
Generał Józef Kopeć, znany również pod przydomkiem Kołodziński, to jedna z barwniejszych postaci końca XVIII wieku – polski oficer, uczestnik insurekcji kościuszkowskiej, a zarazem zesłaniec i pionier polskiej etnografii syberyjskiej. Jego losy, rozciągające się od bitewnych pól pod Maciejowicami po mroźne pustkowia Kamczatki, stanowią niezwykłe świadectwo epoki i świadczą o sile ducha polskiego inteligenta, który nawet w niewoli potrafił prowadzić badania i dokumentować życie nieznanych ludów Kamczatki oraz substancji halucynogennych.
Józef Kopeć, choć sam w dzienniku napisał, że urodził się 15 maja 1762 roku w powiecie pińskim, według nowszych ustaleń historyków przyszedł na świat tamże, ale prawdopodobnie cztery lata wcześniej, czyli w 1758 roku.
Młodość i kariera wojskowa
Pochodził z litewsko-ruskiego rodu herbu Lubicz. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym domu. Ojciec uczył go języka polskiego, łaciny, geometrii, języków obcych. Posiadał też zdolności plastyczne, które później wykorzystał, sporządzając podczas zesłania mapy Syberii.
W roku 1774 wstąpił do wojska. Od roku 1778 służył w 2. Brygadzie Kawalerii Narodowej Wojsk Wielkiego Księstwa Litewskiego pod komendą Jerzego Kołłątaja, początkowo jako szeregowy, potem kolejno: podoficer, towarzysz, namiestnik, chorąży i podporucznik.
W randze porucznika dowodził szwadronem kawalerii w wojnie polsko-rosyjskiej w 1792 roku. Wziął udział w bitwie pod Dubienką. Po przystąpieniu króla do Targowicy, Kopeć wraz ze swą jednostką został zmuszony do złożenia przysięgi na wierność Katarzynie II i wcielony do armii rosyjskiej w randze majora.
Insurekcja kościuszkowska

Bitwa pod Maciejowicami pędzla Jana Bogumiła Plerscha. Kościuszko pada ranny w bitwie. Fot.: Wikimedia Commons
Wkrótce nasz bohater przystąpił do spisku, przygotowującego powstanie przeciw Rosji. Utrzymywał kontakty z działającym na Wołyniu Związkiem Dobrych Polaków. Kiedy w marcu 1794 roku wybuchła insurekcja Tadeusza Kościuszki, odziały dowodzone przez Józefa Kopcia w brawurowym i ryzykownym rajdzie przedarły się przez tereny zajęte przez Rosjan do wojsk powstańczych. Za ten czyn 8 maja 1974 roku Kościuszko awansował Kopcia na stopień wicebrygadiera (obecnie – pułkownika). W czasie insurekcji walczył m.in. pod Dubienką, Gołkowem, w obronie Warszawy. Za swoją odwagę otrzymał od Kościuszki złoty pierścień z napisem: „Ojczyzna Obrońcy Swemu”. Wkrótce potem został mianowany brygadierem.
Józef Kopeć brał udział w wielu bitwach, m.in. pod Chełmem, w obronie Warszawy i pod Maciejowicami.
W bitwie pod Maciejowicami, 10 października 1794 roku, został ranny i dostał się do niewoli.
Zesłanie na Syberię
Naszego bohatera wraz z Sierakowskim, Kniaziewiczem i Kamińskim przewieziono do Kijowa pod eskortą generała Chruszczowa. Po pewnym czasie wszyscy oprócz Kopcia zostali uwolnieni. Stamtąd, już samego, w zamkniętej kibitce wywieziono do Smoleńska. Po kilkumiesięcznym śledztwie ukazem Katarzyny II z 20 lipca 1795 roku został skazany na zesłanie na Kamczatkę. Wywieziono go jako jednego z pierwszych. Ze Smoleńska nigdzie nie zatrzymując się na dłużej przejechał przez Moskwę, Kazań, Tobolsk po wielu dniach dotarł do Irkucka, stamtąd przetransportowany został do Ochocka. Przewożony w kibitce, jak sam wspominał, nie miał prawie żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Trasa, szczególnie w azjatyckiej części Rosji, była trudna do zniesienia. Częste zmiany klimatu, złe środki transportu i warunki sanitarne spowodowały u Józefa Kopcia duże problemy ze zdrowiem.
