HomeHistoriaEdward Woyniłłowicz – Fundator Czerwonego Kościoła w Mińsku i Strażnik Kresów

Edward Woyniłłowicz – Fundator Czerwonego Kościoła w Mińsku i Strażnik Kresów

W rocznicę urodzin Sługi Bożego Edwarda Woyniłłowicza, wspominamy człowieka, który z osobistej tragedii uczynił modlitwę i dzieło wiary. Z bólu po stracie dzieci zrodził się kościół św. Szymona i Heleny w Mińsku – symbol nadziei, miłości i trwania ducha polskiego na wschodnich rubieżach dawnej Rzeczypospolitej.

Dzieciństwo na Kresach

Pałac Wańkowiczów w Ślepiance Wielkiej – klasycystyczny pałac w Mińsku na Białorusi, pomnik architektury przy ul. Filimonowa 24, nad rzeczką Ślepnią

Edward Woyniłłowicz urodził się 13 października 1847 roku w Ślepiance pod Mińskiem, w sercu dawnych Kresów. Pochodził z zamożnej i wpływowej rodziny ziemiańskiej, która od pokoleń łączyła gospodarność z poczuciem obywatelskiego obowiązku. Jego ojciec, Adam Woyniłłowicz, był szanowanym właścicielem majątku w Sawiczach, a matka, Anna z Wańkowiczów, wnuczka słynnej Michaliny Wańkowiczowej, zaszczepiła mu głęboki patriotyzm i ciekawość świata.

Pałac w Sawiczach

Adam Woyniłłowicz, ojciec Edwarda Woyniłłowicza

Anna Woyniłłowicz (nazwisko panieńskie: Wańkowicz) – matka Edwarda Woyniłłowicza

Dzieciństwo Edwarda upływało w atmosferze dobrobytu, ale i obowiązku. W dworze pełnym książek i pamiątek po przodkach chłonął tradycję i uczył się, że przynależność do polskiej szlachty oznacza nie tylko przywilej, lecz także odpowiedzialność. Najpierw kształcił się w domu, potem w gimnazjum w Słucku, które ukończył z wyróżnieniem, zdobywając srebrny medal.

Edward ze swoją matką Anną

Gimnazjum kalwińskie i kościół reformowany w Słucku. Rysunek Napoleona Ordy, lata 70. XIX wieku

Młodość Woyniłłowicza przypadła na trudne czasy. Wybuch Powstania Styczniowego w 1863 roku na zawsze odcisnął ślad w jego pamięci. Choć był zbyt młody, by wziąć udział w walce, jego rodzice poparli powstańców i zostali za to aresztowani przez władze carskie. Na majątek rodziny spadły represje, a Edward po raz pierwszy zetknął się z brutalnością historii.

To doświadczenie ukształtowało jego przekonanie, że siła narodu tkwi nie tylko w zrywach, lecz także w pracy, wytrwałości i edukacji. Z domu rodzinnego wyniósł też głęboką wiarę, umiłowanie ziemi oraz szacunek dla ludzi – wartości, którym pozostał wierny przez całe życie.

Salon w pałacu w Sawiczach, fotografia sprzed 1914 roku.

Gabinet w pałacu w Sawiczach, fotografia sprzed 1914 roku

W poszukiwaniu wiedzy

W wieku siedemnastu lat rozpoczął studia w petersburskim Instytucie Technologicznym. Następnie pracował w zakładach przemysłowych w Niemczech i Belgii, a później doskonalił się na paryskiej Sorbonie i w Collège de France, zgłębiając ekonomię i nauki rolnicze.

Po powrocie do kraju zdobył praktykę w rolnictwie na Śląsku Opolskim, po czym objął rodzinny majątek. Wkrótce stał się jednym z najnowocześniejszych gospodarzy na Kresach – wprowadzał innowacje, szkolił chłopów i promował współpracę między ziemianami.

Edward Woyniłłowicz w latach studenckich

W 1876 roku współtworzył Mińskie Towarzystwo Rolnicze, które zjednoczyło polskich właścicieli ziemskich w walce z rusyfikacją i gospodarczą marginalizacją. Dzięki jego zaangażowaniu Towarzystwo stało się wzorem samopomocy i patriotyzmu ekonomicznego. Woyniłłowicz rozumiał, że siła narodu nie tkwi w zbrojnych powstaniach, lecz w edukacji, pracy i solidarności społecznej.

