Bardzo nas cieszy, że akcja „Dziadek w polskim mundurze” cieszy się zainteresowaniem, mieszkających w Polsce potomków Kresowian rodem z terenów współczesnej Białorusi. Jeden z nich – Mariusz Zejdler – zgłosił do akcji swojego bohaterskiego dziadka – ogniomistrza Józefa Pławskiego, żołnierza Armii Andersa, uczestnika między innymi Bitwy pod Monte Cassino.
O swoim dziadku Mariusz Zejdler zgromadził bardzo dużo materiałów, gdyż bardzo szczegółowo bada swoje korzenie, a odnalezione przez niego informację o przodkach sięgają późnego średniowiecza. Los naszego dzisiejszego bohatera, podobnie jak losy tysięcy Polaków, urodzonych w II Rzeczypospolitej, jest niezwykle dramatyczny. Jest też dowodem na to, że patriotyzm dla Polaków tamtego pokolenia nie był jedynie frazesem, czego dowodzili oni całym swoim życiem i zdrowiem, składanym na ołtarzu Ojczyzny.
Biografia ogniomistrza Józefa Pławskiego dzięki naszemu czytelnikowi już była publikowana, między innymi na stronie Rodziny Pławskich.
Chętnie skorzystamy z tego opracowania i materiałów, otrzymanych bezpośrednio od wnuka Józefa Pławskiego – Mariusza Zejdlera, aby przybliżyć sylwetkę bohatera naszym czytelnikom.
A więc:
JÓZEF PŁAWSKI urodził się 20 lutego 1904 roku w okolicy Glebowce (przed wojną – w gminie Wasiliszki, powiatu szczuczyńskiego, w województwie nowogródzkim, współcześnie – sielsowiet Hołowiczpol, rejonu szczuczyńskiego, w obwodzie grodzieńskim) w rodzinie Józefa i Zofii (z domu Leśkiewicz).
Ojciec naszego bohatera był właścicielem ziemi, na której mieszkał i którą uprawiał. Wnioskujemy z tego, że była to rodzina względnie zamożna. Józef Pławski junior miał dwoje rodzeństwa: siostrę Marię i brata Feliksa.
Rodzice dbali o to, aby ich dzieci zdobywali dobre wykształcenie, wiec nasz bohater w wieku 16 lat dostał się do Państwowego Gimnazjum Koedukacyjnego im. Hetmana Karola Chodkiewicza w Lidzie. Nauka w gimnazjum trwała siedem lat, więc podczas niej nasz bohater osiągnął wiek poborowy (22 lata w II Rzeczypospolitej). Na uczelni Józefa działał Hufiec Szkolny, prowadzony przez Dowództwo Rejonu Przysposobienia Wojskowego 77. Pułku Piechoty, stacjonującego w garnizonie Lida. Po dwuletnim uczęszczaniu do prowadzonego przez wojskowych Hufca Szkolnego Józef Pławski dostaje się do Szkoły Podoficerskiej Samodzielnego Dyonu Artylerii Przeciwlotniczej nr 3.
W szkole podoficerskiej Józef się uczył od 1 grudnia 1927 roku do 9 marca 1928 roku i ukończył ją z wynikiem celującym, otrzymując nominację na stopień kaprala.
Jako podoficer rezerwy Wojska Polskiego rok później Jozef Pławski został urzędnikiem państwowym, w zakresie nadzoru nad eksploatacją i konserwacją dróg. Swoją karierę zaczął od pracy w Zarządzie Gminnym w Wasiliszkach, a następnie został przeniesiony do Szczuczyna, otrzymując posadę drogomistrza. Jednocześnie działał w Związku Rezerwistów.
Równolegle do kariery urzędniczej, Józefowi Pławskiemu rozwijała się w rezerwie kariera wojskowa. W 1932 roku posiadał już stopień plutonowego rezerwy, a 25 października 1932 roku nadane mu zostało prawo do noszenia odznaki pamiątkowej 3. Pułku Artylerii Ciężkiej im. Króla Stefana Batorego.
