HomeRezerwowaBohdan Horbaczewski – obrońca Grodna, świadek historii i jej cichy kronikarz

Bohdan Horbaczewski – obrońca Grodna, świadek historii i jej cichy kronikarz

1 sierpnia, w dzień wybuchu Powstania Warszawskiego, przypada 12. rocznica śmierci Bohdana Horbaczewskiego — człowieka, który we wrześniu 1939 roku, jako 15-letni harcerz, stanął do walki w obronie Grodna przed sowieckim najazdem.

Później, pod pseudonimem „Amon”, działał w strukturach Armii Krajowej, ryzykując życie dla wolnej Polski. Po wojnie nie porzucił misji i przez kolejne dekady dokumentował świat przez obiektyw aparatu, utrwalając to, co ulotne: twarze, miejsca, pamięć.

Bohdan Horbaczewski, Grodno – 2009 rok

Grodno — miasto dzieciństwa i pierwszych ideałów

Bohdan Horbaczewski przyszedł na świat 11 września 1924 roku w Grodnie, w rodzinie prawnika Zygmunta Horbaczewskiego i Władysławy z Jastrzębskich. W okresie międzywojennym Grodno, leżące w granicach II Rzeczypospolitej, tętniło życiem intelektualnym oraz społecznym. Bohdan wychowywał się w rodzinie, która pielęgnowała wartości patriotyczne i szacunek dla tradycji. Ojciec Zygmunt i matka Władysława zaszczepili mu poczucie odpowiedzialności za wspólnotę i umiłowanie wiedzy.

Jako uczeń gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza chłopak wyróżniał się nie tylko pilnością, ale też aktywnością społeczną. Interesował się naukami przyrodniczymi, literaturą i historią. W harcerstwie uczył się dyscypliny, pracy zespołowej i służby dla innych — wartości, które miały odegrać kluczową rolę w jego późniejszym życiu. Grodno, choć niewielkie, było dla niego światem pełnym inspiracji i marzeń o przyszłości.

Jednak dzieciństwo Bohdana przypadło na burzliwy czas. Wybuch II wojny światowej w 1939 roku brutalnie przerwał jego młodzieńcze plany. Miasto, które znał i kochał, stało się areną walk, represji i okupacji. To właśnie wtedy, jako nastolatek, podjął decyzję, która na zawsze zmieniła jego życie — postanowił walczyć o wolność.

Harcerz z karabinem — wojna, która zmienia wszystko

Wrzesień 1939 roku był dla Bohdana Horbaczewskiego momentem przełomowym. W wieku zaledwie 15 lat włączył się w obronę Grodna przed sowieckim najazdem. Jako harcerz pełnił funkcję łącznika w obronie przeciwlotniczej, narażając życie, by przekazywać informacje i wspierać działania obronne. To doświadczenie nie tylko ugruntowało jego patriotyzm, ale też nauczyło go odwagi i determinacji.

Po zajęciu Grodna przez ZSRR Bohdan nie złożył broni. Wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, późniejszej Armii Krajowej, przyjmując pseudonim „Amon”. Jego rodzina, zesłana w czerwcu 1941 r. przez sowietów na 20 lat do Kazachstanu, cudem uniknęła wywózki dzięki opóźnieniu transportu. W czasie okupacji niemieckiej Bohdan Horbaczewski pracował w warsztacie elektrotechnicznym, w warsztacie maszyn rolniczych i w laboratorium elektrowni miejskiej.  Ponadto działał w konspiracji. Jego działalność konspiracyjna była niezwykle wszechstronna — zajmował się nasłuchem radiowym, stenografowaniem wiadomości z Londynu, redagowaniem ulotek i broszur propagandowych. Działał nie tylko w samym Grodnie, ale także w placówce Indura oraz w strukturach Biura Informacji i Propagandy Okręgu Białystok.

