Podczas inauguracji VIII Światowego Forum Mediów Polonijnych w Senacie RP jednym z najważniejszych wydarzeń stało się wręczenie Nagrody „Słowo Polonii 2025” Sabinie Giełwanowskiej i Irkowi Lemansowi – dziennikarskiemu małżeństwu, które od kilkunastu lat wspólnie tworzy i prowadzi polonijną audycję Radio Polonia Winnipeg na antenie lokalnej rozgłośni w stolicy kanadyjskiej prowincji Manitoba.

Irek Lemans
Ustanowione przez Światowe Stowarzyszenie Mediów Polonijnych wyróżnienie „Słowo Polonii 2025”, trafiło w ręce duetu, którego historia jest dowodem na to, że pasja do mikrofonu może połączyć nie tylko ludzi, ale i kontynenty. Irek, pochodzący ze Szczecina, jest związany z radiem nadającym w Manitobie od blisko trzech dekad, a Sabina – znana wcześniej słuchaczom Radia Znad Wilii w Wilnie – współtworzy z nim audycje dla Polonii w Kanadzie od 2008 roku. Ich wspólna misja to nie tylko informowanie i promowanie polskiej kultury, ale przede wszystkim budowanie poczucia wspólnoty wśród rodaków rozsianych po świecie.
Specjalnie dla czytelników portalu Znadniemna.pl poprosiliśmy przedstawiciela duetu laureatów Nagrody „Słowo Polonii 2025” Irka Lemansa o rozmowę:
Irku, co czujesz tuż po ogłoszeniu Ciebie i Twojej Małżonki Laureatami Nagrody „Słowo Polonii 2025”?

Sabina Giełwanowska i Irek Lemans
– Kiedy usłyszałem, kto został laureatem, miałem wrażenie, że zostałem uderzony piorunem. Przyjeżdżamy na Forum Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych nie po to przecież, żeby odbierać nagrody… Była więc to miła niespodzianka dla nas. Ja prowadzę audycję polonijną w radiu od 29 lat, Sabina – od 17. Jesteśmy małżeństwem forumowym, poznaliśmy się bowiem na jednym z forów mediów polonijnych. Było więc miło i przyjemnie, że ktoś docenił nasz wkład w rozwój mediów polonijnych i nasze miejsce wśród tych mediów. W imieniu swoim i Sabiny zapewniam, że wielkim zaszczytem jest bycie częścią środowiska, które tworzy media polonijne, a już bycie przez nie uhonorowanym – to duma i zobowiązanie na przyszłość. Mówię to w imieniu nie tylko swoim i Małżonki, lecz całego sztabu ludzi, którzy stoją za powstaniem audycji Radio Polonia Winnipeg. Właśnie tym ludziom – wszystkim, którzy od 1952 roku przewinęli się przez audycję i którym zawdzięczamy, iż polski głos w Manitobie jest wciąż słyszany – chciałbym zadedykować tę Nagrodę. Oczywiście nasza działalność dziennikarska i funkcjonowanie audycji we współczesnej postaci nie byłaby możliwa bez wsparcia ze strony Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Winnipeg i osobiście prezesa tej organizacji Mariana Jaworskiego.

Irek Lemans i Marian Jaworski, prezes Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Winnipeg
Powiedz, jak na Nagrodę zareagowała Sabina. Podobno prowadziła samochód, kiedy zadzwoniłeś do niej z tą wiadomością?

Wręczenie Nagrody „Słowo Polonii 2025” Irkowi Lemansowi


– Była godzina trochę wczesna rano w Kanadzie, więc kiedy zadzwoniłem do niej nie oczekiwałem, że odbierze. Kiedy jednak odebrała i zrozumiałem, że prowadzi auto, poprosiłem, żeby zjechała na bok i się zatrzymała. Dopiero wtedy jej powiedziałem o Nagrodzie, po czym Sabina się ze szczęścia popłakała, takie to było dla niej przeżycie.
Porozmawiajmy o ludziach dla których pracujecie. Jak liczna jest Polonia w Kanadzie?
