Na dzisiaj przypada 185 rocznica urodzin bohatera narodowego Polski, Litwy i Białorusi, powstańca styczniowego Wincentego Konstantego Kalinowskiego – komisarza powstańczego Rządu Narodowego na Litwę i Białoruś.
Wincenty Konstanty Kalinowski urodził się 2 lutego 1838 r. w wiosce Mostowlany – dziś w województwie podlaskim na terytorium Polski. Ukończył prawo w Petersburgu, a po powrocie na Białoruś w 1861 r. założył w Grodnie organizację rewolucyjną, która zaczęła wydawać „Mużycką Prawdę”, gazetę przygotowującą grunt pod powstanie wśród chłopstwa. Organizacja wkrótce przeobraziła się w Prowincjonalny Komitet Litewski, który zaczął szykować zryw na Białorusi i Litwie.
„Kiedy wybuchło powstanie w Warszawie 22 stycznia, jego przywódcy nie uprzedzili litewsko-białoruskiego kierownictwa. Kalinowski przez jakiś czas wahał się, czy je poprzeć, był bowiem świadom, że powstanie na Białorusi jest nieprzygotowane. Ale 1 lutego wydaje manifest i Białoruś oraz Litwa dołączają do powstania” – twierdzi historyk z Grodna Aleksander Smalanczuk.
Kalinowski był jednym z czołowych przedstawicieli partii „czerwonych”, którzy dążyli do nadania powstaniu w większym stopniu charakteru społecznego i przyciągnięcia do udziału w nim mas chłopskich. „Cel był taki sam w przypadku „białych” i „czerwonych”: odrodzenie Rzeczypospolitej oraz przywrócenie wolności i niezależności. Wybrali tylko inne drogi” – podkreśla Smalanczuk.
Kalinowski stoi na czele powstania na Białorusi i Litwie do swojej śmierci, choć już na początku lata 1863 r. staje się jasne, że na Białorusi zryw skończy się niepowodzeniem, gdyż wystąpiła przeciw niemu większość chłopstwa. W styczniu 1864 r. zostaje aresztowany, a 10 marca publicznie powieszony w Wilnie.
Środowiska niezależne na Białorusi uznają Kalinowskiego za bohatera narodowego, wskazując, że walczył o niepodległość i o język białoruski. Wydawane przez niego pismo „Mużyckaja Prawda” ukazywało się bowiem po białorusku, choć pisane było nie cyrylicą, ale w alfabecie łacińskim.
„Kalinowski to bohater, który jest ważny dla naszej historii, bo walczył o to, o co trzeba walczyć także dzisiaj: o wolność i niepodległość” – uważa opozycyjny kandydat na prezydenta Białorusi w wyborach 2006 roku Aleksander Milinkiewicz. Opozycjonista szczyci się tym, że jego pradziadek i prapradziadek uczestniczyli w powstaniu styczniowym i uważa, że właśnie ten zryw narodowy nauczył Białorusinów, „że nikt za nas nie będzie walczyć o prawo do bycia narodem i samodzielnego istnienia, że sami musimy to robić”.
Smalanczuk przyznaje, że Kalinowski starał się wykazać, że Białoruś i Litwa różnią się od Polski i dlatego powinny cieszyć się pewną niezależnością czy autonomią. Zastrzega jednak: „Kiedy dziś mówi się na Białorusi, że występował za niezależnością Białorusi, jest to pewne wyolbrzymienie.(…) Idea niezależności wykształciła się dopiero na początku XX w. i nie mogła być w żaden sposób związana bezpośrednio z Kalinowskim, bo powstanie było już wówczas sprawą przeszłości”.
Reżim Łukaszenki ignoruje temat Kalinowskiego. Środowiska niezależne z kolei wybierają go na patrona najbardziej zauważalnych inicjatyw patriotycznych. Na Ukrainie, na przykład, walczy z rosyjskim imperializmem pułk białoruskich ochotników, noszący imię Konstantego Kalinowskiego, co bardzo drażni białoruskiego dyktatora, obawiającego się, że ten walczący w składzie Ukraińskich Sił Zbrojnych oddział po zwycięstwie Ukrainy nad Rosją przekształci się w zbrojne ramię białoruskiej opozycji i wyruszy z wyzwoleńczym marszem na Mińsk.
„Żadna władza nie lubi rewolucjonistów, tym bardziej tak autorytarna jak nasza – tłumaczy niechęć do Kalinowskiego ze strony reżimu Łukaszenki Aleksander Milinkiewicz. – Po drugie, próbuje się nas znów powiązać wyłącznie z rosyjską historią.(…) Ciągle nam się wmawia, że Kalinowski to Polak, który chciał spolonizować Białorusinów i dołączyć do starej Rzeczypospolitej”.
Milinkiewicz podkreśla, że w białoruskich szkołach jest bardzo mało informacji o Kalinowskim. Około 10-cu lat temu Radio Swaboda przeprowadziło małą sondę wśród uczniów 4. klasy szkoły im. Kalinowskiego w Świsłoczy. Żaden z uczniów nie potrafił powiedzieć, kim był bohater narodowy, a jeden odparł, że był bajkopisarzem.
Znadniemna.pl na podstawie PAP