W warunkach okupacji sowieckiej i niemieckiej praca Bohdana Horbaczewskiego była niebezpieczna i wymagała ogromnej ostrożności. Mimo to Bohdan nie ustępował. Jego zaangażowanie w walkę o wolną Polskę było wyrazem głębokiego przekonania, że prawda i pamięć są wartościami, których nie można zdradzić. To właśnie w tych latach ukształtował się jego etos — cichy, konsekwentny, bezkompromisowy.

Toruń — nowe życie, nowe wyzwania

Po zakończeniu wojny Bohdan Horbaczewski osiedlił się w Toruniu, mieście o bogatej tradycji akademickiej i kulturalnej. Choć wojna pozostawiła w nim głębokie rany, nie zamierzał żyć przeszłością. Podjął pracę jako technik dyżurny w Polskim Radiu, gdzie przez osiem lat odpowiadał za transmisje i obsługę techniczną. Radio stało się dla niego nowym medium — przestrzenią, w której mógł kontynuować swoją misję informacyjną i dokumentacyjną.

Z czasem zdecydował się na studia chemiczne i biologiczne na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Nauka była dla niego nie tylko pasją, ale też sposobem na odbudowanie życia po wojennej traumie. Niestety, jego niezłomność znów została wystawiona na próbę. Gdy odmówił współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa, został zmuszony do porzucenia studiów. Władze komunistyczne nie tolerowały bowiem niezależnych umysłów, zwłaszcza tych, które miały za sobą działalność w AK.

Mimo tych przeciwności Bohdan nie poddał się. Zamiast kariery naukowej wybrał drogę dokumentalisty — człowieka, który za pomocą obiektywu będzie opowiadał historię Polski, jej ludzi, miejsc i pamięci. Toruń stał się jego nowym Grodnem — miastem, które przyjął z wdzięcznością i któremu poświęcił resztę życia.

Obiektyw jako świadek historii

W latach 50. Bohdan rozpoczął pracę jako fotograf w Dziale Etnograficznym Muzeum Miejskiego w Toruniu. Jego zadaniem było dokumentowanie badań terenowych, tradycji ludowych i obiektów muzealnych. Z czasem jego rola się rozrosła — nie był już tylko fotografem, ale kronikarzem codzienności, który za pomocą aparatu rejestrował to, co ulotne i niedostrzegalne. Jego zdjęcia były pełne szacunku dla detalu, kompozycji i emocji.

W 1971 roku objął stanowisko kierownika pracowni fotograficznej w Pracowni Konserwacji Zabytków. Tam dokumentował nie tylko zabytki, ale też proces ich ratowania i odnawiania. Jego archiwum to tysiące zdjęć — od portretów mieszkańców wsi, przez wnętrza kościołów, po uroczystości patriotyczne. Szczególne miejsce zajmowały fotografie związane z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika, którego życie akademickie śledził z pasją.

Horbaczewski nie ograniczał się do Torunia. Wyruszał w teren, by dokumentować polskie ślady na Białorusi, zwłaszcza w okolicach Grodna. Jego zdjęcia z tych wypraw są nie tylko dokumentem, ale też wyrazem tęsknoty za utraconą ojczyzną. Fotografował z myślą o przyszłych pokoleniach — by pamięć nie zginęła.

2009 rok. Uroczystość patriotyczna w Grodnie. Bohdan Horbaczewski ( w prawym dolnym rogu) robi zdjęcie aparatem fotograficznym

Bohdan Horbaczewski (po prawej) z weteranem AK Franciszkiem Szamrejem podczas uroczystości patriotycznej w Grodnie. 2009 rok

Bohdan Horbaczewski (po prawej) na uroczystości patriotycznej w Grodnie wśród miejscowych kombatantów, byłych żołnierzy Armii Krajowej. 2009 rok

Jednym z najważniejszych projektów Bohdana Horbaczewskiego była dokumentacja toruńskiego cmentarza żydowskiego. W 1975 roku, tuż przed jego likwidacją, Horbaczewski wykonał serię zdjęć, które dziś są bezcennym źródłem wiedzy o lokalnej społeczności żydowskiej. Uchwycił układ grobów, inskrypcje, detale macew — wszystko to, co miało zniknąć bez śladu.

