Szefowa Związku Polaków na Białorusi już rok spędziła w białoruskim więzieniu. Jej los, tak samo jak los Andrzeja Poczobuta, już nie jest wyłącznie w rękach dyktatora Łukaszenki, ale też reżimu Putina – pisze w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” Rusłan Szoszyn.
Autor przypomina, że 23 marca 2021 roku, kiedy białoruska milicja wkroczyła do mieszkania Andżeliki Borys w Grodnie, prezes Związku Polaków na Białorusi zdążyła poinformować na swoim profilu facebookowym, że wiozą ją na komisariat. Od tego momentu już nie wróciła do domu. Zamiast tego, od roku bez wyroku sądowego siedzi w podmińskim więzieniu w Żodzinie.
„Zawsze uśmiechnięta, otwarta i bezpośrednia. Polacy mogą być dumni z takiej rodaczki jak Andżelika Borys” – pisze Rusłan Szoszyn o szefowej ZPB, przypominając, że polska działaczka nie poszła na układ z reżimem Łukaszenki. Nie była obojętna też na krzywdę Białorusinów, brutalnie pacyfikowanych przez oprawców Łukaszenki podczas masowych protestów jesienią 2020 roku. „Stała razem z nimi, trzymając w rękach biało-czerwoną flagę obok biało-czerwono-białej, flagi wolnych Białorusinów” przypomina autor „Rzeczpospolitej”, który przekonuje, iż Andżelika Borys „wiedziała, że tylko w demokratycznym kraju będzie miejsce dla mniejszości narodowych, że nikt tam nie będzie prześladował polskich organizacji i szkół, zabraniał polskiej kultury czy ograniczał nauki języka”.
Za swoje przekonania i wynikającą z nich działalność, prezes ZPB wielokrotnie podpadała władzom, była zatrzymywana, przesłuchiwana i zastraszana.
Twarda i nieugięta postawa liderki polskiej mniejszości narodowej na Białorusi oraz jej nietuzinkowe zdolności organizacyjne sprawiły, że udało jej się uratować przed marginalizacją i upadkiem największą polską organizację w kraju, którą był kierowany przez nią, od 2005 roku nieuznawany przez władze w Mińsku Związek Polaków na Białorusi.
Andżelice Borys udało się w dyktatorskim autorytarnym państwie stworzyć organizację zrzeszającą tysiące członków, skuteczną, niezależną od reżimu, działającą de facto w podziemiu i będącą najliczniejszą i jedną z najbardziej wpływowych organizacji społecznych w kraju.
„Za co uwięziono Andżelikę Borys?” – pyta autor artykułu w „Rzeczpospolitej”, przypominając, że postawiono jej absurdalne zarzuty podżegania do nienawiści oraz „rehabilitację nazizmu”. Według Rusłana Szoszyna zarzuty te przypominają argumenty Rosji i Putina, w podobny sposób uzasadniających swoją agresję na Ukrainę. „A więc całkiem możliwe, że brutalne represje na Białorusi i pacyfikacja największej polskiej organizacji były też w interesie Kremla. Bo ci, którzy siedzą w więzieniach (ponad tysiąc więźniów politycznych), namawialiby dzisiaj ludzi do protestów” – przypuszcza autor komentarza w „Rzeczpospolitej”, przypuszczając, że na współudział Białorusi Łukaszenki w wojnie nie zgodziliby się mieszkający tam Polacy. A Andżelika Borys prawdopodobnie organizowałaby na Grodzieńszczyźnie zbiórkę pomocy humanitarnej dla Ukrainy.
Artykuł w całości przeczytasz TUTAJ.
Znadniemna.pl za Rusłan Szoszyn/Rp.pl