Uroczystą Mszą św. odprawioną przez biskupa witebskiego Olega Butkiewicza uczczono pamięć ofiar masakry więźniów z Berezwecza, dokonanej 75 lat temu, 26 czerwca 1941 roku, przez NKWD.
W uroczystości oprócz duchowieństwa, przedstawicieli miejscowych władz i społeczności lokalnej, w tym duchownych prawosławnych, wziął udział Ambasador RP w Republice Białorusi Konrad Pawlik oraz Jan Sroka, naczelnik wydziału międzynarodowego w Urzędzie ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
75 lat temu podczas odwrotu przed wojskami niemieckimi w Mikołajewie na północy Białorusi NKWD dokonało masakry setek więźniów ewakuowanych z więzienia w Berezweczu. Większość z nich była Polakami.
W uroczystości wzięła udział 90-letnia dziś Roza Borysiewicz, która pamięta jak NKWD dokonało zbrodni. „Gdy nadleciał niemiecki samolot i zrzucił bomby, więźniom kazano się położyć. Potem do leżących zaczęli strzelać z pistoletów automatycznych, a rannych dobijano bagnetami” – mówiła.
Jak podają historycy – funkcjonariusze NKWD dostali rozkaz, by zlikwidować więźniów. Ludzi, leżących na ziemi po nalocie niemieckiego samolotu, rozstrzelano przy użyciu karabinów maszynowych, a tych którzy przeżyli dobito bagnetami. Czekiści tak się śpieszyli, że pozostawili ciała na miejscu.
Kilku osobom udało się uciec. Następnego dnia przyjechało speckomando NKWD, które zagnało mieszkańców okolicznych wsi do zasypania ciał w dołach po ziemniakach w kołchozie Mikołajewo. Po wkroczeniu Niemców ciała pomordowanych ekshumowano i przeniesiono do olbrzymiego grobu na skraju lasu koło Taklinowa.
Oficjalne źródła podają liczbę 714 zabitych, jednak ocalały świadek Paweł Kożuch, który leżał między ciałami zabitych, usłyszał od konwojentów liczbę 1773. Pięć lub sześć ocalałych osób uciekało do domu, lecz następnego dnia zostali złapani i rozstrzelani w wiosce Uboina, położonej na prawym brzegu Dźwiny, 15 km na północny zachód od Mikołajewa. Większość zabitych nie miała wyroków, więc z punktu widzenia sowieckiego prawa byli niewinni. Więźniowie byli różnych narodowości, lecz dominowali Polacy z okolic Głębokiego, Postaw i Szarkowszczyzny. Wśród zamordowanych byli min. ks. Franciszek Kuksewicz – proboszcz parafii w Miorach oraz ks. Stanisław Eliasz – proboszcz parafii w Idołcie.
Po opuszczeniu Berezwecza przez Armię Czerwoną mieszkańcy miejscowości dotarli na teren więzienia. Za klasztorem w nie zasypanych dołach leżały okaleczone ciała. W klasztorze po rozbiciu świeżego muru wysypały się ciała żywcem zamurowanych…
Od kilku lat w miejscu tragedii znajduje się pomnik upamiętniający ofiary masakry. Państwowe władze białoruskie nie są jednak zainteresowane godnym upamiętnieniem ofiar tragedii i potępieniem sprawców zbrodni. Na pomniku w Mikołajewie dotąd nie ma nawet wzmianki o tym, z czyich rak tego tragicznego dnia zginęły setki istnień ludzkich.
Podczas uroczystości w Mikołajewie Ambasador RP Konrad Pawlik podkreślił, że prawda o tragicznej historii II wojny światowej powinna łączyć a nie dzielić Polaków i Białorusinów. Podczas uroczystości odczytano specjalny list szefa Urzędu ds. Kombatantów Jana Józefa Kasprzyka.
Po uroczystościach w Mikołajewie polska delegacja złożyła kwiaty na cmentarzu żołnierzy wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. w Duniłowiczach, w którego uroczystym otwarciu 80 lat temu wziął udział prezydent Ignacy Mościcki.
Znadniemna.pl za Kresy24.pl/minsk.msz.gov.pl, zdjęcia Marcina Wojciechowskiego