Koncert jednego z najlepszych jazzmanów współczesności Adama Bałdycha i towarzyszącego mu zespołu wybitnych instrumentalistów odbył się 7 lutego w Mińsku – w sali koncertowej Białoruskiej Filharmonii Państwowej.
Wydarzenie odbyło się dzięki zaangażowaniu Ambasady RP i Instytutu Polskiego w Mińsku, które w porozumieniu z Białoruską Filharmonią Państwową zaprosiły wybitnego jazzmana z jego najnowszym projektem do białoruskiej stolicy.
W projekt jazzowy, noszący nazwę ADAM BAŁDYCH SEXTET, oprócz światowej sławy skrzypka jazzowego, gwiazdy i kierownika zespołu Adama Bałdycha zaangażowani są wybitni instrumentaliści: Krzysztof Dys – jeden z najbardziej oryginalnych pianistów w polskim jazzie, wirtuoz kontrabasu Michał Barański, saksofonista i kompozytor Maciej Kociński, objawienie młodego pokolenia polskich gitarzystów jazzowych Szymon Mika oraz znakomity perkusista jazzowy Dawid Fortuna.
Zaangażowani w projekt muzycy reprezentują nieco odmienne muzyczne światy. Każdy wnosi do projektu własny doskonale rozpoznawalny język muzyczny. Połączenie fascynacji muzyków m.in. współczesnym jazzem, muzyką nową oraz współczesnym indie-rockiem powoduje, że efekt ich zetknięcia jest intrygujący, wręcz – wybuchowy, a muzyka, którą tworzą, jeszcze mocniej eksponuje rozpoznawalne brzmienie Bałdycha, już nie tylko jako skrzypka, lecz także jako kompozytora, twórcy tej „wybuchowej” mieszanki muzycznej.
W jednym z wywiadów Adam Bałdych powiedział: „Moja nowa muzyka napisana i zaaranżowana została z myślą o konkretnych muzykach, których chciałem mieć w składzie. Sextet niesie nową energię, świeżość i chęć eksperymentowania. To nowy etap mojej twórczości w towarzystwie wyśmienitych polskich artystów i wyjątkowych osobowości. Jeśli miałbym wskazać jedno słowo, które określa nasze poszukiwania – powiedziałbym – głębia”.
W świecie muzycznym Adam Bałdych postrzegany jest przede wszystkim jako wirtuoza skrzypiec. Pomimo młodego wieku, wyznacza nowe kierunki dla skrzypiec jazzowych, przełamuje wszystkie stereotypy na temat skrzypiec. Artysta oprócz niesamowitej wirtuozerii ceniony jest za oryginalne brzmienie i kompozycje. Adam Bałdych świadomie nawiązuje do polskiej tradycji i zaciera granice między muzyką poważną i jazzową. Jest wielkim entuzjastą techniki pizzicatto, dzięki temu jego instrument brzmi nie tylko jak skrzypce, ale czasem jak gitara a nawet harfa. To zaskakuje i fascynuje.
Muzyk od dziecka dużo koncertował z wybitnymi muzykami polskimi i amerykańskimi. Grał w Polsce, Niemczech, Serbii, Indonezji, Węgrzech, Hiszpanii, Francji, Anglii i USA.
Jest absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach. Ma kontrakt z prestiżową niemiecką wytwórnią fonograficzną ACT MUSIC, w której w 2012 roku wydał premierowy album „Imaginary Room”, potem ukazały się trzy kolejne albumy autorskie: „The New Tradition”, Adam Bałdych & Helge Lien Trio „Bridges” oraz ostatni – „Brothers”, wydany w sierpniu 2017 roku.
W 2016 roku Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda odznaczył Adama Bałdycha „Złotym Krzyżem Zasługi”. Muzyk ma także przyznawany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP tytuł „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
Po koncercie w sali koncertowej Białoruskiej Filharmonii Państwowej Adam Bałdych zgodził się odpowiedzieć na pytania naszej korespondentki.
Czy był to pierwszy Pana koncert na Białorusi?
– Nie. Na zaproszenie Instytutu Polskiego w Mińsku grałem w białoruskiej stolicy ponad pięć lat temu. Mogę więc powiedzieć, że ponownie przyprowadziła mnie tutaj nostalgia za niezwykle wdzięczną publicznością, za atmosferą tej sceny.
I jakie ma Pan wrażenia po drugim koncercie?
– Od razu rzuciło mi się w oczy, że tym razem na koncert przyszło więcej ludzi, niż poprzednio. Podobnie, jak poprzednio – również tym razem doskonale czułem dźwięk, reakcję i energię sali.
Pan jest bardzo młodym artystą i być może Pan wie, że Pana rówieśnicy, odnoszący sukcesy na scenie międzynarodowej i koncertujący po świecie, często niechętnie przyznają się, że pochodzą z Polski i są Polakami. Jak to wygląda w Pana przypadku?
– Podróżując po świecie zrozumiałem, że jeśli chcę wnieść coś do kultury europejskiej, czy światowej, to muszę zachować świadomość tego skąd pochodzę. Czuje się dobrze ze swoją polskością i uważam za naturalną potrzebę jej pielęgnowania, będąc muzykiem. Tym bardziej, że jazz – muzyka, którą gram – jest muzyką dialogu, a więc w niej każdy, również polski, głos się liczy ją wzbogaca.
Urodził się Pan w Gorzowie Wielkopolskim, na tzw. „ziemiach odzyskanych”, na które po wojnie przesiedliło się w ramach repatriacji wielu Polaków z Kresów Wschodnich. Czy zetknął się Pan z elementami kultury kresowej, które na pewno przewędrowały wraz z repatriantami z Kresów Wschodnich do Pana rodzinnego miasta?
– Nie tylko się zetknąłem z kulturą kresową, lecz w pewnym sensie wchłonąłem ją z mlekiem matki. Rzecz w tym, że rodzina mojej mamy pochodzi z Polesia. Nazwę „Polesie” nawet dałem jednemu z utworów na mojej płycie „Bridges”. Niestety nigdy nie byłem w miejscowości, z której pochodziła rodzina mamy, ale zawsze odczuwałem więź z tą ziemią. Ona mnie inspiruje, co nie znaczy, że ciągle słucham muzyki tej ziemi. Raczej poszukuję jej w swojej duszy i próbuję interpretować tak jak mi dusza podpowiada.
Dziękuję za rozmowę.
Polina Juckiewicz z Mińska
Olga Polunczenko / 11 lutego, 2018
Bardzo spodobał mi się koncert muzyki jazzowej Adama Bałdycha. Mam nadzieję, że „Sextet Adama Bałdycha” będzie corocznie przyjeżdżać na Białoruś. Życzę panom zdrowia, spełnienia wszystkich marzeń i corocznie przyjeżdżać na Białoruś.
/