Wiele akowskich akcji zakończyło się sukcesem bez jakichkolwiek strat własnych. Niestety część działań, mimo osiągnięcia zamierzonego celu, okupiona została ofiarną daniną polskiej krwi. Jednym z najdramatyczniejszych przykładów był atak VII Batalionu 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej na strażnicę graniczną w nowogródzkich Bohdanach 16 czerwca 1944 roku. W wyniku akcji śmierć poniósł jeden z najsłynniejszych partyzantów, cichociemny por. Jan Piwnik „Ponury” oraz kilkunastu jego podkomendnych.
W połowie maja 1944 roku dowódca okręgu nowogródzkiego ppłk. Jan Szulc vel Janusz Prawdzic-Szlaski „Borsuk” wydał podległym oddziałom polecenie wzmożenia działań bojowych przeciwko siłom niemieckim. „Ponury”, dowodzący VII batalionem, w myśl rozkazu w czerwcu rozpoczął realizację operacji „Burza” na swoim terenie. Pierwsze uderzenia zostały skierowane w tzw. Stützpunkty, czyli niemieckie strażnice graniczne położone pomiędzy ziemiami włączonymi bezpośrednio do III Rzeszy a tzw. Ostlandem. Punkty oporu, oddalone od siebie o około 10 kilometrów, liczące kilkadziesiąt osób załogi, otoczone były palisadą lub drutem kolczastym. Posiadały wysokie wieże strażnicze, a do środka prowadziła podwójna brama osłonięta bunkrami. Wewnątrz znajdowały się baraki załogi. Dzięki świetnemu uzbrojeniu oraz zapasom pożywienia mogły odpierać ataki nawet przez kilka dni.
Jako pierwszy 8 czerwca zlikwidowano Stützpunkt w Jachnowiczach, gdzie trzon uderzenia stanowiła 1 kompania pod dowództwem ppor. Bojomira Tworzyańskiego „Ostoi”. Na kolejny cel wybrano placówkę w Bohdanach pod Jewłaszami. Uderzenie zaplanowane na 16 czerwca miało być chrztem bojowym 2 kompani pod dowództwem ppor. Eugeniusza Klimowicza „Okonia”. Niezwykle ważne było rozpoznanie terenu planowanej akcji. Zadanie to wykonał na polecenie „Ponurego” członek lokalnej konspiracji. Szczegółowy opis strażnicy znajdujemy w relacji żołnierza 2 kompanii Stanisława Szyszko „Jelenia”:
„Całość zabudowań otoczona była wysokim płotem oplecionym zwojami drutu kolczastego, na narożnikach strażnicy znajdował się podziemne bunkry z naziemnymi grzybkami wyposażonymi w otwory strzelnicze, połączone między sobą i z budynkiem mieszkalnym – rowami dobiegowymi przykrytymi od góry warstwą ziemi. Pomiędzy narożnym bunkrem od strony płn. – wschodniej i ścianą obronną osłaniającą budynek mieszkalny, znajdowała się druga (ewakuacyjna) brama wjazdowa, broniona w razie potrzeby także przez przeciwległy narożny bunkier.”
Rankiem 16 czerwca „Ponury” przeprowadził odprawę poszczególnych oddziałów. Plan akcji zakładał atak kompani „Okonia” podczas spożywania przez załogę posiłku, co miało zapewnić efekt zaskoczenia. Po odprawie partyzanci wyruszyli na południe w kierunku celu ataku. O godz. 12.00 zatrzymali się na kilkugodzinny odpoczynek w odległości 2 kilometrów od strażnicy. Około godz. 16.30 kompania 2, z którą szedł również Piwnik, znalazła się w odległości 250 metrów od Stützpunktu. 1 kompania została wyznaczona do ubezpieczenia akcji od strony Kamionki i Szczuczyna, a 3 dowodzona przez por. Jana Wasiewicza „Lwa” z kierunku Ostryny.
Gdy szykowano się do ataku dały się słyszeć strzały karabinowe od strony miejscowości Kuchary. Został tam zlikwidowany niemiecki żołnierz, który natknął się na jeden z patroli batalionu. Aby Niemcy zaalarmowani wystrzałami nie zdołali zająć pozycji obronnych „Okoń” wydał rozkaz do natarcia. Było już jednak za późno. Partyzanci zostali „przygwożdżeni” ogniem broni maszynowej do ziemi. Jak wspominał dowódca kompanii:
„Widząc sytuację postanowiłem poderwać III pluton, gdyż miał on stosunkowo największe możliwości wdarcia się do bunkrów niemieckich. Udało mi się przeskoczyć od II plutonu do budynku miejscowego gospodarza, gdzie zetknąłem się z por. „Ponurym”, który odezwał się do mnie: – Co k[urwa – W.K.] m[ać – W.K.] za wojsko, natarcie utknęło – na co odpowiedziałem – Zaraz podrywam III pluton.”
