Wasyl Martynczuk jest jednym z najciekawszych artystów Towarzystwa Plastyków Polskich na Białorusi. Jest twórcą, posiadającym swój indywidualny styl w sztuce. Jego świat artystyczny jest bogaty, fascynuje odbiorców fantazją, daje dużo przeżyć estetycznych i zaraża pozytywną energią. Malarz nie boi się też podejmować nowych wyzwań.
Niedawno w galerii «Kryga» odbyła się wystawa artysty pt. «Podróż», na której autor przedstawił obrazy olejne oraz prace ceramiczne, w tym rzeźby, talerze dekoracyjne, kompozycje ścienne. Przygotowanie do każdej wystawy Wasyl traktuje bardzo poważnie, ma do siebie duże wymagania, bo zawsze ma to być kolejny krok w jego życiu twórczym. W tym roku nawet przekładał termin wystawy: ciągle nie był zadowolony z tego, co jest, uzupełniał – na jego wystawę w galerii cierpliwie czekano.
Wasyl całe życie poświęcił sztuce, miał z nią kontakt od samego dzieciństwa: jego mama jest malarką samoukiem. Przyszły artysta postawił na edukację, ukończył szkolę plastyczną w Petersburgu, a potem kontynuował naukę we Lwowskiej Akademii Sztuk Pięknych ASP we Lwowie to uczelnia z tradycjami, jego profesorami byli m.in. Polacy: znany malarz Witold Monastyrski, Mieczysław Maławski. Podczas studiów poznał przyszłą żonę Lenę, która również studiowała na akademii. Po studiach przyjechali do Grodna, gdzie mieszkali rodzice żony i tu pozostali. Lena, utalentowana i obiecująca artystka, poświęciła jednak życie rodzinie. Wychowali trójkę dzieci, mają już dwoje wnuków.
Ceramika czy malarstwo
– Moje prace to podróż duszy, myśli, fantazji, to oderwanie od codzienności, żeby mieć nowe wrażenia, energię do życia, pomysły do twórczości – tak tłumaczył twórca nazwę wystawy. Historyk sztuki Maryna Zagidulina mówi, że jego twórczość «znajduje się na granicy oczywistej materialności i cudownych mitów». W pracach Wasyla jest dużo symboli, np. ryby. «Podczas pracy nad dziełem, malarskim bądź ceramicznym, powstają jakby same, po prostu przypływają na moje prace» – mówił żartując, bo dużo osób pytało go o to. A już poważnie: «Ryba to mocny symbol, jest obecny u wielu narodów, to starożytny symbol chrześcijaństwa. W moich obrazach pojawia się nieprzypadkowo, zawsze coś znaczy». Jego zdaniem, odbiorca powinien sam bez autora obcować z pracami i znajdować w nich to, co go interesuje.
Oglądając wystawę, staram się wywnioskować, która z dziedzin sztuki jest dla niego ważniejsza: malarstwo czy ceramika? Jestem pod wrażeniem zarówno jednego, jak i drugiego. Żona artysty jest pierwszym widzem jego prac, z jej opinią liczy się malarz. Lena Martynczuk podkreśla, że Wasyl ma wyjątkowe dobre, nawet organiczne wyczucie materiału, jeżeli chodzi o ceramikę. «Jego pracy ceramiczne wyróżnia perfekcyjne połączenie techniki wykonania, motywów graficznych i efektów malarskich». Malarstwo też uznaje za ciekawe.
Sam artysta mówi: «Nie daję priorytetu dla żadnej z tych sztuk, każda jest piękna i wspaniała. Ceramikę lubię za to, że jest oporna, podczas pracy z gliną trzeba pokonać oporność materiału, a do tego dochodzi żywioł ognia. Przez to nierzadko czekają na twórcę niepowodzenia, bo to kruchy materiał. Malarstwo na płótnie to też żywioł i nie wszystko zależy ode mnie, jak moja ręka maluje, chociaż komuś to, co mówię, może się wydawać dziwne. Fascynuje mnie proces tworzenia, uwielbiam pracować».
No cóż, prawdziwa magia! O niezwykłej pracy z ceramiką mówi też Lena: «W ceramice łączą się wszystkie żywioły: ziemia, woda, ogień, powietrze. A do tego farby i ręka człowieka – dzięki temu powstaje niezwykła synteza. Ceramika nie do końca jest dziełem rąk człowieka, jest w niej tajemnica. Człowiek niezupełnie nad tym procesem panuje, trzeba mieć wyczucie gliny, czasami trzeba jej posłuchać i zdać się na to jak układa, a czasami – odwrotnie, zapanować nad żywiołem. Wtedy powstają nieoczekiwane i zaskakujące efekty». Warto powiedzieć, że do magii trzeba dodać talent, chociaż sam mistrz o tym skromnie milczy.
