HomeSpołeczeństwoO Reginie Pasternak i jej bliskich z okazji Jubileuszu urodzin zasłużonej smorgonianki

O Reginie Pasternak i jej bliskich z okazji Jubileuszu urodzin zasłużonej smorgonianki

Jubileusz 80-lecia urodzin będzie obchodzić 18 grudnia jedna z najstarszych i najbardziej szanowanych Polek w Smorgoniach – Pani Regina Pasternak.

Regina Pasternak

Pochodzi ona z rodziny miejscowego rolnika Bronisława Bogdziewicza i Polki spod Kielc Marii Lesisz.

Rodzina matki pani Reginy przybyła do Smorgoń w 1928 roku w liczbie 5 osób w ramach przesiedlenia osadników. Byli to: głowa rodziny Józef Lesisz, jego żona i ich dwoje synów oraz córka. Rodzina Lesiszów była wielodzietna i w Polsce posiadała niedostatecznie ziemi. Kilku żonatych synów zostało w odziedziczonej po rodzicach siedzibie. Na Kresy wraz z rodzicami wyjechali: Jan (rocznik 1910), Julian (rocznik 1917), a także 16-letnia Maria.

Józef Lesisz, dziadek Pani Reginy Pasternak

Koło nadwilejskiej wsi Daniuszewo, w Zabłociu, udało się im kupić 50 hektarów ziemi, którą później podzielili między sobą. Zaczęli budować się, założyli gospodarstwa. Nie szukali większych wygód, liczyli tylko na własne siły. Zbytku nie było, ale i głodu nie znali.

W roku 1936 Maria wyszła za mąż za Bronisława Bogdziewicza i zamieszkała w oddalonej wsi Węsławienięta.

Rok 1940 stał się dla rodziny Lesiszów tragiczny, podobnie jak dla tysięcy kresowych Polaków. W okropną mroźną noc 10 lutego wszyscy zostali wypędzeni ze swoich domów i wywiezieni: najpierw na stację kolejową Smorgonie, potem w wagonach bydlęcych na Sybir.

Józef Lesisz miał wtedy już ponad 60 lat, ale został zesłany mimo sędziwego wieku. Jego żona nie zniosła trudności podróży i umarła w drodze. Nikt nie wie, czy została chociażby pogrzebana. Jeszcze w drodze z Zabłocia do Smorgoń zdołała przekazać swojej córce Marii do Węsławienięt duży obraz Jezusa w cierniowej koronie, który Maria później ofiarowała kościołowi w Daniuszewie na pamiątkę o swoich nieszczęsnych rodzicach. Dzisiaj ten obraz można zobaczyć w kościele, któremu został ofiarowany. Przed obrazem tym wierni wypraszają dla siebie i dla ofiarodawców obrazu Bożej łaski.

Maria Lesisz uniknęła wywózki dzięki temu, że będąc mężatką miała inne nazwisko (Bogdziewicz) i mieszkała w innej wsi. Szczegóły historii swej rodziny przekazała swoim trojgu dzieciom.

Na braci Marii czekał inny los, o którym dowiedziała się dopiero po 20 latach z listu krewnych z Polski, których po wojnie odwiedził jej brat Jan.

Opowiedział, że na Sybiru wraz z ojcem zostali przydzieleni do szybu wydobywczego „Komunar” w kopalni złota w rejonie szyryńskim obwodu krasnojarskiego. Warunki życia górników były nieznośne. Jan pozostawił po sobie taką notatkę: „Pracowaliśmy w kopalni złota do stycznia 1942 r. i od tego czasu byliśmy wolni”.

Użył wyrazu „wolni” żeby podkreślić, że po strasznych przeżyciach Gułagu, obaj z bratem Julianem zaciągnęli się do polskich formacji wojskowych, które później zostały przydzielone do Armii pod dowództwem generała Władysława Andersa. Ojciec braci Józef Lesisz ze względu na wiek nie nadawał się do służby w wojsku, pozostał w łagrze i zmarł w 1945 roku, a w roku 1994 został pośmiertnie zrehabilitowany. Nie wiadomo jednak, gdzie został pochowany. Rehabilitacja objęła także całą rodzinę Lesiszów.

Jan i Julian wraz z Armią Andersa pokonali cały jej szlak bojowy przez Pakistan, Turcję, Morze Śródziemne i dotarli do Włoch, gdzie brali udział w Bitwie o Monte Cassino i, na szczęście, przeżyli.

Zostali odznaczeni wieloma polskimi nagrodami wojskowymi.

Po wojnie Julian Lesisz zamieszkał w Polsce i tam zmarł.

Natomiast Jan Lesisz po wojnie wyjechał do Kanady i żył do głębokiej starości – zmarł w wieku ponad 93 lat. Niestety, do krewnych na Białorusi nie trafiły zdjęcia braci w wojskowych mundurach, więc pani Regina Pasternak, chociaż bardzo chciała, nie mogła zgłosić ich historii do akcji „Dziadek w polskim mundurze”, prowadzonej przez portal Znadniemna.pl i gazetę „Głos znad Niemna na uchodźstwie”.

