Były proboszcz Kościoła pw. św. Szymona i Heleny (zwanego Czerwonym Kościołem) w Mińsku, ks. Władysław Zawalniuk, obecnie posługujący w Borysowie, zwrócił się do państwowego przedsiębiorstwa „Mińska Spadczyna” o zgodę na krótką modlitwę przy sarkofagu fundatora świątyni, Edwarda Woyniłłowicza. Kapłan chciał uczcić rocznicę poświęcenia kościoła, przypadającą 21 listopada, poprzez zapalenie zniczy i pobłogosławienie prowadzonych prac renowacyjnych. W odpowiedzi usłyszał jednak, że w czasie rekonstrukcji osoby postronne nie mogą wchodzić do wnętrza świątyni.
Czerwony Kościół pozostaje zamknięty od ponad trzech lat, a prowadzone prace budzą emocje wśród wiernych. Na początku rekonstrukcji zdarzało się, że dopuszczano ich na teren świątyni, lecz po ujawnieniu przez wiernych faktu, iż obecne w świątyni książki, ikony i inne przedmioty przeznaczone są do usunięcia i być może – do utylizacji, dostęp do środka został całkowicie zakazany.
Ks. Zawalniuk podkreśla, że jego prośba miała charakter symboliczny i ograniczała się do kilku minut modlitwy, jednak mimo upływu niemal dwóch tygodni nie pojawiła się informacja o zmianie decyzji.
Obecny proboszcz parafii, ks. Franciszek Rudź, nie przekazał wiernym żadnych komunikatów dotyczących przebiegu prac renowacyjnych, ani inicjatywy modlitwy przy kościele. Ks. Zawalniuk zapowiada z kolei, że ponowi swoją prośbę, licząc na to, że w przyszłości uda się choć na krótko podejść do sarkofagu fundatora i oddać mu należny hołd.
Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life




