Premierowym spektaklem pt. „Co robić z Tygrysem?” na podstawie sztuk Sławomira Mrożka w interpretacji polskiego reżysera Dariusza Jezierskiego rozpoczął 28 września sezon teatralny Białoruski Niezależny „Teatr Cz”.
Przedstawienie, o którym reżyser Dariusz Jezierski już opowiadał na portalu Znadniemna.pl, odbyło się na scenie mińskiego Pałacu Kultury Weteranów i stało się znaczącym wydarzeniem w życiu teatralnym białoruskiej stolicy.
Nie dość, że „Teatr Cz” jest jedynym prywatnym teatrem białoruskojęzycznym na Białorusi, to jeszcze regularnie sięga po twórczość polskich autorów. Spektaklem na motywach „Dziadów” Adama Mickiewicza ten niezwykły teatr zadebiutował w białoruskim środowisku teatralnym w 2013 roku.
Obecnie, ambicje aktorów skierowały się do jednego z najtrudniejszych gatunków w dramaturgii – teatru absurdu. Właśnie do tego gatunku należą, bowiem sztuki literackiego mistrza absurdu, groteski i ironii, jakim był Sławomir Mrożek, a więc także spektakl na podstawie jego „Męczeństwa Piotra O’Heya” i „Letniego dnia” – „Co robić z Tygrysem?” w reżyserii Dariusza Jezierskiego.
Na nasze pytanie, czy repertuar, dobierany dla „Teatru Cz”, ma związek z jego nazwą, odpowiedziała producentka teatru Katarzyna Saładucha. Jak wyjaśniła „Cz” w nazwie teatru jest skrótem od białoruskiego wyrazu, „czamu” („dlaczego”, bądź, „czemu” po polsku – przyp. aut.).
Ten wyraz, zdaniem naszej rozmówczyni, symbolizuje pytanie o sens życia, bliskie „Teatrowi Cz”, pytanie, na które artyści pragną szukać i znajdywać odpowiedzi za pomocą swojej twórczości.
Według reżysera wystawionego spektaklu, tytułowy „Tygrys” symbolizuje dwa rodzaje absurdu (zewnętrzny i wewnętrzny), z którymi styka się człowiek i stara się je oswoić, żeby żyć i funkcjonować. – Teatr jest miejscem idealnym, żeby te absurdy pokazać, ostrzec widza przed ich istnieniem i przygotować do konieczności oswajania – mówi Dariusz Jezierski.
Czy przesłanie spektaklu trafiło do białoruskiego widza, do jakiej refleksji zmusiło? Zapytaliśmy się o to obecnych na premierze. Oto, co usłyszeliśmy:
„Spektakl w pewnym sensie odzwierciedla sytuację na Białorusi. Na przykład podatek, który trzeba płacić za tygrysa przypomina mi konieczność płacenia na Białorusi podatku za to, że się jest bezrobotnym. A podział społeczeństwa na Udów i Nieudów? To przecież też ilustracja naszej rzeczywistości! ”
„Dama – bohaterka Julii Szpilewskiej, mówi ważne dla mnie słowa: Dlaczego muszę wybierać – ty albo on, on albo ty… Wybieram siebie samą i tego, z kim będę szczęśliwa. To, być może, podejście egoistyczne, ale taka też jest prawda – nie możemy przecież kogoś kochać tylko z poczucia żalu do niego. Nie możemy kochać też wtedy, kiedy czujemy, że dla innej osoby nie jesteśmy jedynym wybrańcem, czyli kimś wyjątkowym”.
„Spektakl mi się spodobał, choć zakończenie mnie zaskoczyło – raz i zgasło światło! Tym nie mniej w spektaklu było wszystko, co lubię w sztuce teatralnej, a mianowicie, żeby tworzyła podstawę do przemyśleń, do refleksji”.
„Obejrzałem spektakl wysoko filozoficzny, choć niezrozumiały dla takich prostych ludzi jak ja. W pierwszej części spektaklu, na przykład, niczego nie zrozumiałem”.
„Jest to spektakl niezwykle aktualny dla współczesnych realiów białoruskich”.
– Przyjmujemy z wdzięcznością wszystkie opinie, zarówno te pochlebne, jak i negatywne. Chodzi nam przede wszystkim o to, aby spektakl budził emocje, aby widz nie mówił, że przedstawienie okazało się dla niego nudne i pozostał wobec niego obojętny – mówi Katarzyna Saładucha.
Ludmiła Burlewicz z Mińska, zdjęcia Wiktora Wiedzienia