Dobiega końca V edycja Europejskich Dni Dziedzictwa Chrześcijańskiego „Noce Kościołów” we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. W tym niezwykłym, cieszącym się ogromną popularnością, wydarzeniu religijno-kulturalnym tradycyjnie biorą udział Polacy z Kresów, w tym z Białorusi.
W tym roku w świątyniach Wrocławia i okolic obecność Polaków z Białorusi zawdzięczamy koncertom zespołów artystycznych, między innymi robiącemu furorę na Dolnym Śląsku zespołowi „Głos Duszy”, liturgicznemu chórowi kościoła św. Szymona i Heleny w Mińsku. W świątyniach podwrocławskiego Dzierżoniowa, Ziębic i samego Wrocławia odbyły się panele dyskusyjne na temat „Kresy Wschodnie i dziedzictwo Dolnego Śląska”, w których Związek Polaków na Białorusi reprezentował redaktor portalu Znadniemna.pl i rzecznik ZPB Andrzej Pisalnik.
Poprosiliśmy naszego kolegę Andrzeja Pisalnika opowiedzieć o „Nocach Kościołów” i kresowym wymiarze tego wydarzenia.
Czym są „Noce Kościołów”?
– To jest zakrojone na niezwykle szeroką skalę, w tym międzynarodową, wydarzenie kulturalno-religijne, w którym udział biorą parafie archidiecezji wrocławskiej i sąsiednich diecezji. W kościołach parafialnych w ramach „Nocy Kościołów” odbywają się koncerty, wystawy, dyskusje panelowe na różne tematy, w tym na tematy związane z Kresami Wschodnimi. Dzięki tym spotkaniom mieszkańcy Dolnego Śląska mają okazję zapoznać się z aktualną sytuacją Polaków, mieszkających za wschodnią granicą Polski.
Reprezentowałeś podczas dyskusji Związek Polaków na Białorusi, kto jeszcze był wśród panelistów?
– Miałem zaszczyt opowiadać o sytuacji Polaków na Białorusi w towarzystwie konsula generalnego RP w Winnicy, doskonale znanego Polakom na Białorusi, pana doktora Krzysztofa Świderka, reprezentującego Ukrainę oraz pani prezes Ireny Bejnar, wiceprzewodniczącej Związku Polaków na Litwie, prezes Oddziału Święciańskiego ZPL. Dyskusje panelowe prowadził Eugeniusz Gosiewski, wiceprezes i sekretarz Zarządu Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN, które organizowało te nasze spotkania z mieszkańcami Dolnego Śląska.
Co interesowało naszych Rodaków?
– Pan konsul Świderek opowiadał o bieżącej sytuacji na Ukrainie, której wschodnie tereny są objęte niestety konfliktem, który zbiera śmiertelne żniwo. Na szczęście tereny Ukrainy, zamieszkałe przez większe skupiska Polaków są obecnie względnie bezpieczne i życie się tam toczy w normalnym trybie. Działają wszystkie instytucje państwowe. Rodacy nie odczuwają większych problemów w swojej działalności i w życiu codziennym. Rodacy na Litwie, mimo tego, że mieszkają w Unii Europejskiej, wciąż są zmuszeni do codziennej walki o swoje prawa, między innymi o prawo do dwujęzycznego nazewnictwa w miejscowościach i powiatach, w których stanowią większość. Mimo dużej liczby szkół polskich na Litwie władze tego kraju zmieniają program nauczania w sposób szkodliwy dla uczniów tychże szkół. Jak podkreślała pani prezes Irena Bejnar, większość problemów Polaków na Litwie wynika z braku ustawy o mniejszości polskiej w tym kraju, której uchwalenie, w korzystnym dla Polaków brzmieniu, mógłby wymusić poprzez struktury Unii Europejskiej na rządzie litewskim rząd Rzeczypospolitej Polskiej.
Co opowiadałeś o sytuacji Polaków na Białorusi?
