HomeSpołeczeństwoCzy Łukaszenko „zapuszkuje” jedyną białoruską Noblistkę?

Czy Łukaszenko „zapuszkuje” jedyną białoruską Noblistkę?

Swiatłana Aleksijewicz, jedyna pisarka w historii Białorusi uhonorowana literacką Nagrodą Nobla pozostała ostatnim członkiem opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, którego białoruski dyktator Aleksander Łukaszenko nie wsadził do aresztu, bądź nie wydalił z kraju.

Swiatłana Aleksijewicz w otoczeniu dziennikarzy i członków prezydium Rady Koordynacyjnej, którzy zostali schwytani, bądź wydaleni za granicę przez reżim Łukaszenki, fot.: svaboda.org

Dzisiaj rano zamaskowani mężczyźni uprowadzili kolejnego członka tego gremium, reprezentującego Białorusinów, protestujących przeciwko władzy samozwańczego prezydenta Białorusi – Maksima Znaka.

Znak był ostatnim czynnym członkiem Rady Koordynacyjnej ds. tranzytu władzy na Białorusi po sfałszowanych przez Łukaszenkę i nieuznawanych za uczciwe  i ważne przez białoruskie społeczeństwo wyborach prezydenckich. Wszyscy pozostali, oprócz Noblistki Swietłany Aleksijewicz, albo opuścili Białoruś, albo zostali zmuszeni do jej opuszczenia lub zostali aresztowani.

Prawnik Znaka poinformował, że mieszkanie jego klienta zostało przeszukane przez śledczych.

Śledczy przeszukują też sztab aresztowanego opozycjonisty, Wiktora Babaryki.

To kolejne w ostatnich dniach uprowadzenie członka białoruskiej opozycji przez nieznanych sprawców.

W poniedziałek z centrum Mińska uprowadzono Marię Kolesnikową, a później zniknęło także dwóch jej współpracowników. Początkowo MSW Białorusi informowało, że nie wie nic o zatrzymaniu opozycjonistki przez instytucję państwa. Milicja wszczęła nawet jej poszukiwania po doniesieniu o zaginięciu złożonym przez rodzinę.

8 września Kolesnikowa i jej współpracownicy znaleźli się na granicy Białorusi i Ukrainy. Kolesnikowa odmówiła jej przekroczenia, drąc na drobne kawałki swój paszport i w ten sposób uniemożliwiając deportację. Po tym, jak dokonała tego desperackiego aktu, została zatrzymana przez białoruskich pograniczników, a jej miejsce pobytu wciąż nie jest znane.

Współpracownicy Kolesnikowej, towarzyszący jej podczas przymusowej deportacji, przeszli na stronę ukraińską i oświadczyli, że opuścili Białoruś pomimo swojej woli.

Pozostająca na wolności i na Białorusi Swiatłana Aleksijewicz w związku z prześladowaniem swoich kolegów z Rady Koordynacyjnej wydala specjalne oświadczenie:

„Już nie pozostało nikogo z moich kolegów w prezydium Rady Koordynacyjnej. Wszyscy są albo w więzieniu, albo zostali wyrzuceni za granicę. Dzisiaj, jako ostatniego schwytano Maksima Znaka.

Najpierw skradziono nam kraj, a teraz kradną najlepszych z nas. Jednak miejsce wyrwanych z naszych szeregów zajmą setki innych. Zbuntowała się nie tylko Rada Koordynacyjna. Zbuntował się cały kraj. Chcę powtórzyć to, co mówię zawsze. Nie szykowaliśmy zamachu. Pragnęliśmy nie dopuścić do podziałów w naszym kraju. Chcieliśmy, żeby w społeczeństwie rozpoczął się dialog. Łukaszenko mówi, że nie będzie rozmawiać z ulicą, a ulica to setki tysięcy ludzi, którzy w każdą niedziele i codziennie wychodzą na ulicę. To nie jest ulica. To jest naród. Ludzie wychodzą na ulice ze swoimi małymi dziećmi, bo wierzą w swoje zwycięstwo.

 Kolejny raz pragnę zwrócić się do inteligencji rosyjskiej, skorzystajmy z tej staroświeckiej  formy zwrotu.  Dlaczego milczycie? Słyszymy z waszej strony tylko pojedyncze głosy poparcia. Dlaczego milczycie, widząc, jak deptany jest nieduży ale dumny naród? Wciąż jesteśmy przecież waszymi braćmi.

 A swojemu narodowi pragnę powiedzieć, że go kocham. Jestem z niego dumna.

Oj, Ktoś nieznajomy znowu puka do drzwi…” – napisała Swiatłana Aleksijewicz w odezwie, którą publikuje białoruska gazeta „Nasza Niwa”.

Znadniemna.pl na podstawie nashaniva.by

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content