HomeHistoriaPamięci powstańca styczniowego Antoniego Kaliszka w rocznicę wybuchu zrywu na Liwie

Pamięci powstańca styczniowego Antoniego Kaliszka w rocznicę wybuchu zrywu na Liwie

Polacy Brześcia i obwodu brzeskiego od początku lat 90. minionego stulecia każdego roku na początku lutego, w rocznice wybuchu Powstania Styczniowego na Litwie, przybywali do leżącej koło Brześcia wsi Szczytniki Małe, aby oddać hołd bohaterom walk o niepodległość Polski przy grobie jednego z nich – Antoniego Kaliszka, powstańca styczniowego, który zaciągnął się do powstańczego oddziału jako 18-letni parobek. Powstaniec doczekał odrodzenia się wolnej Polski, w której zmarł na rok przed wybuchem II wojny światowej w Szczytnikach Małych pod Brześciem w wieku 96 lat.

Rok 2014. Polacy z Brześcia przy grobie Antoniego Kaliszka w Szczytnikach Małych

W dzisiejszych czasach, kiedy odwiedzanie grobów polskich bohaterów bywa na Białorusi przyrównywane do działalności ekstremistycznej a nawet terrorystycznej, nie możemy oczekiwać, iż ktoś z brzeskich Polaków w tych dniach zapali znicz na grobie bohatera. Pragniemy wszakże uczcić Jego pamięć, przybliżając Państwu sylwetkę Antoniego Kaliszka.

W tym celu korzystamy z opracowania, opublikowanego na stronie „Zastawie i Ziemia Łukowska” opowiadającej o dziejach małej ojczyzny powstańca, który ostatnie lata życia mieszkał pod Brześciem, gdzie też dokonał żywota i został pochowany.

Antoni Kaliszek urodził się w 15 sierpnia 1842 roku na terenie dzisiejszego województwa lubelskiego we wsi Lendo Ruskie (według innych danych  w Woli Blizockiej – red.). Jego ojciec był kowalem. Zmarł kiedy Antoni miał kilka lat. Kowal pozostawił utrzymującą się z wyrobku wdowę i dzieci. Trudne dzieciństwo wcześnie nauczyło naszego bohatera samodzielności. W wieku 16 lat Antoni rozpoczął samodzielne życie. Pracował jako pastuch we dworach ziemiańskich  i u zamożniejszych gospodarzy.

Jak sam wspominał, Powstanie Styczniowe zastało go, gdy pracował w Zagoździu u Józefa Białeckiego. Zachętę do udziału w zrywie młody człowiek usłyszał, kiedy wracał z kościoła.

– Pewnej niedzieli wracając z kościoła po raz pierwszy usłyszałem o powstaniu: starsi chłopi namawiali młodych do wyprawy na Moskala. W naszej okolicy powstańców organizował major Bardy. Mówiono, że to był Francuz. Kilku parobków zebrało się we wsi. Mieliśmy iść razem. Jak przyszło dom opuścić, tamtym odechciało się wojaczki. Sam poszedłem w las – opowiadał powstaniec korespondentowi międzywojennej Polski Zbrojnej.

Gdy połączył się z innymi ochotnikami okazało się ,że jego oddział Kaliszka liczy 60 osób i składa się  głównie parobków. Broń miał jedynie co trzeci z nich, większość miała jedynie siekierę lub kosę.

Pierwsze starcie z wrogiem

– Nasi ludzie donieśli nam, że drogą do Żyrzyna będzie szła kompania piechoty. Urządziliśmy zasadzkę. Niedaleko wsi droga przechodziła głębokim wąwozem. Ukryliśmy się w krzakach po obu stronach szlaku. Czekaliśmy długo. Zdawało się, że noc minie i Moskale nie przyjdą. Naraz słyszymy kroki. Szli. A siła ich musiała być, bo ziemia dudniła pod butami. Serce mi waliło. Gdy już byli na wprost nas, rzuciliśmy się w sześćdziesięciu na kompanię. Walka krótko trwała. Przy życiu zostało tylko czterech sołdatów. Okazało się, że kompania stanowiła eskortę dla oficera, który wiózł większą ilość pieniędzy do Dębina. Nim się nasi połapali, że zdobyliśmy moc pieniędzy już parobki w sturublówkach ćmili machorkę. Zebranych do niewoli sołdatów zaprowadziliśmy do dworu w Drążgowie. Jeden z Moskali odgrażał się, ze całą wieś puści z dymem, gdy wróci tu wiosną. Chłopi utopili go w dworskim stawie. Pozostałym trzem Moskalom daliśmy po rublu i puściliśmy wolno. Gdy Moskale dowiedzieli się o potyczce i za kilka dni przyszli do Drążgowa, zniszczyli wieś, a właściciela uprowadzili. – opowiadał Antoni Kaliszek.

