HomeHistoria110 lat temu urodził się Zygmunt Szendzielarz

110 lat temu urodził się Zygmunt Szendzielarz

110 lat temu, 12 marca 1910 r., urodził się Zygmunt Szendzielarz – przyszły legendarny dowódca 5. Wileńskiej Brygady AK. W 1951 r. sąd kontrolowany przez reżim komunistyczny skazał go na karę śmierci, a jego postać przez dziesięciolecia była oczerniana w propagandzie PRL.

Zygmunt Szendzielarz jako podporucznik WP. Fot.: Wikipedia Commons

Zygmunt Szendzielarz urodził się w galicyjskim Stryju koło Stanisławowa. Pochodził ze skromnej rodziny pracownika kolei. Praca zawodowa ojca sprawiła, że rodzina przeniosła się do Lwowa. Znaczący wpływ na jego patriotyczne poglądy miała postawa jego najstarszych braci – Rudolfa i Mariana. Obaj walczyli w obronie Lwowa w latach 1918–1919. Ten pierwszy zginął, drugi na resztę życia związał się z wojskiem, był m.in. w szeregach 1. Dywizji Pancernej dowodzonej przez gen. Stanisława Maczka. Adam, trzeci, starszy brat Zygmunta, walczył w Armii Krajowej i został rozstrzelany przez Niemców w 1943 r.

Po śmierci ojca rodzina powróciła do Stryja. Tam Zygmunt Szendzielarz ukończył gimnazjum matematyczno-przyrodnicze. W listopadzie 1931 r. wstąpił jako ochotnik na kurs Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej, który zakończył w sierpniu następnego roku. Kolejnym etapem jego wojskowej edukacji była Szkoła Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Po jej ukończeniu w 1934 r. w stopniu podporucznika został skierowany do 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich w Wilnie. Wykładowcy i przełożeni doceniali jego ogromny talent do dowodzenia na linii frontu. Znacznie słabiej postrzegano jego umiejętności sztabowe. „Nie tkwił nosem w regulaminach i książkach. Był natomiast świetny w takich dziedzinach jak służba polowa, wyszkolenie bojowe. Był typem żołnierza w każdym calu, był urodzonym kandydatem na dowódcę” – oceniał jeden z jego dowódców. Negatywnie oceniano jego nadmierną nerwowość, nazywano go „raptusem”.

Tuż przed wojną por. Szendzielarz założył rodzinę. Już w czasie wojny na świat przyszła jego córka Barbara. Żona „Łupaszki”, Anna, została aresztowana w 1943 r. za działalność kurierską i wywieziona do pracy przymusowej w głąb Rzeszy. Zginęła w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach w lutym 1945 r.

We wrześniu 1939 r. walczył jako dowódca 2. Szwadronu 4. Pułku Ułanów w składzie Wileńskiej Brygady Kawalerii, będącej częścią Armii „Prusy”. Pod koniec walk, po zupełnym rozbiciu jego jednostki, dołączył do improwizowanej Grupy Operacyjnej Kawalerii dowodzonej przez gen. Władysława Andersa. Złożona z resztek rozbitych pułków grupa zmierzała w kierunku ostatniej linii obrony na tzw. przedmościu rumuńskim. Walczył w drugiej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim. Za udział w kampanii odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari V klasy.

Pod koniec września 1939 r. dostał się do sowieckiej lub niemieckiej niewoli. Źródła dotyczące tego epizodu z jego szlaku bojowego są sprzeczne. Po kilku dniach uciekł i dotarł do Lwowa. Po nieudanych próbach przedostania się na Węgry, w listopadzie 1939 r., powrócił do Wilna. Udało mu się zdobyć fałszywe dokumenty i związał się ze środowiskiem 4. Pułku Ułanów, przyjmując pseudonim Łupaszka. Celem działalności „grup środowiskowych” było tworzenie struktur pozwalających w sprzyjających okolicznościach na odtworzenie rozbitych we wrześniu 1939 r. oddziałów Wojska Polskiego. Nieznana jest data przystąpienia „Łupaszki” do Związku Walki Zbrojnej.

Pod koniec 1941 r., już pod okupacją niemiecką, rozpoczął organizację siatki wywiadowczej na linii Wilno–Podbrodzie–Ryga i Łyntupy–Kiemieliszki–Świr. W sierpniu 1943 r. z rozkazu przyszłej legendy wileńskiej konspiracji, ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”, został skierowany na stanowisko dowódcy oddziału partyzanckiego AK działającego na Pojezierzu Wileńskim pod dowództwem ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. Po dotarciu do jego bazy dowiedział się, iż oddział został podstępnie rozbrojony przez sowiecką brygadę partyzancką Fiodora Markowa, a „Kmicic” wraz z osiemdziesięcioma żołnierzami Armii Krajowej zamordowany.