– Muszę powiedzieć, że mieszkańcy Dolnego Śląska, a prawie połowa z nich ma korzenie kresowe i pochodzi również z naszych terenów, są dosyć dobrze zorientowani w naszej sytuacji. Przypominałem, więc tylko, że ZPB, będący największą organizacją Polaków na Białorusi, już od dziewięciu lat jest zmuszony do działalności w podziemiu, co powoduje, iż każda aktywność ZPB jest zagrożona szykanami i represjami ze strony białoruskich władz. Tłumacząc, jak to jest możliwe działać w takich warunkach, odwoływałem się do przykładów z historii Polski, która przecież też miała okresy braku podmiotowości państwowej na arenie międzynarodowej, a mimo to Polacy potrafili się organizować w warunkach zaborów i okupacji, tworząc sprawnie działające struktury państwa w podziemiu. Te analogie okazały się zrozumiałe dla Rodaków, którzy w kuluarach naszych spotkań podchodzili do mnie i prosili o pozdrowienie wszystkich Polaków na Białorusi, wyrażając podziw dla naszej postawy i zapewniając o całkowitym poparciu dla naszej działalności.
Byłeś na „Nocach Kościołów” wówczas, jak w Grodnie odbywało się kolejne posiedzenie sądowe przeciwko pani kapitan Weronice Sebastianowicz.
– Ten temat rzeczywiście budził ogromne zainteresowanie. Poza panelami dyskusyjnymi o sytuacji wokół pani kapitan miałem okazję opowiedzieć uczestnikom Walnego Zebrania Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN, które zbierało dla kombatantów Armii Krajowej na Białorusi, paczki z żywnością, za dostarczenie, których na Białoruś pani Weronika została postawiona przed sądem. Opowiadałem o tym także na antenie Radia Rodzina, rozgłośni archidiecezji wrocławskiej.
Kim są członkowie i sympatycy Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN?
– Są to reprezentanci różnych środowisk, głównie młodzieżowych, w tym środowisk kibiców klubów piłkarskich z różnych miast Polski. Muszę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem od kontaktów z tymi młodymi ludźmi, którzy autentycznie interesują się historią Polski, w tym historią Kresów. Pani kapitan Weronika Sebastianowicz jest dla tych młodych ludzi można powiedzieć idolem, symbolem polskiego patriotyzmu, który dzięki takim ludziom jak ona przetrwał na Białorusi. Wielu z tych młodych ludzi przy różnych okazjach mieli możliwość poznać panią Weronikę osobiście, niektórzy z nich odwiedzali na Białorusi żyjących jeszcze kombatantów Armii Krajowej, zwiedzali polskie nekropolie i wszyscy oni podkreślają, że odkrywanie również na naszych ziemiach przemilczanej w latach komunizmu historii, związanej z AK i Żołnierzami Wyklętymi jest dla nich niezwykle fascynujące, a każdy bezpośredni kontakt z Polakami na Białorusi jest dla nich bezcenną lekcją patriotyzmu. Jak to młodzi ludzie, gorący i emocjonalni, pytali mnie, jak konkretnie mogliby wesprzeć panią kapitan w trudnej dla niej sytuacji. Nie raz starałem się wyperswadować im, aby powstrzymali się od radykalnych form manifestowania solidarności w formie, nie daj Boże, jakichkolwiek form odwetu na Białorusinach, za krzywdę, jaką wyrządza pani Weronice i kombatantom AK na Białorusi państwo białoruskie. Tłumaczyłem, że społeczeństwo białoruskie w zdecydowanej większości nie ma negatywnego nastawienia do Polaków i polskiego dziedzictwa w swoim kraju, w tym dziedzictwa związanego z Armią Krajową. Nieprzyjemności zaś, które nas spotykają, wynikają tylko i wyłącznie z despotycznej i represyjnej istoty panującego na Białorusi reżimu politycznego, opierającego swoją ideologię na zbitkach ideologicznych rodem z ZSRR.
Jakie jeszcze ciekawe wrażenia masz po odwiedzeniu „Nocy Kościołów”?
– Dostąpiłem zaszczytu w gronie innych gości tego wydarzenia, być zaproszonym przez żyjącą legendę archidiecezji wrocławskiej, pochodzącego z Wileńszczyzny Jego Eminencję kardynała Henryka Gulbinowicza na wspólne śniadanie. Uczestniczył w nim między innymi także inny hierarcha kościelny, gość „Nocy Kościołów” z Republiki Środkowej Afryki, Jego Ekscelencja arcybiskup Dieudonné Nzapalainga. Poznanie tak zasłużonych, niezwykle ciepłych w obcowaniu, hierarchów kościelnych stało się dla mnie jednym z największych przeżyć podczas obecności na „Nocach Kościołów”.
Znadniemna.pl/Rozmawiała Iness Todryk-Pisalnik