Zdjęcia proboszcza kościoła św. Szymona i św. Heleny księdza Władysława Zawalniuka, sprzątającego śnieg wokół świątyni, pojawiły się 27 listopada na stronie internetowej mińskiej parafii katolickiej chyrvony.by.
„Nasz proboszcz teraz przeżywa nie tylko „czarne” dni, lecz też i „białe” – napisali wierni, których władze dwa miesiące temu pozbawiły możliwości spotykania się w świątyni, a proboszcza parafii – możliwości celebrowania w niej nabożeństw.
Według doniesień mediów białoruskich , między innymi portalu Nashaniva.com, proboszcz Zawalniuk został oficjalnym dozorcą odebranej katolikom świątyni.
W dniu 21 listopada na stronie parafii pojawił się komunikat o tym, że komitet kościelny otrzymał od księdza Władysława Zawalniuka wniosek następującej treści:
„W związku z tym, że od momentu incydentu w zakrystii kościoła św. Szymona i św. Heleny minęły dwa miesiące, kościół jest zamknięty, działalność parafii zawieszona, to ja jako proboszcz nie mam możliwości celebrować msze. Dlatego, żeby być przydatnym dla kościoła, proszę o pozwolenie od 21 listopada 2022 roku pełnić obowiązki dozorcy i sprzątać teren wokół kościoła, który obecnie nie jest sprzątany”. Wtedy komitet miał zamiar zaakceptować prośbę proboszcza i podjąć w tej sprawie stanowczą decyzję, „ponieważ teren wokół kościoła wymaga sprzątania”.
Powyższy wniosek został złożony dokładnie w 112 rocznicę poświęcenia kościoła św. Szymona i Heleny, której nie można było, niestety obchodzić w świątyni. W związku z brakiem dostępu na jej teren komitet kościelny zwrócił się do wiernych z prośbą modlić się do fundatora kościoła Edwarda Woyniłłowicza, który marzył o tym, żeby kościół zawsze był otwarty dla wiernych, żeby tam modlili się w intencji jego za wcześnie zmarłych dzieci. Przypomniano też o dniu św. Cecylii, patronki kościelnych organistów i chórzystów, którzy pozostali bez świątyni, w której okres adwentu i Świąt Bożego Narodzenia był czasem najpiękniejszych koncertów muzyki nie tylko katolickiej, lecz także prawosławnej i ludowej. W tym okresie Czerwony kościół był miejscem organizowania festiwali międzynarodowych, wystaw i najpiekniejszych spotkań opłatkowych dla dzieci, młodzieży, nauczycieli, pszczelarzy, wiernych z innych parafii, ludzi w różnym wieku i z różnych środowisk.
Było to miejsce, które zawsze tętniło życiem, a teraz jest wypełnione ciszą. Martwą ciszą. Po raz pierwszy w ciągu ostatnich trzydziestu lat dzieci nie zapaliły pierwszej świeczki na wianku adwentowym. I prawdopodobnie nie zapalą kolejnych. A wierni, którzy często przychodzili do kościoła nie tylko na pasterkę, święto Trzech Króli, ale i po to, żeby spędzić noc sylwestrową, nadal mają zakaz modlić się na ulicy pod murami kościoła. Dla wielu z wiernych jest to prawdziwa tragedia, skali której nie da się ocenić. Lecz władza ocenia to jako „chwilowe niedogodności” i uważa, że dla wiernych w Mińsku „wystarczy 11 innych kościołów”. Oficjalną odpowiedź o takiej treści otrzymała na swoje zapytanie do władz jedna z parafianek Czerwonego kościoła. Parafianie masowo piszą do instytucji urzędowych w sprawie zwrotu świątyni wiernym i nieustannie modlą się w tej intencji.
Oto odpowiedź, otrzymana przez jedną z wiernych od pełnomocnika rządu Białorusi ds. religii i narodowości:
Marta Tyszkiewicz, zdjęcia ze strony chyrvony.by