Kilku żołnierzy zdołało podczołgać się do zasieków wokół strażnicy i nożycami do drutu zrobić w nich wyłom. Jeden z partyzantów strz. Bronisław Pental „Pług” w mgnieniu oka doskoczył do jednego z bunkrów i oddał precyzyjny strzał prosto w czoło jednego z niemieckich cekaemistów. Następnie do ataku ruszył „Ponury” z granatem w ręku i okrzykiem chłopcy, naprzód! Poderwał do ataku pozostałych żołnierzy, którzy granatami obrzucili stanowiska ogniowe obrony niemieckiej. Jednak po znalezieniu się wewnątrz umocnień Piwnik otrzymał kilkukrotny postrzał w brzuch z karabinu maszynowego ukrytego w jednym z bunkrów. Do rannego komendanta doskoczył adiutant ppor. Bronisław Filipowicz „Mały”, który również padł ofiarą niemieckiego strzelca. Do obu rannych, mimo nawały ognia, podbiegł lekarz batalionowy dr Jan Kondrat „Jontek”. On także został ranny. Piwnik w ostatnich słowach wyszeptał do Kondrata:
„Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem i że umieram jak Polak, a po chwili dodał: I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie… „
Strażnica została wkrótce zdobyta, jednak za ogromną cenę. Oprócz Piwnika z pola walki zniesiono: plut. Jana Wińskiego „Stalińca”, st. strz. Andrzeja Lisaja „Kanarka”, strz. Michała Lisaja „Topol””, strz. Franciszka Masiuka „Brzozę” oraz strz. NN „Lipka”. Wskutek odniesionych ran w późniejszym czasie zmarli także: „Mały”, por. Antoni Adamczyk „Antoni”, st. strz. Jerzy Kondrat „Dymek”, sierż. NN „Tosiek”, strz. NN „Dąb”, strz. NN „Kabura”, Kocoń oraz NN. Straty niemieckie było dużo wyższe. Jak wspominał Szyszko:
W Bohdanach poległo 35 Niemców. Ich ciała pokryły popioły płonącej Strażnicy. Natomiast 14 rannych Niemców przenieśliśmy na pobocze drogi, na odległość bezpieczną od ognia płonącej Strażnicy. Wiedzieliśmy wszak, że wkrótce po naszym odejściu przybędzie odsiecz niemiecka. Ilu Niemców ocalało poprzez wyleczenie się z ran, tego nie wiem. Jeńców niemieckich nie mieliśmy w ogóle.
18 czerwca 1944 roku na cmentarzu w Wawiórce odbył się pogrzeb „Ponurego” i jego żołnierzy, który przerodził się w wielką, liczącą kilka tysięcy uczestników manifestację patriotyczną. Dziewięć wozów chłopskich przybranych zielenią i barwnymi samodziałami a na nich trumny poległych, pierwsza Ponurego przybrana flagą narodową i barwami krzyża Virtuti Militari. Kondukt pogrzebowy liczył prawie 6 kilometrów. Niemcy nie starali się nawet w jakikolwiek sposób interweniować. Pamiętający ostatnią drogę Komendanta „Ponurego” Modest Bobowicz „Wircz-Modest” zanotował:
„I gdy nad Wawiórką zapadał czerwcowy zmierzch, wielotysięczny tłum zaśpiewał „Jeszcze Polska nie zginęła” a sędziwy, stojący obok chłop nowogródzki powiedział: „Panoczku, toż „Ponury” sprawił, że ta ziemia już teraz jest wolna, nasza.”
Jak już pisaliśmy, kilka dni temu z obelisku w Bohdanach (Jewłaszach) nieznany sprawca wyjął tablicę, upamiętniającą śmierć „Ponurego”. Nie wiadomo, czy została usunięta przez miejscowego polskiego patriotę w związku z zamiarem władz, dotyczącym likwidacji całego obelisku, czy jest to pierwszy etap niszczenia upamiętnienia.
W 1987 roku prochy Jana Piwnika po wielu latach starań zostały sprowadzone z terenów ówczesnego ZSRS i po ponownym pogrzebie 12 czerwca 1988 roku spoczęły w krypcie Opactwa Cysterskiego w Wąchocku. Na płycie grobowej widnieje napis: „Ś.P. MJR JAN PIWNIK »PONURY« 1912–1944 NIEZŁOMNY ŻOŁNIERZ ARMII KRAJOWEJ SIŁY ZBROJNEJ PODZIEMNEGO PAŃSTWA”.
Znadniemna.pl/Wojciech Königsberg/AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej