Wczoraj w drugim i ostatnim dniu swojej wizyty na Białorusi Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej Witold Waszczykowski rozmawiał w władzami Białorusi między innymi o polskiej mniejszości na Białorusi i o sytuacji wokół Związku Polaków na Białorusi.
Rozmowy te nie przyniosły natychmiastowego efektu w postaci ustaleń, w jaki sposób władze białoruskie miałyby wyrównać krzywdę, wyrządzoną przez rząd Białorusi w 2005 roku największej w kraju organizacji polskiej mniejszości, jaką jest ZPB. Dały jednak nadzieję na rozwiązanie problemu – zmuszenia przez władze białoruskie demokratycznie wybranego kierownictwa ZPB do prowadzenia działalności w warunkach podziemia.
O tym, że perspektywa uregulowania jednego z najdotkliwszych problemów w stosunkach polsko-białoruskich, przez ponad dziesięć lat utrudniającego współpracę krajów sąsiedzkich, została zarysowana, wspomniał Witold Waszczykowski podczas spotkania z kierownikami polskich organizacji na Białorusi, do którego doszło w Grodnie.
Odwiedzając Grodno szef polskiego MSZ odwiedził grodzieńską katedrę, skąd spacerem – w towarzystwie prezesa Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB Józefa Porzeckiego – udał się pod pomnik wielkiej grodnianki Elizy Orzeszkowej, aby złożyć wiązankę kwiatów. Potem w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie szef polskiego MSZ spotkał się z liderami polskiej społeczności na Białorusi.
Podczas tego spotkania Witold Waszczykowski ujawnił, że w trakcie rozmów z władzami Białorusi, między innymi z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką, uzgodnił, iż w najbliższym czasie w zaciszu gabinetów dojdzie do dwustronnych rozmów o sytuacji mniejszości polskiej.
– Zaproponujemy takie rozwiązania władzom białoruskim i ich ekspertom, żebyście mogli znów legalnie działać – oświadczył minister Waszczykowski. Szef MSZ RP powiedział także, iż wznowiony przez niego po wielu latach zawieszenia dialog polsko-białoruski już za kilka miesięcy – podczas planowanej na lato wizyty na Białorusi wicepremiera Rządu RP Mateusza Morawieckiego, ma przynieść podpisanie dwustronnej umowy oświatowej, która będzie sprzyjać rozwojowi polskiej oświaty na Białorusi.
Podczas spotkania z ministrem Waszczykowskim, głos zabrał też prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz. Witając wysokiego gościa w Grodnie szef organizacji, uznawanej przez władze Białorusi za niemalże wywrotową, odniósł się do zarzutów, stawianych ZPB przez białoruskie władze, iż działająca w podziemiu organizacja Polaków zajmuje się polityką. – Nasza polityka polega na pielęgnowaniu kultury i języka przodków. Obowiązek ten, jako Polacy, traktujemy jako spełnianie czwartego przykazania Bożego: „Czcij ojca twego i matkę twoją…” – mówił prezes ZPB.
O potrzebie jedności przypomniał zgromadzonym biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz. – Modlimy się, aby tutaj na Białorusi, na Grodzieńszczyźnie, ale również w kraju była jedność – podkreślił biskup, błogosławiąc potrawy, przygotowane na przyjęcie koktajlowe z okazji wizyty ministra Waszczykowskiego w Grodnie.
Podczas przyjęcia każdy z obecnych miał okazję osobiście porozmawiać z szefem polskiej dyplomacji, który uważnie słuchał każdego, kto miał mu coś do powiedzenia. Podczas rozmowy z portalem Znadniemna.pl Witold Waszczykowski obiecał, że zgłosi do prowadzonej przez portal akcji „Dziadek w polskim mundurze” historię swojego dziadka, który przed wojną mieszkał i pracował w Wołkowysku w urzędzie pocztowym. – Mam zdjęcia dziadka w mundurze, także wojskowym – mówił nam minister Waszczykowski. – Mało brakowało, abym sam się urodził na Grodzieńszczyźnie – oznajmił wcześniej zwracając się do miejscowych Polaków, przypominając, że w Wołkowysku urodziła się jego mama.
Podczas spotkania w konsulacie minister Waszczykowski miał okazję poznać prezes wołkowyskiego oddziału ZPB Marię Tiszkowską i umówić się z nią, że spotkają się po przyjęciu, kiedy szef polskiej dyplomacji uda się na małą ojczyznę swoich przodków.
W Wołkowysku minister Waszczykowski odwiedził Polską Szkołę, której uczniowie witali wysokiego gościa chlebem i solą, a także w krótkim koncercie zaprezentowali swoje talenty artystyczne.
Na teren szkoły tradycyjnie nie zostali dopuszczeni wołkowyscy Polacy, działający w ZPB, nieuznawanym przez władze w Mińsku. Witold Waszczykowski zauważył ich, kiedy opuszczał mury Polskiej Szkoły. Zbliżył się do nich, przywitał i został mile zaskoczony, gdyż Polacy Wołkowyska przygotowali dla ministra prezent-niespodziankę w postaci zdjęć przedwojennego Wołkowyska, w tym zdjęcia urzędu poczty, w którym pracował dziadek szefa polskiej dyplomacji.
Powitać ministra Waszczykowskiego na małej ojczyźnie jego przodków nie mogła niestety umówiona z nim prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska.
Wracając z przyjęcia w konsulacie do domu została zatrzymana przez milicję drogową za rzekome przekroczenie prędkości. Funkcjonariusz, który ją zatrzymał – na pytanie, w którym miejscu samochód został namierzony przez radar, odparł, że przekroczenie przez Tiszkowską prędkości zostało zarejestrowane przez jego kolegę, który w ubraniu cywilnym namierza radarem samochody, przejeżdżające tym odcinkiem trasy z Grodna do Wołkowyska. Sporządzenie protokołu o wykroczeniu drogowym, zamiast standardowych pięciu minut, zajęło milicjantowi prawie godzinę. – To było ewidentne działanie, mające na celu przetrzymanie mnie, abym nie zdążyła na spotkanie z panem ministrem w Wołkowysku – mówi nam Maria Tiszkowska.
Incydent z zatrzymaniem Marii Tiszkowskiej, jadącej na spotkanie z Witoldem Waszczykowskim do rodzinnego dla niej i dla mamy szefa polskiej dyplomacji Wołkowyska, może być tylko przykrym przypadkiem. Jednak tego typu przypadki dla działaczy ZPB są niestety codziennością. Może się ona zmienić, jeśli władze Białorusi potraktują poważnie proponowane przez stronę polską rozwiązania, które będą omawiane „w zaciszu gabinetów”.
Znadniemna.pl, zdjęcia: Iness Todryk-Pisalnik, Jerzy Czupreta, t-styl.info, volkovysk.by