– W Kanadzie mieszka około miliona Polaków. Przy czym polskie korzenie ma nawet półtora miliona mieszkańców kraju. Są to często ludzie z małżeństw mieszanych: polsko-ukraińskich, polsko-białoruskich, czy innych narodowości. W Manitobie – jest nas około 80 tysięcy. Jesteśmy trzecim co do liczebności skupiskiem polonijnym w Kanadzie po Ontario i Brytyjskiej Columbii.
Podobno wśród kanadyjskiej Polonii jest wielu Polaków z Pomorza, czyli – Kaszubów.
– Jest ich dużo m.in. w Ontario. Potocznie mówimy nawet między sobą, że jedziemy na „Ontaryjskie Kaszuby”. To jest teren w południowej części Ontario przy wielkich jeziorach i jest tam miejscowość, która nazywa się Wilno. Tam powstały pierwsze osady migrantów z Kaszub. Oni pielęgnują swoje pochodzenie. Wiele miejsc ma tam nazwy polskie lub kaszubskie (nieoficjalnie) używane tradycyjnie przez lokalną społeczność w muzeum, na tablicach informacyjnych i w kulturze. Na „Ontaryjskich Kaszubach” działa Muzeum Dziedzictwa Kaszubskiego, jest gryf, symbolizujący Kaszubów, jest polska parafia, założona przez pierwszych osadników.
Wytłumacz skąd w Kanadzie wzięła się nazwa „Wilno”?
– Nazwa została nadana przez polskich osadników. Jest to miejscowość położona w prowincji Ontario w hrabstwie Renfrew. Nazwa kanadyjskiego Wilna nawiązuje do Wilna, które znamy jako stolicę Litwy. Mówi się, że nazwę zaproponowano na cześć ojca Ludwika Dembskiego, katolickiego duchownego, który pochodził z Wilna i pomógł osadnikom założyć osadę w 1858 roku. Wilno jest najstarszą polską osadą w Kanadzie.
W 1875 roku w kanadyjskim Wilnie została założona pierwsza polska parafia, pierwotnie pod wezwaniem świętego Stanisława Kostki. Tutaj od wielu dziesięcioleci rozwija się stanica harcerska, na bazie której organizowane są doroczne letnie obozy harcerskie znane pod nazwą „Ontaryjskie Kaszuby”. Podczas nich podtrzymywana jest polska i kaszubska tożsamość: język, wartości, tradycje, przekazywane poprzez żywą komunikację między pokoleniami.
W jakim okresie dziejowym do Kanady przyjeżdżało najwięcej Polaków?
– Było kilka etapów. Nie tak dawno obchodziliśmy 205 lat od przybycia pierwszych osadników do Manitoby. Ciężko jest mi oszacować, kiedy Polacy osiedlali się w innych prowincjach. Ponad dwa wieki temu natomiast to właśnie Manitoba była tym centrum, do którego z całego świata zjeżdżali się Polacy, aby później rozjechać się po całej Kanadzie. Pierwszymi polskimi osadnikami w 1820 roku byli w Manitobie żołnierze pułku de Meuron – szwajcarskiego regimentu najemnego, w którym służyli żołnierze pochodzenia polskiego i niemieckiego. Podczas wojen brytyjsko-francuskich i przejęciu Kanady przez Brytyjczyków, żołnierze tego pułku znaleźli się w Manitobie, gdzie zaczęli się żenić z Indiankami, osiedlili się i zostali zwykłymi rolnikami. Nieco wcześniej, w 1817 roku, z wyprawą Lorda Selkirk’a do słabo zaludnionego regionu nad rzeką Czerwoną (Red River) przybyli rolnicy i ich rodziny pochodzenia polskiego.
Pierwsza masowa fala polskiej migracji do Kanady pokrywa się okresowo z falą wielkiej migracji europejskiej, która obejmuje okres od lat 90. XVIII stulecia do wybuchu II wojny światowej z przerwą na I wojnę światową. Okres I wojny światowej i odzyskania niepodległości przez Polskę stał się okresem, w którym Polonia kanadyjska zasilała szeregi Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera.
Druga fala polskiej migracji to okres po II wojnie światowej, kiedy do Kanady masowo przybywali m.in. żołnierze tzw. Armii gen. Władysława Andersa.
Trzecia fala migracji to tzw. „emigracja solidarnościowa”, kiedy po zakończeniu stanu wojennego w 1983 roku, Polskę opuściły tysiące rodaków.