Jan Lesisz, wujek Pani Reginy Pasternak

Pani Regina skrupulatnie pielęgnuje jednak pamięć o swoich krewnych i chętnie o nich opowiada. W 2004 roku krótko opowiedziała o nich czytelnikom „Głosu znad Niemna”. Zrobiła to w związku z poszukiwaniem wiadomości o miejscu pochowania swojego dziadka.

Dzisiaj postanowiłam opowiedzieć o pani Reginie i jej bliskich bardziej szczegółowo, nie przestając dziwić się niesamowitym trudnościom, które musiały znosić ofiary krwiożerczego komunistycznego reżimu.

Obecnie proces ujawniania prawdy o zbrodniach komunistów na narodzie polskim postępuje i poznanie całej prawdy wydaje się nieuniknione.

Prawda sama przez siebie posiada potężną siłę przebicia, a kiedy do jej ujawnienia dokładają wysiłki takie osoby, jak Regina Pasternak, to możemy swobodniej oddychać na tej ziemi.

Pani Regina była i pozostaje niezawodnym ogniwem, łączącym całą wspólnotę mieszkających w Smorgoniach Polaków. W latach szczególnie trudnych dla ZPB, które nastąpiły po uderzeniu w organizację w 2005 roku, jej mieszkanie służyło miejscem naszych zebrań i wielu miłych spotkań.

Pani Regina jest częstym gościem u Teresy Pietrowej, prezes Oddziału ZPB w Smorgoniach

Smorgonie 2017 rok. Regina Pasternak podczas spotkania opłatkowego w Oddziale ZPB, które odbywało się w domu prezes Oddziału Teresy Pietrowej

Prezes ZPB Andżelika Borys dzieli sie opłatkiem z Panią Reginą Pasternak

Zawsze spostrzegawcza i uczynna, miła i – mimo wszystko – uśmiechnięta! Niech Pan Bóg zawsze Pani błogosławi, Pani Regino!

Mocnego zdrowia, pociechy z dzieci, wnuków i prawnuków oraz szacunku od wszystkich ludzi życzymy z okazji szlachetnego Pani Jubileuszu!

Kochamy Panią i mocno ściskamy!

Tatiana Kleszczonok w imieniu Zarządu Oddziału ZPB w Smorgoniach, a także przyjaciół i znajomych Reginy Pasternak

Najnowsze komentarze

  • Dzielne kobiety zawsze były na Kresach ostoją wiary i polskości. Znałem wiele takich „Siłaczek”. Chwała Im !

  • Znam i Daniuszewo i Wieslawienieta. Przed wojna był drewniany kościół. Teraz jest nowy. Znane jest pani nazwisko. To wszystko wiem z opowiadań mamy Longina Stankiewicz z Antonowa gmina Kucewicze parafia Boruny. Byłem tam ostatni raz w 2015 roku i byłem w Smorgonie i Stymonie i Studzianiec , Zuprany no objechałem cała okolica. Życzę panie długich lat życia w zdrowiu.

  • Z okazji 81 rocznicy urodzin składam Pani Reginie Pasternak serdeczne życzenia zdrowia i pomyślności.

    Moja rodzina mieszkała w Więsławiniętach, w których osiedliła się w 1922 roku po przyjeździe z St Petersburga. A dokładnie 'na kolonii’, niedaleko małego cmentarzyka i drewnianego kościółka zbudowanego na ziemi mojej babci w 1926 roku (pieniądze dał Rząd II RP, a gmina dała materiały budowlane). Nazwisko rodziny TRYZNA. Po wojnie zostali w Więsławiniętach tylko dziadkowie (zmarli w 1947 roku), oraz wujek Edward i ciocia Wilhelmina, oraz dzieci wujka Edwarda i Leona. Wujek Leon walczył pod Monte Cassino, a potem osiedlił się w Gołdapi. Ciocia Helena osiedliła się w Sobowidzu kolo Gdańska, a Monika (’Monia’) osiedliła się w Stargardzie kolo Szczecina. Ostatni raz bylem w Więsławiniętach w 1983 roku na pogrzebie wujka Edwarda. Kościółka już nie było, zostały tylko murowane fundamenty, ale na cmentarzu były jeszcze groby mojego brata i dziadków. Kontakt z rodziną Tryzna w Smorgoniach urwał się w politycznej zawierusze lat 80-90. Moi trzej kuzyni (Janek, Henryk i Stanisław) zmarli, ale zostały po nich żony i dzieci. Córki wyszły za mąż i nie znam ich nazwisk ani adresów. Będę wdzięczny za pomoc w wznowieniu kontaktu z rodzina Tryzna w Smorgoniach, oraz Leną Tryzna w Więsławiniętach.

Skomentuj

Skip to content