HomeKultura111 lat temu w Brześciu nad Bugiem urodziła się „wielka dama polskiego teatru”

111 lat temu w Brześciu nad Bugiem urodziła się „wielka dama polskiego teatru”

Nina Andrycz, bo o niej mowa, mogła pochwalić się także nieformalnym tytułem „królowej PRL-owskiej sceny. Gdyby nie dociekliwość dziennikarzy „Polityki”, którym aktorka na rok przed śmiercią wyznała, że przez całe życie podawała, iż jest trzy lata młodsza, niż było to w rzeczywistości, do dzisiaj uważalibyśmy, że aktorka urodziła się 11 listopada 1915 roku.

Tymczasem prawdziwą datą urodzin Niny Andrycz to 11 listopada roku 1912. Na pomysł „odmłodzenia” córki wpadła jej matka. W czasie okupacji niemieckiej matka aktorki Maria Andrycz z domu Borys, mająca dobre kontakty z polskim podziemiem, wyrobiła córce kenkartę, według której Nina miała trzy lata mniej, niż w rzeczywistości. Jak wyznała sama aktorka w wywiadzie dla „Polityki” jej matka domyślała się, że okupacja może potrwać kilka lat i że jak się odejmie te trzy lata, Nina będzie miała większe szanse na zamążpójście.

Metryczka dowodowa Niny Andrycz z wymyśloną przez jej matkę datą urodzenia, fot. Archiwum Państwowe w Milanówku

„Okrutna, straszna wojna zabrała urodziwym ludziom młodość, najlepsze lata życia. A kobiety mojego pokolenia miały aż dwie światowe wojny po drodze. Płonęły domy, archiwa, dokumenty (…). W czasach zamętu ujmowały sobie lat kobiety i mężczyźni, zwykłe kobiety i największe aktorki. Od Marleny Dietrich, której to na dobre wyszło, po Ćwiklińską, która najpierw odjęła sobie 12 lat, potem dodała dziesięć. Dlaczego? Bo miały taką okazję. Nie tłumaczę się. Pokazuję, że jestem w towarzystwie doborowym” – opowiadała w 2013 roku Nina Andrycz.

Wtedy wyznała też, że jej matka była wielką przeciwniczką tego, by córka została aktorką. „Mówiła: ‘Po moim trupie’. I w tym trupie wytrwała aż do mojej matury. Ale ja pojechałam do Warszawy na egzamin i zdałam bez żadnych zastrzeżeń. Miałam tylko straszny kresowy zaśpiew” – wspominała Nina Andrycz już w innym wywiadzie – dla „Wysokich Obcasów”.

Początki aktorskiej kariery

W 1934 roku Andrycz ukończyła Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej pod kierownictwem Aleksandra Zelwerowicza. Po ukończeniu studiów wróciła na Kresy, gdzie mało komu przeszkadzał jej „kresowy zaśpiew”. Przez pierwszy sezon występowała w wileńskim Teatrze na Pohulance. Zagrała w nim m.in. Glorię w „Nigdy nie można przewidzieć” George’a Bernarda Shawa (1934) i Ofelię w „Hamlecie” Williama Szekspira (1934).

Od 1935 roku Nina Andrycz zaczęła grać na scenie Teatru Polskiego, gdzie stworzyła ponad 100 ról. Publiczność oglądała ją jako Marię Stuart w dramacie Juliusza Słowackiego i królową Małgorzatę w „Ryszardzie III” Williama Szekspira. Aktorka wcielała się także w role m.in. Świętej Joanny, Kleopatry czy pani Dulskiej.

Telewizja i kino

Nina Andrycz jest znana również z licznych kreacji w Teatrze Telewizji, gdzie pojawiała się regularnie od końca lat 50-tych, aż do początku lat 70-tych. W kinie grała sporadycznie, m.in. w „Warszawskiej premierze” w reż. Jana Rybkowskiego (1950) i „Kontrakcie” w reż. Krzysztofa Zanussiego (1980). W 2008 roku zagrała samą siebie w „Jeszcze nie wieczór” (reż. Jacek Bławut).W tym samym roku wcieliła zagrała też matkę w „Sercu na dłoni” (reż. Krzysztof Zanussi).

Artystka powtarzała niejednokrotnie w wywiadach, że role rekompensują jej brak dzieci. „Role to są moje córki – piękne, szalone, mądre, głupie, różne. Kiedy ‘urodziłam’ Marię Stuart byłam tak zmęczona, że chyba poród fizyczny tyle by mnie nie kosztował” – podkreślała.

Nina Andrycz aktorstwo stawiała wyżej niż macierzyństwo. Mówiła, że to jej role są jej dziećmi, które rodzą się w mękach nie lżejszych niż te fizyczne, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Bezdzietna z wyboru

Nina Andrycz była bezdzietna z wyboru. Twierdziła, że jest pozbawiona instynktu macierzyńskiego i nie zgodziła się urodzić dziecka nawet po tym jak jej matka zapewniła ją , że sama wychowa urodzone przez nią dziecko. Aktorka dwukrotnie dokonała aborcji.