Szendzielarz z resztek oddziału utworzył nową jednostkę, od listopada 1943 r. noszącą nazwę 5. Brygady Wileńskiej AK, określanej również jako „Brygada Łupaszki”. Walczyła ona z okupacyjnymi wojskami niemieckimi i z litewskimi jednostkami, które z nimi kolaborowały, a także z wrogo nastawioną sowiecką partyzantką. Jesienią 1943 r. oddział liczył około stu żołnierzy. Wraz z powiększaniem oddziałów wileńskich przyjęto zasadę, że pozostaną one w rozproszeniu, tak aby przeciwnik nie miał szans na ich całkowite wyeliminowanie w jednej dużej bitwie. Koncentracja następowała jedynie przed podjęciem większych działań.

Zimą 1944 r. oddział „Łupaszki” zyskał nowe miano – „Brygady Śmierci”. W starciu z Niemcami pod Worzianami 31 stycznia 1944 r. brygada straciła około dwudziestu żołnierzy, a Szendzielarz został ranny. Do Krzyżanowskiego dotarły przesadzone informacje o całkowitej zagładzie oddziału i określił go jako „Brygadę Śmierci”. Wkrótce okazało się, że przydomek może nabrać innego znaczenia. Brygada zadała Niemcom poważne straty. Zginęło blisko czterdziestu Niemców, udało się także zdobyć znaczące zapasy broni i amunicji. „Niemcy zasypali nas gęstym ogniem z broni zwykłej i maszynowej. […] Ostry nasz atak wyparł Niemców z obejścia gospodarskiego na gładkie pole przed wsią. Do walki wkroczyli nasi kawalerzyści. Gdyby nie ich pomoc, byłoby nam bardzo ciężko dać radę Niemcom, przeważającym nas liczebnie i nieporównywalną techniką uzbrojenia. Mając osłonę z płotów, strzelaliśmy do nich jak do kaczek, bo byli odsłonięci. Na linię przybył Łupaszka i objął dowództwo nad całością. Przez grzmot strzałów słychać było jego komendę” – wspominał jeden z żołnierzy.

Parę dni przed bitwą „Łupaszka” i kilku innych dowódców wileńskiej Armii Krajowej brało udział w nieudanych rozmowach z oficerami Wehrmachtu. Ich celem miało być zawieszenie broni. W czasie spotkania „Wilk” przedstawił warunki zawarcia porozumienia: uznanie niepodległości Polski w granicach z 1939 r., pokrycie wszystkich strat wojennych, zwolnienie wszystkich jeńców i więźniów obozów oraz przekazanie broni pancernej i artylerii dla 30 tys. partyzantów. Propagandowy charakter żądań pokazuje, że dowódcy AK zdawali sobie sprawę, iż rzeczywistym celem Niemców jest uczynienie z wileńskich brygad własnych formacji pomocniczych na wzór litewskich oddziałów kolaboracyjnych. Dla komunistycznej propagandy po 1945 r. rozmowy były „dowodem” na kolaborację wileńskiej Armii Krajowej z Niemcami. Rozmowy ze stycznia 1944 r. były ostatnim kontaktem z okupantem niemieckim. Po ich fiasku wileńskie oddziały AK uznały za konieczne kontynuowanie jednoczesnej walki z wieloma wrogami – sowiecką partyzantką, litewskimi kolaborantami i oddziałami niemieckimi. 2 lutego 5. Brygada pod wsią Radziusze stoczyła bój z oddziałem sowieckim.

Kilka miesięcy później, w kwietniu 1944 r., podczas pobytu w Wilnie, gdzie spotkał się z teściową i córką, „Łupaszka” został aresztowany przez policję litewską i przekazany Niemcom. Odmówił wysuwanym przez okupantom propozycjom współpracy. Uzasadnił, że nie ma upoważnienia dowództwa do prowadzenia jakichkolwiek rozmów. Niemcy licząc na zmianę jego opinii i pamiętając o jego skuteczności w walkach z Sowietami, wypuścili dowódcę 5. Brygady.

20 czerwca 1944 r. oddział policjantów litewskich z Podbrzezia wkroczył do Glinciszek i zamordował 39 Polaków, nie oszczędzając kobiet ani dzieci. Była to zemsta za śmierć czterech litewskich policjantów z garnizonu w pobliskim Podbrzeziu. Według jednej z wersji zginęli, chcąc zatrzymać żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady AK, którzy dokonali rekwizycji w poddanym niemieckiemu zarządowi majątku w Glinciszkach. Według drugiej rekwizycja dokonana przez oddział AK miała sprowokować policjantów litewskich do wyjścia z Podbrzezia w zastawioną pułapkę.