Ostatni odcinek podróży okazał się najbardziej groźny. Dotarcie do Niżnej Kamczatki było możliwe jedynie na statkach. Kopeć wraz z innymi pasażerami po wielu groźnych sytuacjach dopłynął do miejsca swojej zsyłki. Warunki w jakich przyszło żyć Kopciowi był skromne.
Więzień stanu i pilny obserwator
Na miejsce zesłania Józef Kopeć jechał kibitką. Droga wiodła przez Kazań, Perm, Jekatierinburg, Tobolsk, Irkuck do Ochocka, gdzie przesiadł się na statek, który przewiózł go do Niżnej Kamczatki ( dziś: Ust′ Kamczatsk ), portu na wschodnim wybrzeżu Półwyspu Kamczackiego. Ze względu na wysoką rangę wojskową traktowano go jak więźnia stanu. Jego pamiętnik, obok opisu przebiegu powstania kościuszkowskiego, daje obraz funkcjonowania machiny represji imperium carów, a także przedstawia życie ludów syberyjskich z okresu, gdy jeszcze żyły one w sposób nie skażony wpływami cywilizacji. Tło jego tułaczej odysei stanowią surowa przyroda i olbrzymie, nierozpoznane przestrzenie.

Maurycy Beniowski
Przez ponad dwa lata zesłania zajmował się m.in. kolekcjonowaniem i opisywaniem kultury ludów dalekiej północy. Spisał też zeznania naocznych świadków buntu i brawurowej ucieczki więźniów z Kamczatki Maurycego Augusta Beniowskiego. Ukazem cara Pawła I z 29 listopada 1796 roku Kopeć został zwolniony z zesłania. Nie pozwolono mu jednak na osiedlanie się w żadnym z większych miast.
W czasie pobytu na zesłaniu Kopeć prowadził obserwacje etnograficzne, interesował się życiem i obyczajami ludów syberyjskich, opisywał oglądane miasta, północną przyrodę, zbierał okazy kultury materialnej.
Powrót, rodzina i działalność społeczna
Powrócił do Wilna, skąd po trzech miesiącach został wydalony. Mieszkał jako rezydent w Puławach u Czartoryskich, następnie u Radziwiłłów w Nieświeżu i w Porycku Tadeusza Czackiego. Później przebywał w wielu domach, w których znajdował opiekę. Długo chorował, co – zdaniem samego Kopcia – było następstwem złego leczenia po odniesionych ranach oraz trudnych warunków podczas zesłania.
W końcu osiadł w rodzinnym majątku Łuszniewo na dzisiejszej Białorusi, będącym własnością rodziny Kopciów od początku XVIII wieku. Osiągnięta stabilizacja życiowa pozwoliła mu założyć rodzinę. Ożenił się z Anielą Szmyderówną, z którą miał syna Józefa. Poświęcił się prowadzeniu majątku, pisaniu dzienników i działalności społecznej, m.in. w ramach lokalnej loży masońskiej.
Około roku 1817 roku car Aleksander I oficjalnie awansował go do stopnia generała kawalerii i nadał mu Łuszniewo we władanie na 50 lat.
Rozgłos przyniósł mu Dziennik, wydany we Wrocławiu w 1837 roku. Zawarte w książce epizody z życia autora stały się przedmiotem zainteresowania literatów, którzy w swoich utworach nadawali im kształt legendy (np. Antoni Górecki „Złączenie się brygady Kopcia z Kościuszką”, 1834; Lucjan Siemieński „Wieczór u jenerała Kopcia”, 1842).
„Dziennik podróży Józefa Kopcia przez całą wzdłuż Azję, lotem od portu Ochocka przez Wyspy Kurylskie do Niższej Kamczatki, a stamtąd na powrót do tegoż portu na psach i jeleniach”
(Czytaj więcej: https://histmag.org/jozef-kopec-sladami-beniowskiego-na-kamczatce-12039) był w XIX wieku wielokrotnie wznawiany. Praca ta oddziaływała na twórczość niektórych poetów, korzystał z niej m.in. Juliusz Słowacki podczas pisania Anhellego (1838), poematu prozą, którego akcja dzieje się na Syberii wśród polskich zesłańców politycznych. Zapiski Kopcia były też tłumaczone na języki obce: na francuski (1839 – 1841), rosyjski (1896).