Proszę Lenę, żeby powiedziała więcej o przygotowaniach do pracy z gliną, o innych tajemnicach: «Wasyl pracuje w technice szamot i angoba, które potrzebują specjalnej tłustej gliny, wiążącym tworzywem służy miałko pokruszona cegła. W pracach wykorzystuje matowe efekty, także majolikowe – smaltę robi na podstawie szkła i farb mineralnych, włącza drobne kamyczki. Wtedy farby się rozciekają, różne materiały nawzajem się przenikają i powstaje swoiste malarstwo. W jego ceramice znaczenie mają grafika, drobne i większe detale, czarno-białe elementy graficzne».
A więc w dziełach sztuki łączą się rozum, wiedza, magia, talent, a artysta zostawia w nich także cząstkę swej duszy i gdy to wszystko się łączy – powstają dzieła, które podziwiamy.
Figura Świętego
27 kwietnia tego roku w Rzymie odbyła się kanonizacja Jana Pawła II. Podczas Mszy dziękczynnej tego dnia w katedrze grodzieńskiej uroczyście odsłonięto rzeźbę nowego Świętego. Jej autorem jest Wasyl Martynczuk.
Praca nad figurą tak niezwykłej osobistości była dla niego bardzo wielkim wyzwaniem. «Dużo rzeźbiłem, ale w ostatnich czasach poważnych prac rzeźbiarskich nie robiłem. Kiedy zwrócono się do mnie z propozycją wykonania rzeźby Papieża, chciałem odmówić – jednak nie powiedziałem stanowczego «nie», miałem jednak duże wątpliwości – wspomina rzeźbiarz. – Zdawałem sobie sprawę z tego, jakie to niełatwe zadanie. Zbyt duża odpowiedzialność rzeźbić tak wielką postać, którą podziwia cały świat, osobowość tak wysoce duchowną. Miałem wewnętrzną walkę, czy podjąć to wyzwanie». Proboszcz katedry grodzieńskiej ks. Jan Kuczyński zachęcał go do tego, żeby spróbował i pobłogosławił artystę do pracy.
Początki pracy, jak wspomina, były niełatwe. «Długo zwlekałem z rozpoczęciem pracy, czekałem «na pozwolenie» od Jana Pawła II, oglądałem jego portrety, zdjęcia, czytałem o nim aż poczułem się gotowym do pracy».
W katedrze od razu zdecydowano, gdzie będzie ustawiona figura i jakiego ma być koloru. Przed rzeźbiarzem postawiono zadanie, że dzieło ma organicznie wkomponować się do wnętrza świątyni. Figurę wykonano z gipsu wysokiego gatunku, jest to trwały materiał, podkreśla artysta, wiele klasycznych rzeźb we wnętrzach wykonano właśnie z tego tworzywa.
– Pracowałem nad figurą prawie pół roku. Pomagał mi syn Arsenij i inni utalentowani młodzi ludzie. Najpierw wyrzeźbiłem model w skali 1:2. Do mojej pracowni przychodzili księża, oglądali, wypowiadali swoje opinie. Rzeźba ma dwa metry 38 cm wysokości, nie zdarzało mi się przedtem robić tak dużego dzieła – zaznacza rzeźbiarz. – Powstała z Boża pomocą, w co nie wątpię. Czasem przecierałem oczy ze zdumienia jak lekko powstawała.
Podczas Mszy św. ksiądz Jan Kuczyński dziękował rzeźbiarzowi za trud, był pełen podziwu dla jego pracy, także pokory. Artysta prosił księdza o błogosławieństwo na każdym etapie pracy nad figurą Jana Pawła II.
– Byłem bardzo usatysfakcjonowany, gdy usłyszałem szczere słowa, że praca jest dobra i właściwie o taki obraz Ojca Świętego chodziło – mówi artysta. – Jestem szczęśliwy, że podjąłem to wyzwanie i je zrealizowałem. Często sobie zadaję pytanie: dlaczego tak się stało, że właśnie mnie powierzono to zadanie. Przecież nie uczestniczyłem w żadnym konkursie, nie zabiegałem o to, z nikim nie walczyłem…
Figura św. Jana Pawła II w bazylice jest pięknie oświetlona i chociaż jest umieszczona wysoko – dobrze ją widać. Sprawia wrażenie, że wnęka, w której stoi, była zarezerwowana specjalnie dla niej. Ludzie modlą się przed rzeźbą Świętego, będzie stać w świątyni przez wieki. Dla artysty to wielka satysfakcja, uwieńczenie jego dotychczasowej drogi w sztuce.
Irena Waluś/Magazyn Polski
Malgorzata Balcerzak / 17 marca, 2020
Ostatnio kupilam dwa obrazy Pana Martynczuka z Allegro i jestem pod wielkim wrazeniem jego malarstwa. Czy moglabym dostac kontakt mailowy z artysta. Moze bylby zainteresowany aby namalowac obraz na zamowienie. Uprzejmie dziekuje.
/
Pingback: Odszedł do lepszego świata wybitny grodzieński artysta-malarz Wasyl Martyńczuk - Związek Polaków na Białorusi / 23 października, 2020
/