Dzisiaj – 25 marca 2024 roku – mijają trzy lata od aresztowania Andrzeja Poczobuta, działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i dziennikarza, współpracującego z wieloma polskimi redakcjami. Za swoją działalność, skierowaną na obronę prawa polskiej mniejszości narodowej do nauczania ojczystego języka, pielęgnowania polskich tradycji oraz znajomości historii swojego narodu, Andrzej został skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Zgodnie z wyrokiem ma je spędzić w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
Polak, uznany przez obrońców praw człowieka za więźnia politycznego reżimu Łukaszenki, odbywa wyrok w Kolonii Karnej nr 1 w Nowopołocku na północy Białorusi. Przybył tutaj w czerwcu 2023 roku i od razu po przybyciu został przez administrację kolonii wtrącony do karceru, w którym spędził około miesiąca. Potem skazaniec został ukarany półrocznym pobytem w izolatce. Przez cały ten okres rodzina Andrzeja utrzymywała z nim nieregularny kontakt listowny. Sytuacja miała się poprawić z nadejściem marca, kiedy upływał termin kary izolatką. Żona Andrzeja, Oksana Poczobut, na początku marca poinformowała jednak, iż sytuacja znowu się pogorszyła – urwał się bowiem nawet sporadyczny kontakt z mężem.
Niedługo przed trzecią rocznicą uwięzienia Andrzeja porozmawialiśmy z jego młodszym bratem Stasem Poczobutem. Zapytaliśmy, jak wspomina dzień, w którym Andrzej został aresztowany.
– Często wspominam moment, kiedy zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że Andrzeja zatrzymano po rewizji, przeprowadzonej przez służby w mieszkaniu, w którym mieszkał z żoną i dziećmi – opowiada i dodaje , że z jednej strony wspomina tamten dzień, jakby przeżył go wczoraj, ale zdaje sobie sprawę z tego, że minęły już prawie tysiąc i sto dni od momentu aresztowania brata.
– Jest to czas, który reżim Łukaszenki skradł Andrzejowi i tysiącom innych więźniów politycznych na Białorusi – mówi Stas Poczobut, przyznając, iż ciężko jest się pogodzić z perspektywą zobaczenia brata dopiero po ośmiu latach jego odsiadki. – Ale czymże są te troski w porównaniu z trudnościami, które musi codziennie pokonywać Andrzej? – pyta retorycznie młodszy brat Andrzeja Poczobuta.
W ciągu trzech lat wielokrotnie słyszeliśmy o inicjatywach, mających na celu uwolnienie Andrzeja. O tym, że jest to sprawa priorytetowa mówiło niejednokrotnie polskie MSZ, a także liczni politycy zarówno rządzący, jak też opozycyjni. Czym są dla ciebie te deklaracje i jak oceniasz ich skuteczność?
-To, że w kwestii Andrzeja polska klasa polityczna mówi jednym głosem napawa mnie optymizmem. Jednak Łukaszenka, rządzący Białorusią od trzydziestu lat, już przerabiał handel więźniami politycznymi, zwodził też Zachód tak zwaną „odwilżą”. Dzisiaj sytuacja geopolityczna zmieniła się i stare metody oszukiwania Zachodu okazują się nieskuteczne. Na dodatek Andrzej, na przykład, nie ułatwia Łukaszence zadania, nie idąc z reżimem na żadne kompromisy i demonstrując niezłomną postawę. W takiej sytuacji trudno jest liczyć na to, że działania władz Polski, czy innych krajów zachodnich okażą się skuteczne.
Jak rozłąkę z Andrzejem przeżywają wasi rodzice?
– Mama i tata są już w solidnym wieku. Zdrowia i szczęścia ta sytuacja im na pewno nie dodaje. Na ile jest to możliwe starają się wspierać nawzajem, no i czekają na syna.
Jakie znaczenie dla Andrzeja i jego bliskich mają licznie przyznawane mu nagrody i wyróżnienia?
– Jestem przekonany, że Andrzej w tym co robi nie sugeruje się żadnymi nagrodami. Co się tyczy, na przykład, mnie, to każdą aktywność, związaną z Andrzejem, każde nadane mu wyróżnienie odbieram jako sygnały, wysyłane do Łukaszenki i potwierdzające, iż Andrzej nie został zapomniany. Powinno to kapitalnie wkurzać dyktatora i jego otoczenie.
Niektórzy w solidaryzowaniu się z Andrzejem idą jeszcze dalej. W pewnych środowiskach Warszawy krążył na przykład pomysł upamiętnienia go w pomniku.
– Brat zainspirował do działania bardzo wielu ludzi z różnych sfer i kręgów. Jestem daleki od tego, żeby zaakceptować koncepcję stawiania pomników. Z drugiej jednak strony również informacja o takich inicjatywach dociera do reżimu i powinna denerwować choćby funkcjonariuszy KGB.
Mijają trzy lata od dnia, w którym Andrzej został aresztowany. W perspektywie mamy kolejne długie lata jego odsiadki. Czy twoim zdaniem powinien on, gdyby było to wciąż aktualne, przyjąć wreszcie propozycję opuszczenia więzienia w zamian za wydalenie z Białorusi do Polski?
– Myślę, iż nie powinniśmy liczyć na to, że Andrzej zmieni poglądy i pod presją zgodzi się na kompromis, sprzeczny z wyznawanymi przez niego wartościami. Takim już jest człowiekiem.
Dziękujemy za rozmowę!
Znadniemna.pl, na zdjęciu: Lata 90. minionego stulecia. Bracia Stas i Andrzej Poczobutowie, jako muzycy zespołu rockowego Deviation, fot.: baj.media