Generał Józef Kopeć zmarł w swym majątku Łuszniewo w roku 1833 i został pochowany w miejscowej kaplicy.
Za wydawnictwem Międzynarodowego Instytutu Innowacji Nauka – Edukacja – Rozwój w Warszawie proponujemy Państwu zapoznać się ze streszczeniem wspomnień Józefa Kopcia z syberyjskiej zsyłki:
Domek zesłańca

Dziennik Podróży Józefa Kopcia (1837), egzemplarz z Biblioteki Narodowej
Po ciepłym przyjęciu przez komendanta polski zesłaniec miał przydzielony niewielki domek do połowy wkopany w ziemię. Posiadał dwa okrągłe okna zrobione z miki (sluda). Dodatkowo źródłem światła miało być okno zrobione z lodu i śniegu. Kamienny stół, ławy oraz mały kominek stanowiły podstawowe wyposażenie domostwa. Zabrane oraz przysyłane z Polski i Ochocka drobiazgi pozwoliły żyć zesłańcowi stosunkowo dostatnio. Tytoń, suchary i inne cenne przedmioty pozwalały mu na zaopatrzenie się w żywność. Podstawowymi produktami jakie spożywano na Kamczatce były ryby, ptactwo, jagody, mleko oraz mięso jelenia. Do rarytasów zaliczano suchary oraz cukier.
Nowe hobby – gotowanie
Józef Kopeć, jak sam wspominał, cierpiał głównie z powodu braku kontaktu z osobami mówiącymi w językach europejskich oraz z niedostatku słowa pisanego. Stąd narodziło się jego nowe hobby: gotowanie.
Do najczęściej serwowanych swoim gościom dań zaliczały się herbata z mlekiem jelenia i lodowym cukrem. Szczególnie ta druga rzecz była rzadka. Występowała jedynie w postaci małych kamyczków. Podczas picia wkładano je sobie pod język i starano się wykorzystywać do kilku filiżanek. Świeże ryby stanowiły drugą potrawę serwowaną w kuchni Kopcia. Nadawały się według niego jedynie do jedzenia na zimno. Za najbardziej wartościowe pożywienie uchodziło ptactwo i jelenie. Obok nich najczęściej spożywano pewien gatunek ryby nazywaną czarwicą (czarwiczą) lub łososiem królewskim. Miała ona według Kopcia zastępować Kamczadalom chleb ponoć nieznany w tamtej części świata. Wspomniany lud odpowiadał za pilnowanie zesłańca. Tak więc to oni wyznaczali granice jego swobodnego poruszania się.

Spotkanie z Czukczami. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora
We swoich wspomnieniach Kopeć starał się przedstawić stosunkowo dokładny obraz naturalnego środowiska w jakim przyszło żyć na zesłaniu. W pierwszej kolejności zwrócił uwagę na ocean oraz zwierzęta żyjące nad jego brzegiem. Na pewno czymś nowym musiał być widok wilków morskich. Stanowiły one dla miejscowej ludności pewne źródło dochodu ze względu na kły, które były traktowane przez rosyjskich kupców na równi z kością słoniową. Inną rzeczą zasługującą na uwagę były występujące na plaży kości zwierzęcia nazywanego przez miejscowych momantą. Żebra miały mieć ćwierć łokcia. W tym wypadku można go określić na około 15 centymetrów. Najbardziej Kopciowi przeszkadzały ptaki. Gatunkiem najczęściej występującym był Nur. Krzyk przeraźliwy i nieustanny był, jak można się domyślić, trudny do zniesienia. Cały obszar stanowił dziki teren, na którym człowiek miał niewiele do decydowania.
