Wystawą, opowiadająca o oddziałach i dowódcach Armii Krajowej, walczących na ziemiach współczesnej Białorusi oraz dyskusją z udziałem polskich i białoruskich historyków na temat roli i miejsca AK, a także o realizowanych przez tę formację na Białorusi celach, zakończyły się 7 lipca grodzieńskie obchody 70. rocznicy Operacji „Ostra Brama”.
Wystawa, przygotowana przez Muzeum Wojska Polskiego w Białymstoku, została rozmieszczona w galerii „Na Płocie” Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. – Ze względu na okrągłą 70. rocznicę postanowiliśmy poszerzyć tradycyjne doroczne obchody niezwykle ważnego dla tych ziem wydarzenia, jakim była Operacja „Ostra Brama”, o tę wystawę i dyskusję historyczną – mówił podczas otwarcia wystawy konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz.
Po wernisażu wystawy wszyscy goście wydarzenia udali się do Sali Kinowej Konsulatu RP w Grodnie, aby posłuchać, co mają do powiedzenia na temat działalności Armii Krajowej na ziemiach współczesnej Białorusi historycy białoruscy i polscy. Oba kraje w dyskusji historyków były reprezentowane przez dwóch przedstawicieli. Stronę białoruską reprezentowali: grodzieński historyk dr hab. Aleksander Smalańczuk oraz historyk i publicysta z Mińska Aleksander Paszkiewicz, redagujący popularno-naukowe czasopismo historyczne „ARCHE”.
Polskie spojrzenie na wydarzenia historyczne sprzed 70 lat reprezentowali wybitni przedstawiciele białostockiego środowiska historycznego, wykładowcy na Uniwersytecie w Białymstoku prof. dr hab. Adam Dobroński oraz prof. dr hab. Wojciech Śleszyński.
Aby nadać dyskusji o AK na Białorusi charakter polemiki, prowadzący dyskusję Aleksander Smalańczuk przedstawił swoim polskim kolegom oraz zgromadzonej na sali publiczności zestaw tak zwanych „białoruskich krzywd”, czyli krzywd rzekomo wyrządzonym Białorusinom przez przedwojenną Polskę i Polaków. Wśród nich znalazły się tradycyjne zarzuty o prowadzenie przez Polskę na terenach współczesnej Białorusi polityki polonizacji i prześladowań przedstawicieli ruchu białoruskiego. Historyk białoruski zauważył jednak na wstępie, iż historię narodów polskiego i białoruskiego należy postrzegać, jako proces wspólny, gdyż tylko taka perspektywa może pozwolić na w miarę obiektywną ocenę zachodzących na ziemiach współczesnej Białorusi procesach historycznych.
Aby zilustrować tok myślenia, oderwany od szerszego kontekstu, Smalańczuk zacytował list weterana Armii Czerwonej z Lidy, w którym ten, krytykując, podejmowane między innymi przez Związek Polaków na Białorusi, próby przekonania rządu białoruskiego do nadania AK-owcom statusu weteranów II wojny światowej, pisał: „Proponują nam zrehabilitować tych, którzy przez dziesięciolecie walczyli o odrodzenie Polski w granicach sprzed wojny!”
Czy oburzający weterana Armii Czerwonej cel żołnierzy AK powinien dyskwalifikować przedstawicieli tej formacji, jako walczących o słuszną sprawę? Odpowiadając na to pytanie Adam Dobroński i Wojciech Śleszyński uzupełniając się nawzajem tłumaczyli białoruskim kolegom, iż w momencie powstawania Polskiego Państwa Podziemnego, działającego w warunkach okupacji oraz Armii Krajowej, jako zbrojnego ramienia tegoż państwa – pojęcie Białorusi, jako niezależnego bytu państwowego właściwie nie funkcjonowało. Nie można przecież uznać za niepodległy byt państwowy istniejącą w składzie ZSRR Białoruską Socjalistyczną Republikę Radziecką, będącą de facto kolonią Moskwy. – Nie możemy, więc mówić o problemie stosunku AK do Białorusi i losów białoruskiej państwowości, możemy mówić jedynie o stosunku do Białorusinów – przypominał prof. Śleszyński. A jego kolega prof. Dobroński zauważył, że etniczni Białorusini masowo walczyli w szeregach Armii Krajowej, nie czując się zdrajcami sprawy białoruskiej.