Zbrodnia w Glinciszkach spotkała się z natychmiastową odpowiedzią „Wilka”. „Wobec tej niesłychanej i ohydnej zbrodni i wobec tego, że ostrzeżenie moje nie poskutkowało, poleciłem podległym mi oddziałom Armii Krajowej wykonanie odwetu na oddziałach litewskich. Ponadto komunikuję, że moralni sprawcy mordu będą ukarani na mocy wyroków Sądu Specjalnego” – stwierdzał w rozkazie z 24 czerwca.

23 czerwca 1944 r. oddziały 5. Brygady dowodzone przez por. Jana Więcka „Rakoczego” i wachm. Antoniego Rymszę „Maksa” zajęły miejscowość Dubinki na terenie Litwy Kowieńskiej. Według informacji przekazanych przez wywiad Armii Krajowej w miejscowości mieli znajdować się sprawcy mordu w Glinciszkach. W wyniku akcji odwetowej zginęło 27 osób, wśród nich kobiety i dzieci. Odpowiedzialność „Łupaszki” za skalę przeprowadzonej akcji do dziś wzbudza dyskusje historyków. „Nie mamy żadnego potwierdzenia, że Zygmunt Szendzielarz wydał rozkaz – ustny czy pisemny – mordowania kobiet i dzieci. Wydał natomiast rozkaz przeprowadzenia odwetu na litewskich sprawcach mordu na Polakach” – powiedział w rozmowie z PAP badacz dziejów 5. Brygady dr Tomasz Łabuszewski z IPN. Dodał również, że działania tego rodzaju zasługują na potępienie, ale „należy je widzieć w szerszym kontekście całej wojny – jej okrutnych pozbawionych zasad mechanizmów”. W jego opinii konieczne jest także branie pod uwagę kontekstu wcześniejszych działań kolaborantów litewskich. „Nigdy nie zdarzyło się tak, że strona polska jako pierwsza zaczynała likwidować ludność cywilną. Nie, zawsze był to mechanizm reakcyjny na coś, co nastąpiło wcześniej” – podkreślił w rozmowie z PAP.

Nieco inny punkt widzenia przedstawia dr Paweł Rokicki, autor wydanej w 2015 r. monografii „Glinciszki i Dubinki. Zbrodnie wojenne na Wileńszczyźnie w połowie 1944 roku i ich konsekwencje we współczesnych relacjach polsko-litewskich”. Jego zdaniem w Glinciszkach zginęło 68 cywilów. „Stwierdzam, że ofiarami akcji 5. Brygady AK padły przede wszystkim kobiety i dzieci (ok. 75 proc. wszystkich zabitych). Negatywnie weryfikuję zaś wcześniejszą obiegową wersję o tym, że cywile byli jedynie dodatkowymi, czy też nawet przypadkowymi ofiarami walki. Udowadniam, że zostali oni zastrzeleni na skutek celowego działania podkomendnych rtm. Łupaszki. W czasie zaś akcji w Dubinkach nie doszło do żadnej walki, w szczególności z litewską policją, której tam po prostu nie było. Ustalenia te nie pozostawiają wątpliwości, że akcja odwetowa 5. Brygady AK była zbrodnią wojenną na ludności cywilnej” – zaznacza w opinii opublikowanej na stronie IPN.

5. Brygada Wileńska, zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami z komendantem okręgu, nie brała udziału w operacji wileńskiej. Zadecydowała o tym również osobista opinia jej dowódcy na temat sensowności współpracy z Sowietami: „Niech mnie historia osądzi, ale nie chcę, żeby kiedykolwiek nasi żołnierze byli wieszani na murach i bramach Wilna”. Żołnierze Brygady walcząc z niemieckimi jednostkami, wycofywali się na zachód. 23 lipca 1944 r. Brygada została częściowo rozbrojona przez Armię Czerwoną w Puszczy Grodzieńskiej. Wielu jej żołnierzy przedzierało się jednak nadal na zachód w małych grupach w kierunku Puszczy Augustowskiej. W sierpniu 1944 r. część z nich ponownie znalazła się pod dowództwem Szendzielarza w rejonie Bielska Podlaskiego. Po podporządkowaniu się Komendzie Białostockiego Okręgu AK „Łupaszka” na czele niewielkiego oddziału przeszedł do Puszczy Różańskiej.

W listopadzie 1944 r. awansowany został na stopień majora. Odbudowana 5. Brygada Wileńska weszła do akcji na wiosnę 1945 r., podlegając Komendzie Białostockiego Okręgu AKO (Armii Krajowej Obywatelskiej). W połowie tego roku oddział liczył ok. 250 żołnierzy, w tym wielu nowych. Wśród nich byli m.in. młoda sanitariuszka Danuta Siedzikówna „Inka” oraz por. Leon Beynar (Paweł Jasienica), który został adiutantem dowódcy.

