
Na Białorusi po raz kolejny zaostrzono walkę z odpływem absolwentów szkół średnich na zagraniczne uczelnie wyższe, w tym do Polski. Portal Nasza Niwa zebrał relację rodziców uczniów, którzy byli wzywani na rozmowy „profilaktyczne” z nauczycielami i administracją szkół w celu zapobiegania wyjazdowi młodzieży na zagraniczne studia.
Pytali co się nie podoba na Białorusi
„Indoktrynacja ideologiczna trwała od samego początku roku szkolnego. Ideolodzy regularnie przychodzą do szkoły, żeby opowiedzieć dzieciom, jak wspaniale żyje się na Białorusi i jakie wspaniałe perspektywy je tutaj czekają” – opowiedziała jedna z rodzicielek.
„Równolegle opowiadają nam, jak źle żyje się Białorusinom w Europie, że nikomu tam nie będą potrzebni” – wtóruje poprzedniczce matka ucznia jedenastej klasy jednej białoruskich szkół średnich .
Ujawnia, że w lutym w placówce, do której uczęszcza jej syn, przeprowadzono ankietę wśród klas kończących szkołę, w której pytano m.in. o to, na jaki uniwersytet absolwenci szkoły planują iść na studia.
„Ciekawe, że pięć lat temu nikogo szczególnie nie martwił fakt, iż uczeń wybiera się na studia za granicę” – zauważa rozmówczyni Naszej Niwy.
„Teraz rodzice, których dzieci napisały, że jadą na studia za granicę, są wzywani do szkoły” – przyznaje kobieta.
Według niej władze próbują przekonać rodziców, aby pozwolili swoim dzieciom pozostać na Białorusi i nie wyjeżdżali na Zachód.
„Zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak państwo białoruskie dba o młodych ludzi, o perspektywach, jakie ich tu czekają” – relacjonuje rodzicielka przebieg rozmowy „profilaktycznej” i dodaje: „Tych, kto deklarował, że ma zamiar wysłania dziecka za granicę, pytano – co im się nie podoba na Białorusi”.
Według matki tegorocznego maturzysty „podczas rozmowy wychowawczyni klasy, przyznała się, iż była zmuszona przeprowadzić rozmowę „profilaktyczną” pod presją administracji szkoły, ponieważ wysoki odsetek uczniów wyjeżdżających za granicę daje szkole złe świadectwo z punktu widzenia rejonowego kuratorium oświaty”.
„Prawidłowa” odpowiedź nie gwarantuje spokoju
Naszej Niwie udało się dotrzeć do rodzica, którego zaproszono do szkoły na rozmowę „profilaktyczną”, mimo że jego córka nie zaznaczyła w kwestionariuszu, że zamierza studiować za granicą.
„W zeszłym roku wiedzieliśmy od znajomych, że na pytania w tej ankiecie trzeba odpowiedzieć „poprawnie”, więc przygotowaliśmy naszą córkę do napisania, że zamierza rozpocząć studia na białoruskim uniwersytecie” – opowiedział ojciec maturzystki.
„Mimo to wezwano nas, ale podczas rozmowy powoływano się nie na dane z ankiety, lecz na pogłoski, że nasza córka rzekomo planuje wjazd do Polski” – opowiedział mężczyzna.
Według niego w gronie swoich przyjaciół dzieci nie potrafią kłamać na temat tego, gdzie chcą się uczyć, więc dla nauczycieli nie stanowi większego problemu poznanie rzeczywistych zamiarów uczniów.
„Obstawaliśmy przy swoim, że informacje w ankiecie są prawdą, a nasza córka nie wybiera się do Polski, lecz zostanie na Białorusi” – dokończyła opowieść męża matka przyszłej absolwentki.
Według niej wraz z mężem nie byli jedynymi osobami w klasie, które znalazły się w podobnej sytuacji. „Wielu rodziców umawia się ze swoimi dziećmi, aby nie rozgłaszać informacji o ich planach studiowania za granicą” – ujawnia kobieta.
Według niej w ankietach zaledwie kilka osób z klasy odpowiedziało, że planuje kontynuować naukę w kraju innym niż Białoruś. „Jeśli jednak porozmawiać z innymi rodzicami, okaże się, że przynajmniej połowa uczniów ma zamiar wyjechać” – zapewnia i dodaje: „Większość wybiera Polskę, a na drugim miejscu pod względem popularności znajduje się Rosja”.
Znadniemna.pl na podstawie Nasza Niwa, fot.: Cafebabel.com