Jeśli sytuacja na granicy litewsko-białoruskiej nie ulegnie poprawie, rząd w Wilnie podejmie decyzję o jej ponownym zamknięciu – zapowiedziała premier Litwy Inga Ruginienė. To reakcja na nasilające się incydenty związane z naruszeniami litewskiej przestrzeni powietrznej przez balony przemytnicze oraz na utrudnienia w ruchu granicznym po stronie białoruskiej.
Premier podkreśliła, że Litwa stoi w obliczu ataku hybrydowego ze strony Mińska. W ostatnich dniach lotnisko w Wilnie dwukrotnie musiało wstrzymać działalność z powodu zagrożenia balonami, a litewskie ciężarówki były zatrzymywane po stronie białoruskiej. Ruginienė zaznaczyła, że takie działania są nielegalne i stanowią próbę destabilizacji sytuacji w regionie.
Jednocześnie w litewskim parlamencie pojawiły się głosy krytyczne wobec decyzji o przedwczesnym (20 listopada zamiast 30 listopada, jak planowano wcześniej – red.) otwarciu granicy z Białorusią. Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu Remigijus Motuzas stwierdził, że rząd pospieszył się, ulegając presji przewoźników i wierząc w dobrą wolę Mińska. Podkreślił, że część towarów litewskich przewoźników oraz ich sprzęt zostały zatrzymane, a znaczne ilości towarów – skonfiskowano. Według niego konieczne jest zwołanie kolejnych spotkań międzyresortowych, współpraca z krajami Unii Europejskiej oraz wprowadzenie nowych, ostrzejszych sankcji wobec Białorusi i Rosji.
Ruginienė podkreśliła, że bezpieczeństwo państwa i obywateli pozostaje priorytetem, nawet jeśli zamknięcie granicy spowoduje niedogodności dla mieszkańców regionów przygranicznych. Sprawa ma zostać omówiona na posiedzeniu Komisji Bezpieczeństwa Narodowego, która przygotuje rekomendacje dotyczące dalszych działań. Tymczasem kolejne incydenty – jak zawieszenie lotów w Wilnie 23 listopada czy wykrycie na Łotwie siedmiu sond meteorologicznych z przemycanymi papierosami – pokazują, że problem ma charakter regionalny i wymaga wspólnej odpowiedzi państw bałtyckich oraz Polski
Znadniemna.pl na podstawie Delfi.lt, na zdjęciu: Premier Litwy Inga Ruginienė, fot.: BNS/TVP Wilno