Kontuzja i uwięzienie

– Drugi raz spotkaliśmy się z wojskiem rosyjskim pod wsią Trojanówka. Moskali było moc. Nie daliśmy rady. Dużo chłopów zostało na polu, a kto został przy życiu poszedł do innego oddziału.

Ja i mój towarzysz poszliśmy do oddziału Krasińskiego. Pod Syrnikami zostałem ranny. Kozak zdzielił mnie szablą przez łeb. Około pięćdziesięciu rannych zostało na polu bitwy. Kozacy chcieli nas dobijać lancami, lecz oficer nie pozwolił. Przewieźli nas do dworu, a stąd do Lubartowa. W drodze kilku uciekło, a 45 ciężko rannych umieszczono w klasztorze. Gdy tylko który mógł dźwignął sie z łóżka, uciekał w las. Chłopi ma ogół chętnie dawali nam jeść i ukrywali u siebie. Ale trzeba było być ostrożnym, bo byli i tacy, co oddawali powstańców Moskalom. I żydzi zdradzali bardzo często. Był jeden żydek, niejaki Judka, krawiec, który szył dla powstańców burki i odzież, a niejednokrotnie używano go jako łącznika między oddziałami. Ale taki Judka był jeden – zdrajców kilka – wspominał powstaniec.

Rannemu w głowę trudno jemu było się ukryć. Tułał się po lasach, nocami zakradając się do wsi. Pod wsią Snopków zatrzymał go patrol rosyjski. Odwieziono go do Lubartowa, a później do więzienia w Lublinie, gdzie początkowo umieszczono w lazarecie. Po wyzdrowieniu i odbyciu zasądzonej kary więzienia,  nasz bohater został odprowadzony do miejsca zamieszkania i przez rok przebywał pod nadzorem żandarmów.

Awansowany na podporucznika kawaler wysokich odznaczeń

Jak pisała „Polska Zbrojna” w 1938 roku, powstaniec założył rodzinę i pod koniec życia mieszkał w kolonii Planta w powiecie Brześć nad Bugiem.

Ppor. Antoni Kaliszek w 1938 roku, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

– Weteran Kaliszek, mimo tak podeszłego wieku (96 lat) i chociaż jest niepiśmienny, bardzo interesuje się sprawami państwa i wojska. Najchętniej słucha radia, interesuje się także wiadomościami z kraju i ze świata, prosząc wnuka, by mu czytał gazetę. Ponieważ sędziwy weteran ma zapewnioną dobrą opiekę, jest nadzieja, ze będzie żyć jeszcze długo – pisała o powstańcu styczniowym prasa w 1938 roku.

W powstaniu Kaliszek był szeregowym. Musiał być jednak zaocznie awansowany za zasługi dla Polski, gdyż w Roczniku Oficerskim z 1923 roku figuruje jako podporucznik.

W 1930 roku Antoni Kaliszek został odznaczony Krzyżem Niepodległości, a w 1938 roku Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Rok 1938 stał się ostatnim rokiem życia sędziwego weterana, który zmarł w wieku 96 lat i został pochowany na cmentarzu katolickim w Szczytnikach Małych. Ludność polska Ziemi Brzeskiej po odzyskaniu przez Białoruś niepodległości opiekowała się grobem bohatera, odwiedzając go co roku na początku lutego – w rocznice wybuchu Powstania Styczniowego na Litwie.

Grób Antoniego Kaliszka w Szczytnikach Małych

Znadniemna.pl, na zdjęciu: Antoni Kaliszek w latach 30. XX wieku,  fot: Kurier Warszawski

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content