W pracy zarówno zawodowej, jak i społecznej Józef Pławski wykazał się ponadprzeciętną ofiarnością i sumiennością, za co decyzją Prezesa Rady Ministrów Sławoja Składkowskiego z dnia 30 sierpnia 1938 roku został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.
Rozwijała się kariera Józefa Pławskiego także w Związku Rezerwistów, w którym 5 stycznia 1939 roku objął funkcję komendanta Koła Związku Rezerwistów w Szczuczynie.
Obiecującą karierę Józefa Pławskiego przerwał wybuch II wojny światowej i agresja ZSRR przeciwko Polsce, po czym nasz bohater zmuszony był ukrywać się przed władzą sowiecką. Mimo groźby aresztowania Józef zawarł związek małżeński. 18 listopada 1939 roku w szczuczyńskim kościele pijarów pw. Świętej Teresy odbył się ślub Józefa Pławskiego i Leonardy Jagielnickiej.
Młoda para nie długo, bo przez niecałe pół roku, cieszyła się życiem małżeńskim. W marcu 1940 roku sąsiedzi donieśli na Józefa Pławskiego władzy sowieckiej. Został schwytany i osadzony w więzieniu. Na wyrok za działalność w Związku Rezerwistów i zesłanie na Sybir czekał ponad rok. W tym czasie z więzienia regularnie pisał do ukochanej młodej żony, która niedługo przed aresztowaniem Józefa zaszła od niego w ciążę. Listy z więzienia trafiały do Leonardy w formie grypsów (listy, nielegalnie opuszczające mury więzienne – red.).
Na szczęście zachowało się kilkadziesiąt grypsów, pisanych przez Józefa Pławskiego do żony Leonardy. Dzięki wnukowi bohatera, możemy przytoczyć fragmenty treści niektórych z nich:
„Kochana Lolu. Jestem zdrów, czuję się dobrze. Całuję Was wszystkich. Józek. 27.III.40
Loleńko nasze okno na dole 7-me od cmentarza a widać od bramy wejściowej. Z miasteczka (…) jesteśmy w (…) na celi.”
„Najukochańsza Przylepko. Aczkolwiek dzielą nas kraty i odległość (…) nie mogę zobaczyć to duszą stale jestem przy Tobie, pomagam Tobie w każdej złej i dobrej chwili z nadzieją lepszego jutra. Ty najdroższa o mnie się nie troszcz, bądź spokojną o mnie. Mnie nic nie brakuje. Wolność nie zależy od Nas. Oskarżony jestem o to, że byłem komendantem rezerwy i członkiem O.Z.N. Innych zarzutów nie mam. Żadnych świadków w mojej sprawie nie było. Wielkiej kary nie powinno być. Troszcz się o Wasze zdrowie. Zasyłam ucałowania rączek i noska Tobie. Jasię, Irkę, Władzia i Celinę mocno całuj.”
Niezwykle wzruszająco Józef Pławski pisał do żony po urodzeniu przez Leonardę 11 października 1940 roku córki, o której narodzinach ojciec się dowiedział w więzieniu, a w grypsie sugerował małżonce imiona, które mogłaby dać ich potomkini:
„Najdroższa Loleńko, najdroższa Mamusiu moja. Z głębi serca i duszy najdroższemu skarbowi składam serdeczne życzenia. Żyj z naszą najdroższą „Córcią” sto lat. Dziecinko teraz mamy dla kogo żyć. Troszcz się o Wasze zdrowie. Kochanej Babci i Wujostwu serdecznie dziękuję za dotychczasową opiekę i proszę nadal Nimi się opiekować. O mnie na razie proszę się nie troszczyć, przypuśćmy, że byłem na wojnie i wzięty jestem jako jeniec wojenny, nic mu się nie stanie, tylko musi czekać, aż wojna się skończy, a wówczas wszystkich odeszlą do domów. Może Bóg pozwoli, że coś się stanie i mogą wcześniej zwolnić. U nas z więźniów, którzy mieli wyroki to już dziś postrzygli i prawdopodobnie jutro wywiozą. Zostało nas niewielu i to prawdopodobnie będzie nas sądził sąd narodowy w Szczuczynie, a mam wrażenie łatwiej będzie się wydostać na wolność. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze, troszczmy się o zdrowie, a wszystko przetrwamy. Co daj Boże. Loleńko córusinie daj imię któreś z tych: Jasia, Zofja, Helena, Jadwiga, Irena. Wybierz które Ci się najlepiej podoba. Przyznaj się czyja córuś, moja czy Twoja, Oczki niebieskie, czy piwne. Całuję Was serdecznie niezliczone razy. Niech Pan Bóg się Wami opiekuje. Józek.”