Z którą falą migracyjną wiążą się początki reprezentowanego przez Ciebie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Winnipegu?
– Nasze Towarzystwo zostało założone w 1906 roku przez migrantów pierwszej fali, konkretnie – braci Sielskich, Kazimierza i Stefana, którzy przybyli do Winnipegu z Krakowa. Pierwszym prezesem „Sokola” został Julian Nowacki, nauczyciel z Galicji – gorący polski patriota. Głównym celem Towarzystwa było wzmacnianie polskiej tożsamości narodowej, promowanie sprawności fizycznej oraz integracja społeczności polonijnej w prowincji. „Sokół” prowadził zajęcia gimnastyczne, organizował wydarzenia kulturalne i edukacyjne, a także wspierał nowo przybyłych migrantów na pierwszym etapie osiedlania się i adaptacji w Kanadzie. Przy Towarzystwie powstały zespoły tańca, chór, szkoła tańca, zaczęły być organizowane festyny polonijne Polish Fest/Dni „Sokoła”.
Przy „Sokole” działa też audycja radiowa „Radio Polonia” w Winnipeg.
– Nasze „Radio Polonia” powstało w 1975 roku. Wówczas polski kombatant, uczestnik Powstania Warszawskiego Kazimierz Stańczykowski założył w Winnipeg wielojęzyczna stacje radiowa CKJS. Wcześniej, od 1954 roku działał tu Polski Głos w Manitobie – audycje radiowe założone i prowadzone przez księdza Franciszka Wołoszyka i członków Stowarzyszenia Kombatantów Polskich – weteranów II wojny światowej, z którymi miałem szczęście rozmawiać i przeprowadzać wywiady także na antenie. Wówczas Polaków w Winnipegu można było poznać po mundurach, które w niedzielę i święta zakładano na białe koszule z krawatami. Wojskowe mundury wyróżniały miejscowych Polaków wśród reszty Kanadyjczyków. „Radio Polonia” w Winnipegu nadaje nieprzerwanie od 50-ciu lat. Od 2014 roku audycja jest zarządzana przez Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” Winnipeg. W audycji ukazują się wywiady z Polakami z Kanady oraz z całego świata, relacje z życia Polonii, a także – od stycznia 2021 roku – transmisje Mszy świętej z kościoła pw. św. Andrzeja Boboli w Winnipegu.
Do której fali emigracji należysz Ty?
– Ja reprezentuję emigrację lat 80. minionego stulecia. Obecnie do Kanady przybywa bardzo niewielu ludzi.
Czy Kanada ma programy pomocowe dla migrantów?
– Prowincje, które chcą zaludniać swoje tereny, mają regionalne programy wsparcia dla migrantów. W Manitobie taki program nazywa się „Nominee Program”. Jego działanie polega na tym, że Polak jeszcze przed wyjazdem do Kanady ma otrzymać wizę kanadyjska, nostryfikować polski dyplom i po przyjeździe dostaje pobyt stały pod warunkiem, że w ciągu 3-4 lat nie opuści Manitoby. Dopiero potem otrzymuje prawo zmienić miejsce zamieszkania na inny region. Obecnie trend migracyjny wygląda tak, że większe są przepływy ludzi z USA i Kanady do Unii Europejskiej niż odwrotnie.
Według twoich szacunków – ile w Kanadzie jest Polaków z Kresów Wschodnich byłej Rzeczypospolitej, czyli z terenów leżących za wschodnią granicą współczesnej Polski?
– Dosyć dużo. Są to najczęściej potomkowie osób, które wyjechały z dzisiejszych Ukrainy, Białorusi, czy Litwy, czyli z terenów II Rzeczypospolitej. Oni również tutaj zachowują swoje tradycje regionalne i obyczaje. Czasem można usłyszeć dialog: „A pan skąd jest?” „Z Wrocławia”, a pani odpowiada na to: „Ja też ze Lwowa!” Moja małżonka Sabina – była dziennikarka Radia ZjZnad Wilii w Wilnie – ma, na przykład, śpiewny akcent kresowy z Wileńszczyzny i każdy wie skąd ona pochodzi. Nikt tutaj nie kryje swoich korzeni i jest dumny ze swojego pochodzenia. Często się tym chwalą, ale oszacować ilu kresowiaków jest w Kanadzie, a nawet w Winnipegu, nie potrafię.