Olimpia Woyniłłowicz – „Lili” z sąsiedztwa

Olimpia Woyniłłowicz, żona Edwarda Woyniłłowicza

18 lipca 1882 roku Edward Woyniłłowicz poślubił Olimpię Markównę Uzłowską, jego życie weszło w nowy etap – bardziej domowy, ale wcale nie mniej intensywny. Olimpia pochodziła ze szlacheckiego rodu z okolic Słucka. Jej ojciec, Marek Uzłowski, był zamożnym ziemianinem, a matka, Matylda z Woyniłłowiczów, spokrewniona z linią makrańską rodu Edwarda. Oznaczało to, że młodzi byli dalekimi kuzynami, co w tamtych czasach było wśród szlachty dość częstym zjawiskiem.

Znajomość Edwarda i Olimpii zaczęła się sąsiedzko — ich majątki dzieliło zaledwie kilka kilometrów. Ona była młodsza, żywiołowa i niezależna, on – już wtedy stateczny i doświadczony gospodarz. Mówiono, że to ona wniosła do jego życia więcej emocji, a on do jej – spokój i poczucie misji. Olimpia, zwana przez bliskich „Lili”, wyróżniała się nie tylko urodą, ale też wykształceniem i samodzielnością. Odebrała staranną, domową edukację: znała języki obce, potrafiła haftować, grała na fortepianie, a przy tym nie wahała się zaprzęgać koni czy prowadzić powozu — co wówczas świadczyło o charakterze i odwadze.

Po ślubie para zamieszkała w Sawiczach, jednym z głównych majątków Woyniłłowiczów, a w posagu Olimpia wniosła rozległy majątek Borki wraz z okolicznymi folwarkami i lasami. Ich wspólne życie opierało się na partnerstwie – ona zajmowała się domem, majątkami i działalnością charytatywną, on zarządzał dobrami i angażował się w sprawy publiczne.

Olimpia urodziła Edwardowi dwoje dzieci — Helenę (Helenę-Benignę, 1884–1903), urodzoną 13 lutego 1884 roku, oraz Szymona (1885–1897), urodzonego 17 czerwca 1885 roku, który otrzymał imię na cześć Szymona Woyniłłowicza, prawosławnego bojara Wielkiego Księstwa Litewskiego i wnuka Wajnily — założyciela rodu Woyniłłowiczów w XV wieku.

Helena Woyniłłowicz (1884–1903)

Szymon Woyniłłowicz (1885–1897)

Budowa Czerwonego Kościoła

Kościół św. Szymona i Heleny

Śmierć obojga dzieci dla małżeństwa Woyniłłowiczów była ciosem, który zaważył na ich dalszym życiu. W 1897 roku zmarła ukochana córka Helena, a dwa lata później syn Szymon. To właśnie Olimpia, pogrążona w żałobie, była tą, która pierwsza zasugerowała mężowi, by wznieść świątynię ku czci ich dzieci. W ten sposób w sercu Mińska powstał Kościół św. Szymona i św. Heleny, znany dziś jako Czerwony Kościół – jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli miasta.

Do końca życia Olimpia pozostała u boku Edwarda – wierna, cicha i silna. Po jego śmierci w 1928 roku żyła jeszcze blisko dwie dekady, przeżywając burze historii XX wieku. Zmarła w 1945 roku, pozostając w pamięci jako kobieta o ogromnym sercu, mądrości i niezłomności.

Kościół św. Szymona i św. Heleny (Czerwony Kościół) w Mińsku, fotografia sprzed 1917 roku

Projekt kościoła powierzono znanemu architektowi Tomaszowi Pajzderskiemu, absolwentowi politechniki w Petersburgu i twórcy o głębokim rozumieniu symboliki sakralnej. Budowę rozpoczęto w 1905 roku, w czasie, gdy władze carskie niechętnie zezwalały na wznoszenie katolickich świątyń w zdominowanym przez prawosławnych mieście. Woyniłłowicz nie ustępował – prowadził korespondencję z urzędnikami, angażował wpływowych znajomych, a przede wszystkim finansował cały projekt z własnych środków, nie przyjmując żadnych darowizn.

„Niech to będzie dar serca ojcowskiego” – mawiał.

Świątynia została zaprojektowana w stylu neoromańskim, z charakterystycznej czerwonej cegły sprowadzanej spod Częstochowy, co nadało jej niepowtarzalny wygląd i przyniosło przydomek „Czerwony Kościół”. Fasada z dwoma wieżami symbolizowała dwoje dzieci – Szymona i Helenę – których imiona widnieją w tytule wezwania. Każdy detal miał znaczenie: czerwony kolor – symbol męczeństwa i miłości, potężne mury – wytrwałość wiary, a bogato zdobione wnętrze – duchowe piękno i nadzieja.

