HomeHistoriaPolski prawnik walczy o zamek Batorego w Grodnie

Polski prawnik walczy o zamek Batorego w Grodnie

Prawnik z Warszawy Łukasz Malczewski korzystając z trybu bezwizowego pojechał na Białoruś. Bardzo mu się spodobało, jednak to co dzieje się z byłą królewską rezydencją w Grodnie, po prostu nim wstrząsnęło. Opowiedział o tym Polakom, a Biełsat porozmawiał z nim samym.

Łukasz Malczewski, Fot.: z prywatnego archiwum.

Kiedy po raz pierwszy przyjechałeś do Grodna?

– Kilkanaście dni po umożliwieniu wjazdu na teren Białorusi na zasadach ruchu bezwizowego pojechałem tam z czwórką znajomych. Wszyscy w naszej grupie interesujemy się architekturą i w trakcie pobytu stwierdziliśmy, że miasto wymaga większej uwagi niż krótki weekendowy wyjazd. Dlatego po kilku miesiącach wróciliśmy do Grodna.

W tym czasie, od moich kolegów z Mińska – Mikałaja Wołkawa i Zmiciera Sawieliewa – dowiedziałem się, że Stary Zamek ma być poddany częściowej rozbiórce i na jego miejscu ma powstać obiekt udający zamek z XVI wieku. Pomimo tego, że poza jednym niewyraźnym wizerunkiem, bardzo niewiele wiadomo na temat jego wyglądu.

Tak się przejąłeś sytuacją, że napisałeś artykuł „Stary Zamek w Grodnie – odbudowa poprzez wyburzenie”, który opublikowano w czasopiśmie Spotkania z Zabytkami.

– W sytuacji, gdy obiekt znajduje się na terytorium innego kraju, trudno oczekiwać, żeby polskie Ministerstwo Kultury podejmowało działania interwencyjne, ponieważ mogłyby to być odebrane jako nieuprawniona ingerencja w sprawy innego kraju. Ale na pewno ważne jest to, żeby interesować się obiektami związanymi z naszym wspólnym dziedzictwem i prezentować swoje stanowisko w tego typu sytuacjach.

To założenie architektoniczne jest tak cenne, ponieważ między Wilnem a Warszawą, a nawet na obszarze całej Białorusi nie ma innego tak ważnego obiektu, w którym w przeszłości odbywałyby się wydarzenia istotne dla historii co najmniej trzech krajów.

Z tą wyjątkowością i oryginalnością wiąże się nie tylko warta ochrony pamięć o związanych z tym miejscem wydarzeniach historycznych, takich jak np. pełnienie funkcji rezydencji królewskiej lub trzy sejmy Rzeczypospolitej, ale też ochrona wartości artystycznych i naukowych.

Wartości te mają znaczenie dla tożsamości, ciągłości kulturowej i kultywowania pamięci historycznej, której pełna, a nie wybiórcza ochrona, powinna być fundamentem naszej wspólnoty. Niezależnie od tego, w jakim kraju żyjemy.

Nie można zaakceptować stanowiska, że z kilkusetletniej historii dokonuje się wyboru jedynie jednej epoki i po to, by ją uczytelnić, dokonuje się manipulacji formą danego obiektu, usuwając poprzez wyburzanie tego wszystkiego, co nie jest zgodne z góry przyjętą tezą. Takie działanie jest po prostu oszustwem i na to nie można się zgodzić.

Rozumiem, że Stary Zamek nie wyglądał atrakcyjnie i należało go odnowić, ale uznałem, że nie można zaakceptować planu wyburzenia autentycznych murów z XVII wieku, po to by pokazywać wyimaginowany przez projektanta domniemany kształt, którego ten obiekt z pewnością nigdy w przeszłości nie posiadał.

Podobne rzeczy działy się podczas renowacji zamku w Nieświeżu. Śledziłeś tę sprawę?

– O tym co się dzieje w Nieświeżu dowiedziałem się, gdy upubliczniono informację, że zamiast remontować jedno ze skrzydeł zamkowych, dokonano rozbiórki, a następnie zaczęto je odbudowywać w kształcie zbliżonym do poprzedniego. Ze względu na zły stan obiektu, zamiast badań i pieczołowitego, uważnego remontu, postanowiono pozbyć się problemu, niszcząc wszystkie oryginalne warstwy budowlane, ślady przebudów, remontów i być może wielu nieznanych nam informacji o przemianach artystycznych głównej siedziby najpotężniejszego rodu Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Zamiast tego wstawiono w tym miejscu atrapę. Taką samą stawia się w teatrze, żeby przenieść widzów w wyimaginowany świat przedstawiany na scenie. Mam wrażenie, że osoby, które o tym zdecydowały, są przekonane, że zabytki to scenografia, a społeczeństwo to widzowie, którym można wmawiać, że sceniczne drzewa wcale nie są z papieru i plastiku.