Zrozumienie tego, że AK działała, jako reprezentant Państwa Polskiego, i realizowała w warunkach okupacji polską rację stanu pozwala zrozumieć logikę działań AK-owców, którzy często, aby nie narażać na represje ze strony Niemców miejscowej ludności, z której rekrutowali przecież żołnierzy do swoich oddziałów, unikali przeprowadzenia spektakularnych akcji militarnych przeciwko okupantowi. O to mieli często do AK-owców pretensje partyzanci sowieccy, niechcący zrozumieć, że dla AK zarówno Niemcy, jak i Sowieci – byli okupantami. Prof. Śleszyński przypomniał, iż koncepcja realizowana przez Polskie Państwo Podziemne i Armię Krajową, jako jego zbrojne ramię, polegała na tym, by w momencie, gdy prowadzący ze sobą walkę zaborcy niemiecki i sowiecki osłabną, Polacy powinni wzniecić powstanie na okupowanych terenach, aby odrodzić Polskę, jak udało się tego dokonać po I wojnie światowej. – W tej sytuacji przesadne pomaganie Sowietom w walce z Niemcami po 1943 roku mijało się z głównym celem, jakie stawiała sobie Armia Krajowa – podkreślił prof. Śleszyński, przypominając, iż realizowana przez AK koncepcja polegała na zaatakowaniu Niemców, wycofujących się przed natarciem Sowietów i przyjęciu Armii Czerwonej w roli gospodarzy tej ziemi. – Takie założenia miała też Operacja „Ostra Brama” – przypomniał historyk.
Profesor Dobroński zauważył z kolei, że zadania AK w warunkach okupacji nie sprowadzały się tylko do walki zbrojnej. Musiała też dbać o nauczanie dzieci ich wychowanie patriotyczne na potrzeby odrodzonej w przyszłości Polski. AK pełniła też funkcje policyjne, dbając o podtrzymanie porządku i o bezpieczeństwo ludności, będącej przecież ludnością mającą obywatelstwo polskie. – Armia Krajowa była przedłużeniem Państwa Polskiego, czyli była Polskim Państwem Podziemnym i musiała realizować wszystkie, wynikające z tej roli funkcje państwowe – mówił historyk zauważając, iż w tej sytuacji porównywanie skuteczności partyzantki sowieckiej i Armii Krajowej na podstawie liczby wysadzonych w powietrze pociągów niemieckich jest bezsensowne.
– W 1944 roku spełnia się najczarniejszy sen Polski: jeden okupant zaczyna przegrywać, ale drugi wygrywa – tłumaczył profesor Śleszyński dramat, jaki przeżywali AK-owcy zmuszeni do rozpoczęcia walki z okupantem sowieckim, cieszącym się statusem zwycięscy i poparciem aliantów zachodnich, którzy w imię politycznych i geopolitycznych interesów ułożyli się ze Stalinem i zapomnieli o swoich zobowiązaniach wobec Polski.
Zrozumienie roli AK, jako przedłużenia Państwa Polskiego działającego w warunkach okupacji, pozwala na zakwestionowanie zarzutów, często stawianych przez białoruskich, a wcześniej radzieckich historyków, że AK-owcy wykonywali bezprawne egzekucje na białoruskiej ludności cywilnej. Jako formacja, będąca przedłużeniem Państwa Polskiego AK kierowała się prawodawstwem polskim sprzed wojny i wykonywała wyroki na obywatelach polskich niezależnie od narodowości, jeśli ci obywatele dopuszczali się zbrodni w świetle polskiego prawa. Mówienie, więc o AK, jako o formacji bandyckiej, gnębiącej ludność cywilną jest próbą podważenia faktu istnienia Polskiego Państwa Podziemnego w okresie II wojny światowej, a tym samym próbą kwestionowania roli największego w Europie zorganizowanego ruchu oporu wobec tych, którzy rozpętali w 1939 roku najkrwawszą wojnę w historii świata.
Podsumowując dyskusję, jej prowadzący Aleksander Smalańczuk, musiał przyznać, że Białoruś w sensie państwowo-politycznym rzeczywiście nie istniała przed wybuchem wojny, a więc ocena roli Armii Krajowej na ziemiach białoruskich w sposób, w jaki przedstawili to polscy historycy, jest uzasadniona.
Znadniemna.pl
Kresowiak / 10 kwietnia, 2015
Mój śp.dziadek gościł V Brygadę na weselu swojej córki 31 Stycznia 1944 roku
/