Budowa trwała cztery lata. Mińska społeczność katolicka z zapartym tchem śledziła postępy, widząc w kościele znak odrodzenia polskiej tożsamości w mieście coraz silniej rusyfikowanym. Poświęcenie świątyni odbyło się w 1910 roku i stało się jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach katolicyzmu na Kresach. Woyniłłowicz przemówił wówczas z niezwykłą pokorą:

„Wszystko, co miałem, oddałem Bogu, aby cierpienie przemieniło się w dobro. Niech ta świątynia przypomina, że z miłości można zbudować coś, co przetrwa śmierć.”

Kościół św. Szymona i Heleny stał się nie tylko miejscem modlitwy, lecz także centrum polskiego życia kulturalnego i społecznego w Mińsku. Odbywały się tu koncerty, spotkania patriotyczne, rekolekcje dla młodzieży i bale dobroczynne. Dla wielu mieszkańców był to azyl wolności – duchowej i narodowej – w czasach, gdy wszystko polskie podlegało kontroli carskiej administracji.

Woyniłłowicz nie chciał jednak, by jego fundacja była jedynie pomnikiem przeszłości. W świątyni ufundował również szkołę katolicką, sierociniec i ochronkę dla dzieci robotników, podkreślając, że wiara musi iść w parze z czynem. Po latach „Czerwony Kościół” przeszedł przez wiele burz – zamieniony przez bolszewików w teatr, kino i dom kultury, ocalał dzięki determinacji wiernych. Dziś, po ponad stu latach, nadal góruje nad centrum Mińska, będąc żywym świadectwem miłości, która nie zna granic narodowych ani politycznych.

Dla Białorusinów i Polaków świątynia stała się symbolem duchowej wspólnoty, a dla Kościoła – miejscem modlitwy o beatyfikację jego fundatora. W cieniu czerwonych murów do dziś pobrzmiewa echo słów Woyniłłowicza:

„Niech wiara i praca staną się pomnikiem trwalszym niż kamień.”

Między Petersburgiem a Kresami

W 1906 roku został wybrany do Rady Państwa w Petersburgu, gdzie reprezentował interesy Polaków z guberni mińskiej. Zyskał uznanie jako człowiek uczciwy i pracowity, ale zrezygnował z propozycji objęcia stanowiska wiceministra rolnictwa – nie chciał legitymizować władzy, która uciskała jego rodaków.

Wierzył w dialog narodów dawnej Rzeczypospolitej i w możliwość przyznania Białorusi autonomii w ramach Polski. Był przeciwnikiem skrajności – zarówno rosyjskiego imperializmu, jak i polskiego nacjonalizmu.

Wojna, utrata i wygnanie

Proces beatyfikacyjny fundatora Czerwonego Kościoła jest pierwszym w historii współczesnego Kościoła na Białorusi. Wcześniej procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne osób pochodzących z Białorusi odbywały się za granicą. Fot.: catholic.by

I wojna światowa, a potem rewolucja bolszewicka zniszczyły jego świat. Dwór w Sawiczach został zrabowany i spalony. Woyniłłowicz, zmuszony do ucieczki, znalazł się w Warszawie, a potem w Bydgoszczy. Nie przestał jednak działać – zabiegał o zachowanie polskiej granicy wschodniej i przestrzegał przed skutkami traktatu ryskiego z 1921 roku, który oddał Mińsk i jego rodzinne ziemie Sowietom.

„To nowy, czwarty rozbiór kraju” – pisał z goryczą w dzienniku.

Pozbawiony majątku, Edward Woyniłłowicz nie utracił ducha. Nadal pisał, wspierał uchodźców i organizacje kresowe. Zmarł 16 czerwca 1928 roku w Bydgoszczy, pozostając do końca wierny swoim ideałom: Bogu, Polsce i pracy.

„W osobie jego poznałem takiego człowieka, o jakim tylko dotychczas czytałem, poznałem doskonałego chrześcijanina, wielkiego patriotę i mędrca, który potęgą woli potrafił wznieść swego ducha na takie wyżyny, na których nie ma już materialistycznego pojęcia o szczęściu, na których ruina majątkowa nie jest nieszczęściem, a zbogacenie się nie jest szczęściem, lecz panuje tylko miłość Boga, bliźniego i Ojczyzny, oraz poczucie spełnionego obowiązku” – mówił mec. Kazimierz Żuromski, podczas pogrzebu Edwarda Woyniłłowicza.

W 2006 roku jego szczątki przeniesiono do Mińska, gdzie spoczął przy swojej świątyni – Kościele św. Szymona i Heleny. W 2016 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.

Waleria Brażuk/Znadniemna.pl/Fot.: be.wikipedia.org

Brak komentarzy

Skomentuj

Przejdź do treści