Brygada przeprowadziła kilkadziesiąt akcji przeciwko NKWD, UBP, MO i KBW. We wrześniu 1945 r., na rozkaz Komendy Białostockiego Okręgu AKO, Szendzielarz rozformował 5. Brygadę Wileńską. Jesienią tego roku wyjechał na Pomorze, gdzie po nawiązaniu kontaktu z konspiracyjnymi strukturami podporządkował się komendantowi eksterytorialnego Wileńskiego Okręgu AK. Ppłk. Antoniemu Olechnowiczowi „Pohoreckiemu”. Na początku 1946 r. wrócił do walki, rozpoczynając działalność dywersyjną. „Łupaszka” wydał specjalną odezwę do miejscowej ludności: „Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej Ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. Niejeden z waszych ojców, braci i kolegów jest z nami. My walczymy za świętą sprawę, za wolną, niezależną, sprawiedliwą i prawdziwie demokratyczną Polskę”. Zaapelował również do żołnierzy LWP o niewykonywanie rozkazów komunistycznych dowódców i przechodzenie na stronę jego oddziału. W kwietniu tego roku odtworzył w Borach Tucholskich 5. Brygadę Wileńską i stanął na jej czele. Jej liczebność wynosiła w tym czasie ok. 70 ludzi. Działała na terenie województwa zachodniopomorskiego, gdańskiego i olsztyńskiego. Dzięki stosowaniu taktyki głębokich i szybkich rajdów jej żołnierze byli niemal nieuchwytni dla oddziałów komunistycznych i NKWD.

Jesienią 1946 r. Szendzielarz razem z niewielką grupą żołnierzy przeniósł się na teren Białostocczyzny, gdzie dołączył do 6. Brygady Wileńskiej, dowodzonej przez ppor. Lucjana Minkiewicza „Wiktora”. W marcu 1947 r. opuścił oddział. Początkowo przebywał w Warszawie, później w okolicach Głubczyc, a następnie ukrywał się w Osielcu koło Makowa Podhalańskiego. Tam 30 czerwca 1948 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy bezpieki. Był przesłuchiwany przez najwyższych rangą funkcjonariuszy MBP – Józefa Różańskiego i Stanisława Radkiewicza.

W trakcie śledztwa trwającego blisko dwa i pół roku zachował godną postawę, biorąc na siebie całkowitą odpowiedzialność za działania podległych mu oddziałów. „Zarzucają mi między innymi, że na mój rozkaz zginęło czterystu funkcjonariuszy bezpieczeństwa lub MSW [MBP – przyp. red.] i dwa tysiące ruskich. Tych ubeków to mi dorzucili. Tyle to ich nie rozstrzelałem. Ale ruskich to mi sporo odjęli” – powiedział do jednego z kolegów w celi.

Proces był szeroko relacjonowany w komunistycznych mediach. Nakreślony wówczas wizerunek zbrodniarza i zdrajcy obowiązywał w propagandzie komunistycznej przez kolejne dziesięciolecia. 2 listopada 1950 r. „Łupaszka” skazany został przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na karę śmierci. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 r. w warszawskim więzieniu na Mokotowie.

Dopiero 1 października 1993 r. orzeczeniem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie została unieważniona większość ciążących na „Łupaszce” wyroków śmierci, a 10 grudnia w wyniku apelacji do Sądu Najwyższego reszta wyroków komunistycznego „wymiaru sprawiedliwości”. Miejsce pochówku mjr. Zygmunta Szendzielarza przez kilkadziesiąt lat nie było znane. Jego szczątki zidentyfikowano dopiero w 2013 r. w wyniku ekshumacji przeprowadzonych przez IPN na tzw. Łączce Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Pośmiertnie awansowany do stopnia pułkownika w 2016 r. został pochowany z wojskowym ceremoniałem na Wojskowych Powązkach. „Dziś po 65 latach poprzez odnalezienie doczesnych szczątków pana pułkownika, poprzez pamięć o bohaterstwie Żołnierzy Niezłomnych, poprzez te państwowe uroczystości pogrzebowe przywracamy godność Polsce. Godność, którą kiedyś ci, którzy katowali i zamordowali wtedy majora Zygmunta Łupaszkę, podeptali. Godność, którą przez zacieranie pamięci, razem z Żołnierzami Niezłomnymi wrzucili do bezimiennych dołów. Dziś ta godność wraca wraz z dumną Rzeczpospolitą, wraz z dumną Polską, która pochyla nisko głowę i oddaje hołd swojemu wielkiemu synowi, bohaterowi niezłomnemu do samego końca” – podkreślił prezydent Andrzej Duda w przemówieniu podczas uroczystości pogrzebowych.

Znadniemna.pl za Michał Szukała/PAP

Najnowsze komentarze

  • Chwała Bohaterom !

Skomentuj

Skip to content