Jeden z redaktorów kultowego białoruskiego czasopisma ARCHE, historyk Aleksander Paszkiewicz przeprowadził rewizję swojego stosunku do sprawy ustanowienia w Raczkowszczyźnie krzyża, upamiętniającego ostatniego dowódcę połączonych sił Armii Krajowej Lida-Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. „Olech”.
Wprawdzie nie stwierdził, iż zaczął podzielać skandaliczną ocenę działań inicjatorów upamiętnienia bohatera AK, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weroniki Sebastianowicz i prezesa Związku Polaków na Białorusi Mieczysława Jaśkiewicza, wyrażoną na łamach opozycyjnej gazety „Nasza Niwa” przez działacza opozycji Anatola Sidarewicza.
Sidarewicz postawił znak równania między pielęgnowaniem przez Weronikę Sebastianowicz, Mieczysława Jaśkiewicza i innych Polaków na Białorusi pamięci o Armii Krajowej, a upamiętnianiem dokonań hrabiego Murawiowa, który w XIX stuleciu tłumił Powstanie Styczniowe, Lenina, jego współtowarzyszy Swierdłowa i Stalina oraz innych zbrodniarzy.
Paszkiewicz, który po wystąpieniu Sidarewicza polemizował z nim, stwierdził, iż podjęta wówczas przez niego dyskusja nie miała sensu.
Powód? Wywiad z Mieczysławem Jaśkiewiczem, opublikowany na opozycyjnym portalu „Biełorusskij Partizan”.
W rozmowie z dziennikarką portalu prezes ZPB miał stwierdzić, iż uważa, że na Białorusi Zachodniej Polakami są ci, kto modli się w kościele, a ci, co modlą się w cerkwi, są Białorusinami.
„Wypowiedź pana Jaśkiewicza jest elementarnym plunięciem w stronę tych, kto ze strony białoruskiej opowiadał się za tolerancyjnym stosunkiem do polskiej społeczności na Białorusi. Jeśli pan Jaśkiewicz uważa, że posiadanie wśród Białorusinow tylko wrogów jest w interesie tejże społeczności, to jest to jego prawo i jego wybór. Jedyna kwestia, którą należy wyjaśnić – przedstawił on przekonanie prywatne , czy takie jest stanowisko calej organizacji? ”
Odpowiadając szanownemu panu ( czy też „spadarowi”? Skoro polemista wybrał w białoruskojęzycznym tekście polski zwrot „pan” w stosunku do Jaśkiewicza, nie chciałoby się być niegrzecznym i nie użyć białoruskiego zwrotu w stosunku do niego w tekście polskojęzycznym) Alesiowi Paszkiewiczowi, jako rzecznik ZPB, zapewniam, iż w rozmowie z „Biełorusskim Partizanem” prezes Jaśkiewicz wypowiadał się jako kierownik Związku Polaków na Białorusi.
Nie oznacza to wszakże, iż prezentowany przez niego punkt widzenia podzielają wszyscy członkowie ZPB, wśród których są przedstawiciele różnych narodowości, również ludzie z rodzin mieszanych, jak i nie mający polskich korzeni. Jednoczy ich zamiłowanie do polskiej kultury, tradycji, polskiego dziedzictwa narodowego, które, naszym zdaniem, stanowią bezcenny wkład w kulturę i tradycję wielonarodowego i wielowyznaniowego społeczeństwa białoruskiego.
Czy identyfikowanie mieszkających na Białorusi Zachodniej i modlących się w języku polskim (język modlitwy jest aspektem istotnym, zaznaczonym przez Jaśkiewicza w rozmowie z „Biełorusskim Partizanem” i pozwalającym na zrozumienie kontekstu, w którym Jaśkiewicz dokonał identyfikacji) katolików jako Polaków jest plunięciem w stronę Białorusinów, będących członkami wspólnoty katolickiej? Czy też właśnie spadar Paszkiewicz stosuje wobec swoich rodaków segregację światopoglądowo-wyznaniową, dzieląc Białorusinów na lepszych, bardziej oświeconych, tolerancyjnych, bo wyznających katolicyzm i na gorszych, zacofanych, agresywnych, bo wyznających, tradycyjne dla Białorusinów, prawosławie?
Jako rzecznik prasowy ZPB zapewniam, że prezes Jaśkiewicz swoim wystąpieniem na portalu „Biełorusskij Partizan” ani nikogo nie obraził, ani nie miał takiego zamiaru.
Wracając do krzyża „Olecha”. Spadar Paszkiewicz na pewno wie, że ostatni dowódca połączonych sił Armii Krajowej Lida –Szczuczyn, był człowiekiem wyznania prawosławnego i narodowości białoruskiej. Ani jego wyznanie , ani narodowość, nie przeszkadzały, ani mieszkającym na Białorusi Polakom podczas wojny, ani po wojnie, ani nie przeszkadzają dzisiaj uważać Anatola Radziwonika za swojego bohatera.
Kierując się zaś logiką spadara Paszkiewicza, dowódca AK, który po wojnie bronił białoruskich i polskich wsi i miasteczek przed reżimem komunistycznym (ateistycznym – dodajmy), ze względu na narodowość i wyznanie musiałby być szanowany przez białoruską społeczność prawosławną.
Czy to, że jest odwrotnie i to wlaśnie Polak-katolik prezes Jaśkiewicz stawia „Olechowi ” krzyż pośmiertny, świadczy o tym, że światopogląd Jaśkiewicza jest zacofany i bardziej odpowiada XIX stuleciu?
Polemika w środowisku białoruskim wokół tej kwestii byłaby moim zdaniem ciekawsza i zbliżająca nas do odpowiedzi na rzeczywiście ważne (stawiane także przez redaktora Paszkiewicza) pytania, niż wyrywanie z szerszego kontekstu fragmentów wypowiedzi lidera polskiej społeczności na Białorusi i sugerowanie na tej podstawie, że ta społeczność ma wrogi stosunek wobec braci Białorusinów.
Andrzej Pisalnik, rzecznik prasowy Związku Polaków na Białorusi