HomeHistoriaIPN poszukuje miejsc pochówku Żołnierzy Wyklętych na Kresach

IPN poszukuje miejsc pochówku Żołnierzy Wyklętych na Kresach

Instytut Pamięci Narodowej będzie prowadził prace poszukiwawcze w ponad 20 miejscowościach w Polsce i co najmniej czterech na Kresach. Wszystko po to, by odnaleźć szczątki żołnierzy podziemia niepodległościowego. W kwietniu zostaną wznowione prace na warszawskich nekropoliach: Cmentarzu Wojskowym na Powązkach oraz Cmentarzu Bródnowskim.

2014 rok. Kpt. Weronika Sebasianowicz przemawia w Raczkowszczyźnie (rej. szczuczyński), podczas uroczystości poświęcenia krzyża ku czci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida-Szczuczyn, poległego w 1949 roku.

IPN będzie też prowadzić prace na terenie dawnych polskich kresów. Na Litwie w miejscowości Ejszyszki odbędą się poszukiwania miejsca pochówku por. Jana Borysewicza „Krysia”, dowódcy oddziałów partyzanckich AK poległego w walce zimą 1945 roku. Z kolei na Wołyniu, na terenie dzisiejszej Ukrainy, w okolicy nieistniejących już wsi Wola Ostrowiecka i Ostrówki specjaliści z Biura będą szukać miejsc pogrzebania ofiar rzezi ludności polskiej, zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii w 1943 roku. Szacuje się, że wymordowano wówczas około 1000 osób, a dotychczas odkryto szczątki 600 ofiar.

W sumie w tym roku poszukiwacze z IPN pojawią się w ponad 20 miejscowościach w Polsce i co najmniej czterech na Kresach. – Mamy bardzo ambitne plany i nie wiem ile z nich uda nam się zrealizować, ale jeżeli nawet będzie to połowa, to i tak będziemy zadowoleni – podsumował prof. Szwagrzyk.

A kiedy wreszcie nadejdzie czas, gdy Polska będzie mogła rozpocząć prace poszukiwawcze swoich bohaterów na Białorusi? Pewnie nie prędko, bo tam wciąż uważani są za bandytów. Na razie ich upamiętnianiem zajmuje się działające przy Związku Polków na Białorusi Stowarzyszenie Żołnierzy AK, na czele z panią pułkownik Weroniką Sebastianowicz, oraz miejscowi Polacy, ale za stawianie krzyży i modlitwę w miejscach symbolicznych pochówków obrońców Kresów białoruskie sądy skazują ich na wysokie grzywny miejscowych działaczy.

Tak było w 2013 roku, gdy sąd w Szczuczynie wszczął sprawę karną przeciwko Sebastianowicz i ówczesnemu prezesowi ZPB za to, że 12 maja zorganizowali we wsi Raczkowszczyna uroczystości upamiętniające rocznicę śmierci ostatniego dowódcy polskiego podziemia niepodległościowego na Białorusi podporucznika Anatola Radziwonika, legendarnego „Olecha”, który zginął podczas obławy sowietów. Odprawiono mszę polową, wzniesiono krzyż Gloria Victis, który został poświęcony przez księdza. Wszystko odbywało się na terenie prywatnej posesji a więc zgodnie z prawem, nie potrzebna była zgoda władz. A jednak zostali skazani na wysokie grzywny.

Pomniki, wciąż wyklętym na Białorusi bohaterom Armii Krajowej, których miejsca pochówków nie udaje się ustalić mimo starań podejmowanych przez krajoznawców, historyków i bliskich poległych żołnierzy, często pojawiają się na posesjach prywatnych polskich rodzin patriotycznych.

Pomnik z nowym krzyżem

W 2014 drewniany czterometrowy krzyż z napisem “GLORIA VICTIS” stanął przy pomniku na symbolicznym grobie ppor. Czesława Zajączkowskiego ps. „Ragnera” we wsi Jeremiewicze na posesji państwa Jadwigi i Romualda Ostrouch. Ragner poległ 3 grudnia 1944 roku w starciu z NKWD.

Napis na krzyżu przy pomniku „Ragnera”

Posesja państwa Ostrouch została wybrana na miejsce upamiętnienia „Ragnera” nie przypadkowo. Jej właściciel Romuald Ostrouch w dniu śmierci legendarnego dowódcy AK wywiózł furmanką jego ciało i zwłoki innego zabitego żołnierza oddziału „Ragnera” z pola walki. W okolicy Jeremiewicz (rejon lidzki) furmanka pana Romualda została zatrzymana przez patrol NKWD, a zwłoki poległych polskich żołnierzy – przeładowane na enkawudowską ciężarówkę. Oprawcy AKowców zabrali szczątki „Ragnera”, by potem wystawić je na pokaz w pobliskiej Bielicy, jako dowód tego, że budzący w Sowietach lęk i przerażenie, nazywany przez nich „czortem w okularach”, dowódca AK nie żyje.

 

Tablica upamiętniająca Czesława Zajączkowskiego ps. „Ragner”

W którym miejscu ostatecznie spoczęły skradzione przez Sowietów szczątki „Ragnera” nie wiadomo. Dlatego śp. Romuald Ostrouch ani chwili się nie wahał wyrażając zgodę na to, by symboliczny grób bohatera i pomnik ku jego czci, znalazły się na jego prywatnej posesji.

O godnym upamiętnieniu poległego w obławie NKWD brata, żołnierza Armii Krajowj Antoniego Oleszkiewicza wciąż marzy płk. Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB. Kierowane przez nią do białoruskich archiwów zapytania z prośbą ujawnienia miejsca pochówku brata pozostają bez odpowiedzi.

Antoni Oleszkiewicz, brat Weroniki Sebastianowicz

– Moje prośby zakończyły się niczym. Do dziś nie wiem, gdzie brat jest pochowany, choć nie tracę nadziei, że kiedyś znajdę to miejsce. Może ktoś podpowie, może ktoś coś słyszał – mówiła Weronika Sebastianowicz w rozmowie z portalem Znadniemna.pl z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.

2015 rok. Kpt. Weronika Sebastianowicz przy symbolicznym grobie swojego brata ppor. Antoniego Oleszkiewicza ps. „Iwan”

O tym, że Antoni Oleszkiewicz odebrał sobie życie strzałem ostatnim nabojem w usta, gdy trafił w obławę, Weronika Sebastianowicz dowiedziała się ponad pół wieku temu w Workucie, gdzie odbywała zasądzoną jej za współpracę z Armią Krajową karę 25 lat łagrów.

Na razie z marnym skutkiem pion śledczy IPN w Białymstoku prowadzi m.in. śledztwo w sprawie obławy augustowskiej z lipca 1945 r., czyli największej niewyjaśnionej zbrodni popełnionej na Polakach po II wojnie światowej. Przyjęto w tym śledztwie, że ofiar było blisko 600.

W połowie 2016 roku centrala IPN przekazała ambasadzie RP w Mińsku m.in. listę z nazwiskami potencjalnych ofiar obławy. Ambasada zaś przekazała listę tych osób stronie białoruskiej, z prośbą o analizę.

Jesienią pion śledczy IPN w Białymstoku otrzymał z Białorusi informacje o losach 21 Polaków, pochodzące z białoruskich archiwów.

Na liście znajdują się osoby aresztowane od 1939 do maja 1941 r., oraz w latach 1945, 1949 i 1950 i skazane następnie przez organa sądowe Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej przez tzw. naradę specjalną przy NKWD.

Dokumenty nie zawierają informacji o miejscu pochówku ofiar sowieckich zbrodni na Białorusi.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content