Z proponowanych przez męża imion Leonarda wybrała dla córki imię Zofia.
Ostatni zachowany gryps od Józefa Pławskiego pochodzi już z łagru, do którego trafił 24 kwietnia 1941 roku na mocy wyroku z dnia 25 listopada 1940 roku, skazującego naszego bohatera na osiem lat robót poprawczych w łagrach:
„Najukochańsza Lolu! Jestem chwała Bogu zdrów. Przybyłem do łagierów 26.IV. Napisz kochanie w jakim zdrowiu pozostajesz, jak się hoduje córeczka, czy wielka urosła, jak się nazywa? Może już chodzi? Jak się maja dziateczki p. Jasi i jak Oni się mają? W następnym liście napiszę więcej. Całuję Twój kochany nosek i rączki, ode mnie ucałuj Władziowych. Józek. 28.IV.41”
W łagrze Józef Pławski przebywał do 29 sierpnia 1941 roku, opuszczając go na mocy amnestii, ogłoszonej po podpisaniu miesiąc wcześniej układu Sikorski-Majski, pozwalającego na formowanie na terenie ZSRR Armii pod dowództwem generała Władysława Andersa.
W Armii Andersa, ze względu na brak przedwojennych dokumentów, Józef Pławski musiał potwierdzać swoją tożsamość i przynależność do wojska oraz posiadaną kwalifikację wojskowa przy pomocy świadków, znających go z okresu przedwojennego.
Na szczęście świadkowie się znaleźli i potwierdzili, że Józef Pławski jest plutonowym rezerwy Wojska Polskiego i jest artylerzystą. Zgodnie z kwalifikacją wojskową nasz bohater dostał przydział do 5. Dyonu Artylerii Przeciwlotniczej, wchodzącego w skład 5. Kresowej Dywizji Piechoty. W szeregach tej jednostki Józef Pławski przeszedł cały szlak bojowy Armii Andersa. W 1943 roku uczestniczył w pielgrzymce do Ziemi Świętej, za którą został odznaczony Krzyżem Honorowym, ustanowionym przez Papieża Leona XIII.
W końcowym okresie wojny Józef Pławski brał udział we wszystkich najważniejszych bitwach, stoczonych przez macierzystą dywizję na terenie Włoch, w tym w Bitwie pod Monte Cassino. Niestety tragiczny wypadek sprawił, że nasz bohater nie doczekał się zakończenia wojny.
Kilka fotografii z okresu, gdy Józef Pławski walczył w Armii Andersa:
Józef Pławski zginął w wypadku motocyklowo-samochodowym w dniu 31 marca 1945 roku w okolicach Castro Caro (prowincja Forli) we Włoszech. Pochowany został na miejscowym cmentarzu, skąd po wojnie został przeniesiony na Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii.
Nasz bohater, nigdy nie zobaczył swojej, urodzonej gdy siedział w sowieckim więzieniu, córeczki Zofii. Już jako dorosła kobieta i matka Zofia z domu – Pławska, a po mężu – Zejdler w 1992 roku nawiedziła Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii, gdzie mogła się pomodlić i wypłakać na grobie swojego bohaterskiego taty – ogniomistrza Józefa Pławskiego.
Cześć Jego Pamięci!
Znadniemna.pl na podstawie materiałów i opracowań dostarczonych przez Mariusza Zejdlera, wnuka bohatera
józef III / 7 listopada, 2015
Piękna historia, piękny Człowiek
/