W 1947 roku wzięła ślub kościelny z Józefem Cyrankiewiczem, ówczesnym premierem PRL, z którym rozwiodła się w 1968 roku.

Józef Cyrankiewicz i Nina Andrycz niedługo po ślubie, podczas podróży do Bułgarii, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Teatr ważniejszy od Stalina

Jozef Cyrankiewicz był premierem PRL w ostatnich latach życia sowieckiego dyktatora Józefa Stalina. Nina Andrycz nie darzyła sowieckiego przywódcę szczególną sympatią.

Pewnego dnia z mężem przybyła na przyjęcie wydawane w Moskwie przez Stalina. Nina Andrycz bez najmniejszego trudu oczarowała blisko 70-letniego Stalina, który, zachwycony jej urodą, wdziękiem i inteligencją, nie mógł oderwać od niej oczu. Niektórzy twierdzili nawet, że zakochał się w aktorce od pierwszego wejrzenia. Podczas spotkania Stalin ofiarował aktorce kosztowne futro z norek. Nina podarunek przyjęła (innego wyjścia nie miała), ale twierdziła, że nigdy go nie założyła i ostatecznie prezent stał się pożywieniem dla moli.

Incydent, który mógłby skończyć się tragicznie zdarzył się podczas kolejnej wizyty polskiej aktorki w Moskwie. Wtedy Andrycz została zaproszona na uroczystą kolację. W tym samym czasie miała się jednak odbyć w Warszawie premiera spektaklu z jej udziałem. Wtedy aktorka udowodniła, że słów o wielkiej miłości do teatru nie rzucała wcale na wiatr. Bez słowa spakowała walizki i wróciła do Warszawy, by kilka godzin później stanąć na scenie.

Aktorka nawet nie zdawała sobie sprawy, że swoim zachowaniem o mało nie doprowadziła do wybuchu wielkiego skandalu. Członkowie polskiej delegacji byli przerażeni na myśl, że to na nich skupi się gniew Stalina. Podobno Jakub Berman, członek Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. Bezpieczeństwa Publicznego, usłyszawszy o nieobecności Andrycz, zemdlał ze strachu.

Dorobek literacki i wspomnienia

Aktorka pozostawiła po sobie spisany i , co najważniejsze – wydany, dorobek literacki, w sporej mierze autobiograficzny. Jest autorką powieści „My rozdwojeni”, utworów poetyckich, zebranych w kilku tomikach m.in. „To teatr” i „Róża dla nikogo” oraz tomu wspomnień „Bez początku, bez końca”, w którym opowiada o rozkwicie kariery aktorskiej i małżeństwie z Józefem Cyrankiewiczem, premierem PRL w ostatnich latach życia Stalina, którego aktorka znała osobiście, choć nie darzyła komunistycznego dyktatora szczególną sympatią.

We wspomnieniach Niny Andrycz premier Cyrankiewicz jawi się jako wspaniały mężczyzna i kochający mąż. Aktorka często podkreśla jednak, że do świata polityki nie chciałaby trafić po raz drugi. „Kiedy skończyło się bywanie w salonach, poczułam się wyzwolona” – podkreślała. „Wyszłam za mąż za lidera niezależnego PPS-u. A potem zobaczyłam jak jest ukatowany przez swoich towarzyszy” – wspominała.

W 2013 roku ukazała się książka Andrycz pt. „Patrzę i wspominam”. „Pisałam zawsze, od gimnazjum. Wiersze we mnie żyły, mówiłam czasem wierszem – jak się gniewałam albo byłam rozanielona. Kiedy przestałam w czasie wojny grać, a nie grałam przez sześć lat, bez przerwy pisałam. Jak się wojna skończyła okazało się, że mam w biurku pełną szufladę napisanych rzeczy” – opowiadała Andrycz podczas spotkania z czytelnikami w Warszawie w październiku 2013 r.

Jak zaznaczyła, bała się pokazać komuś swoją twórczość, ale ostatecznie dała ją do przeczytania Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. „On mnie poklepał po ramieniu i powiedział ‘Są mądre i piękne. Idź do ‘Czytelnika’, powołaj się na mnie i niech je wydadzą. Poradził mi też tytuł ‘Musi być w nim słowo teatr, żeby wyjaśnić dlaczego w twoim wieku występujesz jako debiutantka ze swoimi wierszami’. I dałam tytuł ‘To teatr’ ” – mówiła artystka.

Opowiadała także o wielkim sentymencie, jakim darzy Teatr Polski, w którym zaczęła grać już w połowie lat 30.

„Zawsze traktowałam ten teatr jak mój dom, szalenie byłam przywiązana do gmachu, do mojej garderoby na pięterku. Przestałam już codziennie grać, bo zdrowie nie pozwala, ale jeszcze bardzo często miewam wieczory autorskie, na których dużo mówię i mam kontakt z publicznością, więc się nie skarżę” – podsumowała artystka, nagrodzona przez zgromadzonych długimi brawami.

W 1996 roku Nina Andrycz została Damą Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Wielka dama polskiego teatru zmarła w Warszawie 31 stycznia 2014 roku.

Znadniemna.pl na podstawie Dzieje.pl, Wikipedia.org

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content