Wulkan

Wulkan. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora
Pewnego razu Kopeć postanowił wejść razem ze swoimi strażnikami w głąb lądu. Niespodziewanie zostali zaatakowani przez niedźwiedzia. Ta przygoda skłoniła skazańca do nieodchodzenia od osiedli ludzkich. Kolejnym zjawiskiem jaki przykuł uwagę polskiego zesłańca okazał się wulkan. Znajdował się on nieopodal Niżnej Kamczatki. W czasie przebywania Kopcia na dalekim wschodzie był on aktywny. Wydobywały się z niego pył i lawa. Jednak nie doszło do żadnej większej erupcji. W nocy widoczne było światło. Przypominał tym samym latarnię morską. Wulkan miał się stać obiektem zainteresowania samej imperatorowej Katarzyny Wielkiej, która zlecała organizowanie wypraw badawczych. Ich celem było zbadanie terenu wokół wulkanu oraz wnętrza samego krateru. Ustalono, że w okolicy istniały małe wygasłe wulkany. Natomiast samego dużego krateru nie udało się zbadać. Każda wyprawa kończyła się fiaskiem. Zawsze część członków ekipy traciła wzrok. Obraz przyrody dopełnia opis trzęsienia ziemi. Zjawisko niespotykane w ojczyźnie zostało uznane za fenomen.
Kamczadale i Czukcze

Powrót do portu Ochocka. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora
Pory roku, nagłe zmiany w przyrodzie wyznaczały, znacznie bardziej niż w Europie, styl życia i wykonywane zajęcia. Społeczeństwo pozostawało nadal podzielone na liczne małe plemiona. Jednak zdaniem Kopcia można było wyróżnić dwie etniczne grupy Kamczadałów i Czukizów (dziś nazywanych Czukczami). Polski zesłaniec mógł jedynie przypatrzeć się bliżej pierwszej z nich. Życie tego ludu sprowadzało się na hodowli jeleni, polowania, łowienia ryb oraz zbierania niektórych roślin. Przybycie Europejczyków rozpoczęło pewne zauważalne już w tym okresie zmiany. Na przełomie XVIII i XIX wieku sprowadzały się one do rozwoju handlu. Obserwacje Kopcia koncentrowały się na charakterystycznych zachowaniach Kamczadalów dotyczących codziennego życia religii, małżeństwa, strojów, domostw, publicznych uroczystości oraz pogrzebów. Swoje życie kompletnie podporządkowali porom roku. Na wiosnę całe rodziny udawały się do lasów w celu szukania korzeni i ziemnych owoców. Obok zbieractwa Kamczadałowie zajmowali się łowieniem ryb, które wpływały z morza do rzek. W miejscowej mowie nosiły nazwę chacheleza, miały być podobne do węgorza. Drugim gatunkiem była ryba podobna do lina. Na koniec łowiono wspomnianą czerwicę. Wszystkie suszyli i przeznaczali na zapasy na najbliższą zimę. Po skończeniu połowów Kamczadale udają się na bagna w celu podbierania ptasich jaj. Także one stanowiły zapas jedzenia na cały rok. Zabezpieczano je przed zepsuciem za pomocą tłuszczu wielorybiego. Za kolejny etap należy uznać zbieranie jagód. Najprawdopodobniej w okresie lata kobiety wraz z dziećmi opuszczały domostwa w celu szukania żurawiny i brusniki (borówka brusznica, bądź czerwona – red.). W tym samym czasie mężczyźni udawali się na polowania. Ich głównym łupem stawały się dzikie jelenie. Z kości zabitych zwierząt tworzyli posążki bóstw. Koniec lata oznaczał dla Kamczadalów konieczność zebrania się letnich obozów oraz powrót do zimowych domostw. Okres ten stanowi jednocześnie możliwość dokonania ostatnich łowów na ptaki.
Jednocześnie był to najbardziej odpowiedni moment na rozpoczęcie połowów wielorybów. Ocean jesienią w tym rejonie wyrzucał kilka z nich. Stanowiły one podstawowe źródło tłuszczu, który służył do konserwowania pożywienia oraz stanowił paliwo lamp używanych w trakcie zimy. Za największy rarytas uznawano wąsy. Służyły one do związywania sanek, łyżew, do wytwarzania łuków. Jednocześnie największe kości wieloryba służyły Kamczadałom za fundament ich zimowych domów. Żywność przechowywano w głębokich na około metr i długich rowach. W nich chowano wszelkie zapasy chroniąc je dodatkowo dużą ilością intensywnie pachnącego drewna.
Religia Kamczadałów w oczach była prosta. Podstawowymi bóstwami byli słońce, księżyc i ogień. Obok nich wyznawano szereg pomniejszych bogów. Ich mnogość doprowadziła do uznania przez miejscową ludność za boga wszystkiego czego rozum i umysł nie obejmowały.