Prowadzicie z Sabiną od wielu lat audycję „Radio Polonia” w Winnipegu. Jak byś mógł scharakteryzować waszego typowego słuchacza?
– Program emitujemy co niedzielę od 14:30 do 17:00 na falach CKJS 92,7 FM, czyli miejscowej rozgłośni radiowej. Nie jesteśmy w stanie konkurować z mediami z Polski, takimi jak TVP Polonia, czy Polskie Radio, które są dostępne w Kanadzie i nie mamy takiego zamiaru. Ludzie przez Internet słuchają więc, czego chcą. Ja, na przykład, słucham Radia Szczecin, bo pochodzę z tego miasta. Staramy się więc robić radio dla Polonii i Polaków mieszkających w Kanadzie. Staramy się przedstawiać naszym słuchaczom ludzi, którzy na emigracji znaleźli sens swojego życia: spełnili się zawodowo lub kulturalnie, prowadzą fajne biznesy, zrobili kariery w swoich branżach, czy dziedzinach aktywności. Według ostatnich danych, które posiadamy, przeszliśmy transformację i weszliśmy w Internet, aby przyciągnąć młodszych słuchaczy. Zaskoczyły mnie dane, wskazujące, iż przez Internet słuchają nas ludzie stosunkowo młodzi: w wieku 25 – 34 lat – 21,7 procent, w wieku 18 – 24 lat – 17,7 procent, a grupa w wieku 35 – 44 lat to kolejne 20 procent. Czyli ludzie do 44 roku życia stanowią 60 procent internetowego audytorium. A byliśmy przekonani, że słuchają nas głownie starsi ludzie po 60-tce.
Naszym typowym słuchaczem jest osoba, która mieszka w Kanadzie, która czuje się częścią społeczności polonijnej i która włącza radioodbiornik, żeby posłuchać, co się dzieje w naszym polonijnym środowisku. Docieramy nie tylko do mieszkańców naszego miasteczka. Wychodzimy za granice naszej prowincji i jesteśmy słyszani w całej Kandzie, a nawet na całym kontynencie. Łączymy się bowiem z ludźmi, którzy wybierają się na Zjazd Podhalan, na przykład, czy na Paradę Pułaskiego. Chcemy o tych rzeczach mówić i docierać do miast, w których jest duża Polonia.
Na wielu forach obserwujemy, iż Polonia zachodnia starzeje się. Wśród działaczy polonijnych jest mało młodych ludzi. Jak sytuacja wygląda w Twoim otoczeniu? Czy urodzony w Kanadzie młody Polak czuje się jeszcze Polakiem, a może już tylko Kanadyjczykiem?
– Mogę powiedzieć, co się dzieje w Manitobie, a na podstawie relacji słuchaczy – także w innych regionach Kanady. Moja córka Klaudia, na przykład, ma 15 lat i dumnie zakłada koszulkę z napisem „Poland”. W szkole szczyci się tym, że ma korzenie polskie i wileńskie. Język polski jest językiem, w którym porozumiewamy się w domu. Moja, urodzona w Kanadzie, córka mówi po polsku z akcentem, ale jest dumna z tego, że potrafi się bez problemów porozumieć z krewnymi, mieszkającymi w Polsce, czy na Litwie. Wydaje mi się, że dzięki temu, iż Kanada jest krajem wielokulturowym, języki narodowe tutaj przeżywają renesans.
Kiedyś polska młodzież na miejscowym uniwersytecie wstydziła się między sobą rozmawiać w języku polskim i wolała rozmawiać po angielsku. Teraz, według danych statystycznych, dopiero co czwarta osoba nie jest urodzona w Kanadzie. Zapewniam, że żadna grupa etniczna nie wstydzi się swojego języka i swojej tożsamości. Widząc, jak Portugalczyk rozmawia po portugalsku, a Ukrainiec po ukraińsku, także urodzone tutaj polskie dzieci, zwracają się do swoich korzeni i swojego języka. W wyborach na prezesa Zarządu Głównego Polonii Kanadyjskiej wygrał na przykład Dominik Roszak, który ma niespełna 40 lat, a przedtem pełnił funkcję wiceprezesa. Przy ambasadzie i konsulatach polskich w Kanadzie organizowane są spotkania młodych liderów polonijnych. Ostatnio na takim spotkaniu zdziwiło mnie, że było około 40 młodych ludzi z różnych prowincji Kanady i to właśnie ci oni wyznaczali sposoby pozyskiwania młodzieży dla organizacji polonijnych.