Projektanci mają swoją wizję i ją prezentują, a jeśli w scenografii coś się nie zgadza z góry założoną ideą albo może spowodować kosztowne problemy, to się dokonuje przekształceń nie zważając, że chodzi o budynki, które mają kilkaset lat. Jest to zupełnie obcy mi sposób postrzegania obiektów zabytkowych, w których niezwykle istotnym elementem powinien być jego autentyzm.

Jeżeli zabytek jest dokumentem czasów, w których powstał, to autentyczność jest miarą prawdziwości tego dokumentu.

Mam wrażenie, że dla niektórych osób odpowiedzialnych na Białorusi za konserwację zabytków ochrona ich autentyczności nie ma większego znaczenia, a przecież jedynie autentyczny zabytek jest wartościowy historycznie i naukowo.

Niestety, pierwszego etapu przebudowy zamku w Grodnie już się nie da cofnąć. Co jeszcze można uratować?

– Najważniejszym obiektem na terenie Starego Zamku jest budynek, w którym mieści się muzeum, czyli tzw. Pałac Batorego. W tej chwili nie prezentuje się on atrakcyjnie i dlatego podjęto decyzję o tym, żeby zmienić jego kształt i przywrócić domniemaną wcześniejszą formę. Przypuszczalnie pod tynkiem zachowały się znaczne partie murów z czasów, gdy była to rezydencja Stefana Batorego, a oprócz tego wiadomo też z poprzednich sondażowych badań, że są tam sgraffita.

Ten budynek ma być przebudowany w następnym etapie i dlatego należy zrobić wszystko, żeby najpierw go dokładnie przebadać, najlepiej w międzynarodowym zespole, i dopiero potem podjąć decyzję jak go zakonserwować, a nie zaczynać prace, tak jak przy okazji bramy, a potem zastanawiać się czy przypadkiem nie niszczy się murów z XVII wieku.

Czy byłeś zaangażowany w podobną sprawę ratowania zabytków w Polsce?

– Kilkanaście lat temu szczególnie interesowałem się architekturą z lat 30. XX wieku. W tamtych czasach budynki modernistyczne były przez służby konserwatorskie często ignorowane i z tego powodu dochodziło do niepotrzebnych dewastacji, wynikających zazwyczaj nie ze złej woli, ale ze zwykłej ignorancji osób remontujących te obiekty, które nie doceniały ich walorów artystycznych, czego przykładem było usuniecie art-decowskiej figury z elewacji banku w Katowicach.

Dzięki nagłośnieniu tej sprawy w prasie, udało się w tym i kilku przypadkach przywrócić usunięte detale albo zobowiązać właścicieli do ich zrekonstruowania przy kolejnych modernizacjach.

Oprócz tego składałem wnioski o objęcie ochroną poprzez wpis do rejestru zabytków mniej znane budynki powstałe w 20-leciu międzywojennym. Ale też zdarzyło mi się złożyć wniosek o wpis stanowiska archeologicznego po zamku w Żelechowie zlokalizowanym przez mojego kolegę za pomocą mapy satelitarnej.

Napisałem w tej sprawie do konserwatora, pod którego opieką znajduje się ten teren – sprawa nabrała rozpędu, wszczęto postępowanie i w ubiegłym roku przeprowadzono wykopaliska archeologiczne, które potwierdziły, że znajdowała się tam rezydencja z XV wieku.

Na Białorusi nie byłoby to takie proste.

– Dowiedziałem się od osób w Mińsku, zainteresowanych pracami prowadzonymi w Grodnie, że podjęto działania zmierzające do ustalenia terminu wizyty na Białorusi polskich historyków sztuki. Jest szansa, że do takiego spotkania dojdzie w ciągu kilku tygodni i wezmą w nim udział osoby, które na Białorusi decydują o zakresie i kształcie prowadzonej przebudowy.

Mam nadzieję, że propozycja spotkania z polskimi naukowcami została odebrana pozytywnie i w efekcie zostanie podjęta decyzja o wspólnych białorusko-polskich badaniach w Grodnie.

Czy ze spotkania wyniknie coś dobrego, trudno dzisiaj wyrokować, ale na pewno byłby to dobry początek i szansa żeby po uwzględnieniu wzajemnych stanowisk wypracować zadowalający wszystkich kompromis.

Rozmawiała Inha Astraucowa

Rekonstrukcja Starego Zamku w Grodnie. Fot.: Wasyl Malczanau/belsat.eu

Fot.: Wasyl Malczanau/belsat.eu

Fot.: Wasyl Malczanau/belsat.eu

Fot.: Wasyl Malczanau/belsat.eu

Znadniemna.pl za belsat.eu

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content