
Wczoraj minęła 147. rocznica urodzin wybitnego polskiego pedagoga żydowskiego pochodzenia Janusza Korczaka – twórcy oryginalnego systemu pracy z dziećmi, opartego na partnerstwie, samorządnych procedurach i instytucjach oraz pobudzaniu samowychowania.
Z osobą Janusza Korczaka i jego metodami pedagogicznymi wiąże się rodzinna historia jednego z nestorów białoruskiej opozycji Aleksandra Milinkiewicza, przebywającego na wymuszonej emigracji w Polsce kandydata na prezydenta Białorusi od białoruskich sił demokratycznych w 2006 roku.
O roli Janusza Korczaka w historii swojej rodziny Aleksander Milinkiewicz opowiedział wczoraj we wpisie na Facebooku.
Przetłumaczyliśmy ten wpis na język polski:
„Dziś są urodziny Janusza Korczaka. Wielkiego Wychowawcy, Nauczyciela Ludzkości, Człowieka Sumienia.
Dla mnie jest on nie tylko postacią z podręczników – jest częścią naszej rodzinnej historii.

Janusz Korczak, fot.: kolekcje.muzeumwarszawy.pl
Moi rodzice pracowali z nim w okresie międzywojennym – w Domu Dziecka „Nasz Dom” w Warszawie, na Bielanach. Byli jego uczniami, kolegami, partnerami w tworzeniu nowej pedagogiki – pedagogiki miłości, szacunku, odpowiedzialności i człowieczeństwa.

Zakład wychowawczy „Nasz Dom” w Warszawie, fot.: kolekcje.muzeumwarszawy.pl

Janusz Korczak wśród wychowanków domu sierot, fot.: Instytut Pamięci Narodowej
Tata uczył również w stołecznym Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego, a mama była kierowniczką świetlicy przy Domu Dziecka.

Zajęcia w świetlicy Domu Sierot, fot.: kolekcje.muzeumwarszawy.pl
Po wybuchu wojny rodzina wróciła do rodzinnego Grodna, zabierając ze sobą to Światło, które dał im Korczak.
Mój ojciec przez wiele lat był dyrektorem najlepszej szkoły w grodzie nad Niemnem, zasłużonym nauczycielem. Starał się przy tym ukryć swoją „burżuazyjną” przeszłość. W sowieckim Grodnie lepiej bowiem było się tym nie wyróżniać. Większość miejscowej inteligencji została wywieziona na Syberię, skąd niewielu wróciło do domów.
Ale, kiedy w 1978 roku, ojciec został oficjalnie zaproszony do Warszawy na setną rocznicę urodzin Janusza Korczaka, opowiedział mi o wszystkim po raz pierwszy. A ja, będący już dorosłym, uświadomiłem sobie, jak wiele otrzymałem dzięki temu kim byli moi rodzice – a więc i dzięki Niemu (Januszowi Korczakowi – przyp. tłum.).
Mój starszy brat Włodzimierz, urodzony w Warszawie w 1939 roku, fantastyczny nauczyciel fizyki, lubił żartobliwie zagadać:
— Zawsze będę od ciebie lepszy. Przecież ja mam „przedwojenne wykształcenie”, a ty – bolszewickie.
Ale z czasem, kiedy byliśmy już trochę posiwiali i piliśmy prawdziwą bersztowską (od nazwy wsi Berszty, w której mieszkał na Białorusi Milinkiewicz – przyp. tłum.) żytniówkę nad brzegiem jeziora, pocieszał mnie z uśmiechem:
— Nie obrażaj się. Ciebie też dobrze wychowano. Nasza rodzina była przecież… Korczakowska.
Dziękuję, doktorze Januszu Korczaku. Za miłość do dzieci, do człowieka.
Za moich Rodziców…
Za mnie samego – takiego, jaki jestem”.
Znadniemna.pl za Facebook.com/ales.milinkevich