kaplica przetrwała tylko do 1963 roku. W tym roku została rozebrana i przewieziona do Iży, gdzie przerobiono ja na kuchnię przyszpitalną. Podczas rozbiórki stracono z wieży drewniany krzyż – przez pewien czas leżał na wzgórzu, na którym stała kaplica.
Po pewnym czasie, Jadwiga Pasternak zabrała go stamtąd. Drewniany krzyż został przez nią odnowiony, i przechowywany do 2011 roku. Do czasu gdy w Kurence pojawiła się kaplica- Pani Jadwiga przekazała jej swój największy skarb.
Po wojnie, w czasie świąt Jadwiga uczęszczała do kościoła w Wiszniewie, położonego 18 km od jej domu. Choroba nogi cały czas utrudniała poruszanie się kobiecie. Idąc do Wiszniewa, Pani Jadwiga odmierzała odległości od słupa do słupa, zatrzymywała się przy nich na odpoczynek, ale zmęczone od drewnianych kul ręce, często ocierała aż do krwi. Do Wiszniewa docierała zwykle wieczorem, nocowała u przyjaciół a rano szła do kościoła. Tym, którzy nie mieli możliwości uczestniczenia w uroczystych mszach świętych, przynosiła opłatki, wodę święconą a w czasie Wielkanocy święcone pokarmy, chleb św. Agaty. Dzieci, które chciały się przygotować do Pierwszej Komunii św., ksiądz Józef Kisiel , powojenny proboszcz parafii w Wiszniewie, posyłał na katechezę przygotowującą ich do przyjęcia sakramentu, właśnie do Pani Jadwigi Pasternak. Sama, ręcznie przepisywała katechizm i rozdawała go dzieciom.
Od 1949 roku, gdy nie było księży, Pani Jadwiga wraz z innymi parafianami posługiwała przy pogrzebach, organizowała śpiewy żałobne i modlitwy w domach zmarłych, święciła mogiły przed złożeniem ciała zmarłego. W tamtych czasach, był to jedyna możliwa forma pochówku zgodnego z obrządkiem i tradycją chrześcijańską. Przy czym, pani Jadwiga modliła się za Katolików i Prawosławnych, była gotowa nieść pomoc wszędzie tam, gdzie została o to poproszona. Dziś można powiedzieć, że w ten sposób pochowała całe wsie wokół swoich Mularów.
Po otwarciu świątyni w Wilejce, Pani Jadwiga zaczęła jeździć już do niej.
a.pis. za Kresy24.p/parafie.zgora.eu/catholic.by, zdjęcia: catholic.by