Jak wygląda w środowisku polonijnym Kanady sytuacja z nauczaniem języka polskiego?
– Wygląda to różnie. Wszystko zależy od dzieci i ich rodziców. Najczęściej rodzice wysyłają dziecko do szkoły sobotnio-niedzielnej, w której zajęcia odbywają się raz w tygodniu. Ale, żeby nauka była skuteczna rodzice sami powinni chcieć, aby ich dziecko opanowało ojczysty język i powinni rozmawiać z nim po polsku chociażby w domu. W radiu często słyszymy od dzieci, których rodzice tak właśnie robili, słowa podziękowania pod ich adresem. Znamy też przypadki, kiedy dzieci wyrażali żal wobec rodziców, zaniedbujących proces nauczania języka przodkow. Nauka języka polskiego także w domu, sprzyja między innymi temu, że mieszkający w Kanadzie wnukowie mogą się bez bariery językowej porozumiewać ze swoimi dziadkami i innymi krewnymi podczas wyjazdów do Polski. Mamy też grupy nauczania języka polskiego dla dorosłych, którzy nie uczyli języka, gdyż ich rodzice chcieli, aby byli Kanadyjczykami. Teraz ci ludzie nie mogą korzystać z wielu preferencji, jakie daje w Kanadzie znajomość języka ojczystego. Na naszym uniwersytecie jest katedra języka polskiego, gdzie dzięki organizacjom polonijnym dzieci dostają dodatkowe kredyty za to, że znają dodatkowy język. To pomaga im dostać się na studia wyższe.
Często gościcie w swoich audycjach Polaków z byłych Kresów Rzeczypospolitej – Litwy, Białorusi, Ukrainy. Jaka jest reakcja waszych słuchaczy na takie audycje?
– Zacznę od siebie: Zanim poznałem moją żonę Sabinę, urodzoną i wychowaną na Wileńszczyźnie, Polska kończyła się dla mnie w Białymstoku. Teraz dzięki Sabinie, która ze śpiewnym wileńskim akcentem nie tylko prowadzi audycje w radio, ale też czyta Pismo Święte podczas Mszy w naszej parafii, a także dzięki kontaktom z wami – Polakami z Białorusi, oraz z rodakami z Ukrainy i Litwy moje postrzeganie naszej wspólnoty narodowej, jej historii i dziedzictwa kardynalnie się zmieniło. Podobnie rzecz się dzieje wśród naszych słuchaczy, mających okazję co jakiś czas słyszeć na naszej antenie was, czy innych gości z Kresów. Jeszcze dziesięć lat temu nikt w Kanadzie nie słyszał o Andrzeju Poczobucie, państwu Pisalnikach, czy innych Polakach z Białorusi, którzy są prześladowani przez reżim Łukaszenki za rzekomą „działalność antypaństwową”. Między innymi dzięki wam tematy, związane z obecnością Polaków na wschód od Polski, mają teraz coraz lepszy odzew wśród naszych słuchaczy.
Co chciałbyś życzyć Polakom na Białorusi?
– Życzę nadziei, żebyście wierzyli, iż nadejdzie kiedyś czas zmian, jak śpiewał w 1990 roku zespół Skorpions w piosence „Wind of Change” (pol. „Wiatr zmian” – właśnie z tej piosenki pochodzi słynny motyw nadchodzących zmian, symbol przemian politycznych w Europie na przełomie lat 80. i 90. Ubiegłego stulecia – red.).
I to kiedyś nastąpi. Życzę wam wytrwałości i trwania w tym co robicie. Wiem, że to nie jest łatwe, ale pamiętajcie, że gdzieś w Kanadzie obserwujemy i staramy się wspierać was w tym, żeby wszystko się ułożyło po waszej myśli i żeby Polacy na Białorusi mogli zacząć żyć normalnie. Pamiętajmy, że łączy nas wspólna historia i wspólne wartości…
Rozmawiali Iness Todryk-Pisalnik i Andrzej Pisalnik/Znadniemna.pl