Jego praca była aktem sprzeciwu wobec zapomnienia. W czasach, gdy pamięć o Żydach toruńskich była marginalizowana, Horbaczewski z pełną świadomością dokumentował to, co władze chciały wymazać. Dzięki jego zdjęciom możliwe było późniejsze odtworzenie historii cmentarza i przywrócenie godności pochowanym tam osobom.

W 2011 roku jego wysiłki zostały docenione przez naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha, który wręczył mu specjalną statuetkę — symbol wdzięczności za ocalenie pamięci. Dla Bohdana nie była to nagroda, lecz potwierdzenie, że jego misja miała sens. Fotografował nie dla chwały, lecz dla prawdy.

Ostatni kadr

Bohdan Horbaczewski zmarł 1 sierpnia 2013 roku, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Data ta nie wydaje się przypadkowa — jakby los chciał, by jego odejście było symbolicznym zamknięciem kręgu życia poświęconego walce o wolność i pamięć. Miał 89 lat.

Pamięć o Panu Bogdanie i niewytłumaczalny paradoks

Choć Bohdan Horbaczewski zmarł w 2013 roku, jego postać wciąż żyje w pamięci tych, którzy mieli okazję go poznać — zarówno osobiście, jak i poprzez jego fotografie. W prasie lokalnej i polonijnej ukazywały się liczne wspomnienia, które ukazują go jako człowieka skromnego, ale niezwykle oddanego swojej misji dokumentowania historii. W artykule opublikowanym na stronie internetowej Miasta Toruń w sierpniu 2013 roku, tuż po jego śmierci, Bogdana Horbaczewskiego nazwano „nestorem toruńskiej fotografii” — nie tylko ze względu na wiek, ale przede wszystkim na autorytet, jaki zyskał przez dekady pracy.

Wspominano go jako starszego pana w zielonym mundurze, z nieodłącznym aparatem fotograficznym, który jeszcze do niedawna był obecny na miejskich uroczystościach patriotycznych. Jego obecność była tak naturalna, że wielu torunian uważało go za część miejskiego krajobrazu. Nie szukał rozgłosu, nie zabiegał o uznanie — po prostu był tam, gdzie działo się coś ważnego. Jego zdjęcia nie tylko rejestrowały wydarzenia, ale też oddawały ich atmosferę, emocje, znaczenie.

W publikacjach związanych z Kresami i środowiskami kombatanckimi, które ukazywały się w prasie wydawanej przez Polaków na Białorusi, Horbaczewski pojawiał się jako symbol niezłomności i pamięci o Grodnie. Wspominano jego wyprawy na Białoruś, gdzie fotografował polskie ślady i nagrywał wspomnienia osób, które przeżyły sowieckie represje. Publikacje przygotowane z udziałem pana Bogdana opisywały dramatyczne wydarzenia września 1939 roku i udział harcerzy w obronie Grodna. Bogdan Horbaczewski był jednym z tych, którzy nie tylko walczyli, ale później przez całe życie dokumentowali, by pamięć o tamtych dniach nie zginęła.

Jest to paradoksalne i prawie niewytłumaczalne, ale w zaniedbanym stanie pozostaje dzisiaj miejsce wiecznego spoczynku Bohdana Horbaczewskiego. Na jego grobie 12 lat po śmierci nie powstał  bowiem trwały pomnik. W  miejscu pochówku bohatera stoi jedynie drewniany krzyż, pod którym nasypany jest nieduży kopiec z piasku.

Grób Bohdana Horbaczewskiego na cmentarzu w Toruniu. Stan z maja 2025 roku, fot.: facebook.com

Opr. Emilia Kuklewska/Znadniemna.pl

Brak komentarzy

Skomentuj

Przejdź do treści