Rozbicie statku wiozącego Kopcia na wyspie Kurylskiej. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora
W ramach zasad religijnych funkcjonowały przyjęte reguły małżeńskie. Zdobycie żony ponoć nie było trudne. Mężczyzna wysyłał swojej wybrance pstrokatego jelenia. Panna jeśli zgadzała się na oświadczyny przystrajała zwierzę trawami i kwiatami. Sam ślub był przeprowadzany w obecności gości oraz „bab”. Prawdopodobnie kobiety z klanu panny młodej otaczały ją. Przyszła żona rozpoczynała przed przyszłym mężem niedźwiedzi taniec. Ten musiał przebić się przez grupę kobiet i zarzucić swojej wybrance futro z czarnego sobola. W społeczeństwie Kamczatki funkcjonowało wielożeństwo. Obowiązki jakie wynikały z takiego systemu częściowo zostały już przedstawione. Miejsce kobiet w hierarchii społecznej zostało ściśle określone. Największym zagrożeniem, była rywalizacja o względy męża. Problem ten rozwiązano poprzez rozdzielenie pomiędzy każdą żonę pewnej ilości jeleni. Każda z nich odpowiadała za swoją część, jednocześnie jak można przypuszczać zaspokajała elementarne potrzeby swoich dzieci. Miało to utrzymywać całość rodziny. Jednocześnie w sytuacji gdy dochodziło do zdrady małżeńskiej zdradzony mąż miał prawo zarówno żonę jak i kochanka zabić. Najczęściej realizowano zemstę za pomocą trucizny.
Uwagę polskiego zesłańca zwrócił zwyczaj grzebania zwłok. Po śmierci mężczyzny układany był stos suszonych cedrów na 3, 4 sążnie wysokości. Na szczycie umieszczano ulubione rzeczy nieboszczyka zbroja, łuki, strzały i łyżwy. Cały rytuał prowadziły plemienne szamanki. Z samego pamiętnika Kopcia nie można uzyskać więcej szczegółów. Nieznane pozostawały wyobrażenia Kamczadałów związane z wizją losów człowieka po śmierci. Mimo to należy uznać, że autor wspomnień był świadkiem minimum jednej takiej ceremonii. Całą uroczystość ceremonię kończyła szamanka. Trzymała w jednej ręce gałązkę w drugiej ogień. W pewnym momencie podbiegała z dzikim wrzaskiem do stosu i go podpalała. Inną formą spotykaną na półwyspie kamczackim było chowanie zwłok w trumnie. Po śmierci współplemieńca znajdowano dla niego grube drzewo. Po jego wydrążeniu na odpowiednią długość wkładano zwłoki. Przykrywano drugim kawałkiem drewna. Całość związywano. Trumnę przenoszono do lasu w wybrane miejsce. Najczęściej były to dwa pnie stojące odpowiednio blisko siebie.
Innym zagadnieniem poruszonym przez Kopcia była panująca na Kamczatce moda. Latem kobiety chodziły bez nakrycia głowy. Zaplatały często warkocze i ozdabiały je muszlami i kółkami. Najpierw za pomocą ości nakłuwały swoje policzki a rany nacierały farbami o różnych kolorach.
Jurty stałe domostwa Kamczadalów były długimi i szerokimi budynkami. Składały się z jednego pomieszczenia. Konstrukcja częściowo wkopywano w ziemię. W całości zbudowana była z drewna. Na środku sali znajdowało się ognisko. Dom wyposażony był tylko jeden otwór, który pełnił rolę komina, okna i drzwi. W środku mogło się zmieścić 40 – 50 osób. Całą salę dzielono pomiędzy poszczególne rodziny. Te żyły pod swoimi namiotami wyposażonymi w kamienne lampy.
Za pewną nowość należy uznać urządzanie uroczystości publicznych. Uczty i biesiady organizowane przez komendanta portu i stanowiły ważny czynnik asymilujący kulturowo ludy dalekiego wschodu z Europejczykami. Pojawiali się tam Anglicy, Hiszpanie i przede wszystkim Rosjanie. Przywozili ze sobą nie tylko egzotyczne produkty, ale także zaszczepiali nowe zwyczaje jak np. tańce.
Opr. Waleria Brażuk
Znadniemna.pl